Informacje o wykluczeniu dzieci przebywających w domach dziecka z programu 500+[1] (co uniemożliwia im np. oszczędzenie środków na start po opuszczeniu placówki) mogą stanowić asumpt to głębszego przyjrzenia się sytuacji wychowanków pieczy zastępczej u progu dorosłości.
Zaznaczmy od razu: ta sytuacja jest tragiczna. Wykazał to empirycznie przejmujący raport Najwyższej Izby Kontroli, który mimo przerażających ustaleń nie doczekał się poruszenia w debacie publicznej na tyle, ile tego wymagał. Jak czytamy w materiale informacyjnym z przeprowadzonej na przykładzie 1000 osób kontroli: „Spośród próby blisko tysiąca wychowanków, którzy podjęli próbę usamodzielnienia, 23 proc. korzystało ze świadczeń pomocy społecznej. 31 proc. zarejestrowało się w powiatowych urzędach pracy, 14 proc. przerwało proces usamodzielnienia, a kolejne 14 proc. wróciło do patologicznego środowiska, z którego wcześniej trafiło do pieczy zastępczej”.[2]
Źródeł takiego stanu rzeczy należy upatrywać w wielu czynnikach: w niewystarczającym przygotowaniu do wejścia w dorosłość jeszcze w czasie przebywania w pieczy zastępczej, w nieskutecznym systemie wsparcia w procesie usamodzielnienia już po opuszczeniu instytucji, a także w wykluczającym modelu rynku pracy i rynku mieszkaniowym.
Opuszczeni na starcie
Przygotowanie młodzieży do stanięcia na własnych nogach powinno zaczynać się już wcześniej. Jednak z tym bywa bardzo słabo. Samo to, że młodzież z domów dziecka może liczyć na dosłownie „groszowe” kieszonkowe (na co ostatnio zwracał nawet Rzecznik Praw Dziecka)[3] nie sprzyja podmiotowości i samodzielnemu gospodarowaniu środkami. Także fakt, że przebywają w warunkach odległych od tych „naturalnych” – nie tworzy korzystnych wzorców potrzebnych do tego, by żyć samodzielnie. Ponadto działania na rzecz usamodzielnienia rozpoczynają się późno i dość niezbornie. Zgodnie z prawem rok przed opuszczeniem placówki wyznaczany jest dla wychowanka opiekun usamodzielnienia, wraz z którym ma być – miesiąc przed opuszczeniem zastępczej pieczy – sporządzony plan usamodzielnienia. W opinii badanych przez NIK ten ostatni miesiąc to zdecydowanie zbyt późno, a działania psychologiczno-doradcze powinny zacząć się wiele miesięcy wcześniej i objąć możliwie długi okres dorastania. Zresztą plany te w skontrolowanych przypadkach były zwykle robione na kolanie i szablonowo. Trudno się dziwić, że w większości pozostawały one w dużej mierze na papierze, a ¼ zbadanych wychowanków porzuciła realizację planu. Także praca opiekuna usamodzielnienia po opuszczeniu przez podopiecznego placówki bardzo często okazywała się nieskuteczna i bardzo szczątkowa. Prawo nie doprecyzowuje jego kompetencji, nie określa ani kwalifikacji ani uprawnień. W przypadku dzieci z domów dziecka opiekunami zostawali głównie wychowawcy, których jednak głównym zawodowym i odpłatnym zadaniem pozostaje piecza nad tymi, którzy nadal pozostają pod instytucjonalną opieką. Wobec tych, którzy z niej wyjdą może już nie starczyć czasu.
Wejście w dorosłość młodych ludzi jest w dzisiejszych czasach ogólnie trudne w związku z marnymi perspektywami na rynku pracy, dlatego też wiele z nich opóźnia moment usamodzielnienia. Znaczna ich część pozostaje przez pierwsze kilka lub kilkanaście lat dorosłości na pełnym lub częściowym utrzymaniu rodziców. Sprzyja temu także niekorzystna sytuacja mieszkaniowa, włącznie drogim kosztem wynajmu mieszkania oraz brakiem zdolności kredytowej osób bez pracy lub na śmieciowych, niestabilnych umowach. Choć młodym ogólnie nie jest łatwo, szczególnie trudna sytuacja spotyka osoby, które nie mogą liczyć na wsparcie rodziny. Co więcej, dźwigają ciężar trudnych, niekiedy traumatycznych doświadczeń, które sprawiły, że osoby te znalazły się w pieczy zastępczej. Okazuje się, że także państwo w niedostatecznym zakresie ich wspiera.
