W najbliższy poniedziałek 21 stycznia około 500 osób – górników i energetyków, przyjedzie protestować do Warszawy pod Ministerstwo Energii. Organizatorami protestu są organizacje związkowe działające w Jastrzębskiej Spółce Węglowej.
„Żądamy przeniesienia nadzoru właścicielskiego nad JSW z Ministerstwa Energii bezpośrednio pod premiera, odwołania członków rady nadzorczej nominowanych przez ministra Tchórzewskiego, przywrócenia odwołanych członków zarządu” – ogłosili związkowcy w ubiegłą środę.
Związkowcy z #JSW wybierają się w poniedziałek do Warszawy do @MinEnergii. Protestować zamierza co najmniej pół tysiąca osób. W poniedziałek w stolicy zbiera się też Rada Nadzorcza @jsw_sa Będzie gorąco @TOKFM_NEWS @TOKFMGospodarka
— Daria Klimza (@DariaKlimza) 16 stycznia 2019
Górnicy z JSW domagają się przeniesienia nadzoru właścicielskiego nad ich spółką z Ministerstwa Energii bezpośrednio pod kuratelę premiera, a także odwołania członków RN nominowanych przez ministra Krzysztofa Tchórzewskiego oraz przywrócenie odwołanych członków zarządu.
Niedawno decyzją rady nadzorczej JSW – stanowiska w zarządzie spółki stracili: wiceprezes JSW ds. strategii i rozwoju Artur Dyczko oraz wiceprezes ds. handlu Jolanta Gruszka. 10 stycznia na posiedzenie rady wkroczyła reprezentacja zbuntowanych związkowców, domagających się wyjaśnień i wstrzymania odwołań. Oświadczyli twardo, że zmiany personalne mają służyć „wyprowadzaniu pieniędzy” z ich spółki i nie są motywowane jej dobrem.
„Nie pozwolimy wyprowadzić pieniędzy z naszej firmy, które zostały wypracowane dzięki naszej determinacji i wysiłkowi. Dlatego w poniedziałek 21 stycznia br. będziemy manifestować przed Ministerstwem Energii” – napisali w odezwie szefowie trzech związków działających w JSW.
Jak donosi tok.fm, o spotkanie 21 stycznia z szefem rządu wnioskował szef górniczej „S” Bogusław Hutek, który w swoim liście zadeklarował utratę zaufania do działań ministra energii. Przewodniczący zaapelował do premiera, by decyzje w górnictwie podejmował wiceminister Grzegorz Tobiszowski.
Związkowcy są przekonani, że ministerstwo pozbawi ich 1,5 mld zł odłożonych na Fundusz Stabilizacyjny, który był inicjatywą prezesa Daniela Ozona, za którym górnicy stoją murem. Pieniądze miałyby zostać przeznaczone na budowę elektrowni w Ostrołęce. Rząd zapewnia, że tak się nie stanie, lecz górnicy nie dowierzają.
„Już raz, za rządów PO-PSL, nasza firma ratowała Kompanię Węglową. Zapłaciliśmy za to wszyscy. JSW zagrożona była upadłością!!! Dość tego! Łapy precz od naszej kasy!!! Nie pozwolimy na grabież naszych pieniędzy! Czy obecna władza PIS bierze wzór z poprzedników i chce zagrabić nasze ciężko zarobione pieniądze!?” – piszą w odezwie. Nie zgadzają się również na odgórne wprowadzenie do zarządu dwóch osób z rady nadzorczej w miejsce zwolnionych wiceprezesów. – „Ta sytuacja doprowadzi do paraliżu pracy zarządu i zaszkodzi funkcjonowaniu naszej firmy! Nigdy nie zgodzimy się na takie działanie! Mówimy stanowczo dość dezorganizowania naszej firmy. Nie chcemy w zarządzie ludzi, którzy nie znają górnictwa”.
Bronią też Daniela Ozona, który lada chwila może stracić stanowisko. „Prezes Daniel Ozon, sprzeciwiając się w tej kwestii ministrowi, pokazuje już nie pierwszy raz, że los górników z JSW nie jest mu obojętny. Pokazał to w maju br. po katastrofie na Zofiówce kiedy, jak żaden jego poprzednik, zaangażował się w akcję ratowniczą osobiście. Był twarzą całej akcji, dawał górnikom oraz rodzinom naszych kolegów wsparcie. Dla szybkiego i bezpiecznego prowadzenia akcji uruchomił wszystkie możliwe mechanizmy. Mamy w końcu prezesa, który dba o nasze, a nie polityków interes”.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…