Przeżyć za 500 złotych
Na co mogą liczyć? Jeśli chodzi o wsparcie pieniężne jest ono zaledwie doraźne. Po dokonanej w 2014 roku nowelizacji ustawy o wspieraniu rodziny i pieczy zastępczej, opuszczającemu placówkę wychowankowi przysługuje jednorazowo kwota w wysokości około 1500 złotych na zagospodarowanie oraz – w zależności od lat spędzonych w pieczy zastępczej kwota od 1650 do 6600 złotych. Ponadto osoby kontynuujące naukę otrzymują 500 złotych miesięcznie (od czasów nowelizacji niezależnie od progu niskiego dochodu, który obowiązywał wcześniej). Trudno z tego wyżyć. Wsparcie na usamodzielnienie i zagospodarowanie przez fakt jednorazowości nie zapewnia elementarnego bezpieczeństwa bytowego (na podobnej zasadzie jak wprowadzone ongiś jednorazowe świadczenie becikowe nie zapewniało elementarnego bezpieczeństwa socjalnego rodzin z dziećmi). Również pomoc dla młodzieży uczącej nie wystarcza – jeśli ktoś opuścił placówkę pieczy zastępczej, a dalej się uczy w trybie dziennym (a wiec z reguły nie mogąc pracować), za 500 złotych musi całkowicie się utrzymać, opłacić jedzenie, pomoce naukowe etc. co jest praktycznie niewykonalne. Gdy zaś znajdzie pracę i zmuszony jest studiować zaoczenie, 500-złotowe wsparcie nie wystarczy, by pokryć czesne i jeszcze koszty utrzymania. Zresztą w praktyce niejednokrotnie zdarza się, że to nie 500 złotych jest środkiem do celu, jakim jest możliwość studiowania, ale odwrotnie, formalna decyzja o podjęciu studiów jest środkiem do tego, by uzyskać to jedyne skromne, ale przynajmniej comiesięczne wsparcie. By je dostać, nie trzeba ani wykazać osiągnięć ani nawet frekwencji, część osób więc na swoich studiach pozostaje „martwymi duszami”, a w tym czasie szuka odpłatnego zajęcia. Trudno się dziwić takim strategiom w obliczu braku innych możliwości.
Poza rynkiem, bez mieszkania
Wychowankom pieczy zastępczej zasadniczo trudno znaleźć pracę, mają często ograniczony kapitał społeczny, przez trudne warunki życia w dzieciństwie często też nie udaje się im osiągać dobrych wyników w nauce ani kapitału kulturowego i kompetencji miękkich, które zwiększyłyby szanse na lepszy start na rynku pracy. Nie mają doświadczenia zawodowego. Do tego dochodzi katastrofalna sytuacja mieszkaniowa. Prawo znów okazuje się nieprecyzyjne. Niby na Powiatowych Centrach Pomocy Rodzinie (podstawowej komórce, która organizuje wsparcie dla osób w tej sytuacji) ciąży obowiązek pomocy w zapewnieniu lokum, ale ustawodawca nie określił, jak ma być to realizowane. W praktyce sprowadza się ono często do poparcia wniosku do gminy o mieszkanie socjalne czy komunalne, na które w polskich realiach czeka się wiele miesięcy albo i lat. Jeśli nawet dana gmina dysponuje skromnym zasobem, osoby takie bywają kwaterowane w miejscach o niskim standardzie, wymagających generalnego remontu (co też kosztuje płytką kieszeń wychowanka) i często położonych w bardzo bliskim otoczeniu osób również na co dzień doświadczających wielowymiarowych problemów życiowych i socjalnych. A to nie sprzyja dobremu startowi w dorosłość. Bardzo często jednak wychowankowie nie mogą liczyć nawet na to. W skrajnych przypadkach – jak to miało miejsce w Katowicach – usamodzielniających wychowanków kierowano wprost do noclegowni dla bezdomnych.
Stosunkowo rzadko stosowane są mieszkania chronione, w których osoby usamodzielniające się mogłyby przez pewien czas zamieszkać, ale otrzymywać zewnętrzne wsparcie w procesie wychodzenia na prostą i przygotowywania się do dorosłego i samodzielnego życia. Wiele osób spędzających dzieciństwo w pieczy zastępczej wobec wskazanych tu ograniczeń polityki państwa nie decyduje się na szybkie opuszczanie placówek, ale pozostaje w nich do 24. roku życia (w świetle prawa jest to możliwe pod warunkiem kontynuacji nauki) lub do nich wraca po zakończeniu fiaskiem próby usamodzielnienia.
Wszystkie te smutne informacje – a w przywołanych raporcie jest ich znacznie więcej – pokazują, że system polityki społecznej na tym odcinku w zasadzie nie działa i wymaga gruntownej przebudowy i rozbudowy. NIK wskazuje kierunki: „przeprowadzanie już na wstępnym etapie procesu usamodzielnienia wychowanków całościowej oceny sytuacji osobistej, rodzinnej, materialnej oraz jego predyspozycji oraz konsultacji z psychologiem i / lub doradcą zawodowym, jako podstawy do zaplanowania indywidualnego procesu usamodzielniania; prowadzenie specjalnych kursów oraz treningów, jeszcze w okresie pobytu w pieczy zastępczej, przygotowujących młodych ludzi do samodzielności; odpowiednie wsparcie psychologiczne i społeczne wychowanków, np. poprzez tworzenie grup wsparcia; określenie zadań opiekuna usamodzielnienia oraz stworzenie warunków dla skutecznego pełnienia tej funkcji”.[4]
Wytyczne te w znacznej mierze odnoszą się do pozamaterialnego wymiaru wsparcia, którego istotnie brakuje bądź działa on niesprawnie. Jednak wydaje się oczywiste, że równolegle powinny zajść zmiany jeśli chodzi o materialny wymiar pomocy (nie tylko doraźne wsparcie pieniężne, pomoc w wejściu na rynek pracy i przede wszystkim większe bezpieczeństwo mieszkaniowe).
Dziś w przestrzeni publicznej dużo mówi się o rodzinie i trosce państwa o nią. Dobrze by było aby państwo w równym stopniu zatroszczyło się także o tych, którym bezpieczne i pomyślne życie rodzinne na starcie nie zostało dane.
[1] http://www.rp.pl/Praca-emerytury-renty/307159975-W-domu-dziecka-bez-swiadczenia-z-500.html
[2] https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/nik-o-usamodzielnianiu-dzieci-z-rodzin-zastepczych-i-domow-dziecka.html
[3] http://brpd.gov.pl/aktualnosci-wystapienia-generalne/kieszonkowe-dla-dzieci-w-placowkach-za-niskie
[4] https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/nik-o-usamodzielnianiu-dzieci-z-rodzin-zastepczych-i-domow-dziecka.html
Argentyny neoliberalna droga przez mękę
„Viva la libertad carajo!” (Niech żyje wolność, ch…ju!). Pod tak niezwykłym hasłem ultral…
Moje doświadczenie w pieczy zastępczej w zestawieniu z Panią powyżej jest wręcz minimalne bo jedynie 11 lat. Może niezbyt wnikliwie przeczytałam, ale czarnego PR nie znalazłam w artykule. Traktuję go jako notatkę informującą, że nie dzieje się dobrze w zakresie usamodzielniania naszych podopiecznych. Piszę naszych bo nie ma znaczenia czy dotyczy to form rodzinnych, czy instytucjonalnych stworzone przepisy, a często ich brak są takie same dla wszystkich. A największe znaczenie ma czynnik ludzki, a nie forma zatrudnienia i miejsce pracy. Zacytuję autora artykułu – „Dziś w przestrzeni publicznej dużo mówi się o rodzinie i trosce państwa o nią. Dobrze by było aby państwo w równym stopniu zatroszczyło się także o tych, którym bezpieczne i pomyślne życie rodzinne na starcie nie zostało dane.” Wiele można zrobić w tym zakresie, do czego tak czytających jak i piszącego zachęcam. Elżbieta Matusiak Fundacja PROJEKT ROZ
Szanowny Panie!
Naczytał się Pan statystyk i myśli, że wszystko wie.
Szkoda, że nie ma Pan doświadczenia np. w byciu rodzicem zastępczym, kilka razy by Pan zastanowił się nad tym co Pan pisze. Oczywiści nie mówię, że nie ma prawdy w niektórych rzeczach, o których Pan pisze ale aż szkoda mi słów. To tak jak w tym starym kawale o samochodzie ukradzionym w Moskwie…..
Prawda ma wiele obliczy ale Pan nawet nie zobaczył zarysu istoty a chce Pan opisać portret twarzy.
Po co poruszać temat , o którym nic nie wiemy?
A jeśli nie wiemy o co chodzi to może chodzić tylko o ….. pisanie dla pisania.
Drodzy czytelnicy jeśli już czytacie takie artykuły to proponuję zawsze sięgnąć do źródła i popytać ale i tak w dobie Czarnego PR Rodzin Zastępczych nikt normalny nie przyznaje się wszem i wobec, że jest rodziną zastępczą.
Matka zastępcza z dekadą doświadczenia – bez odbioru
@Nict,
Szanowna Pani,
ten artykuł bardziej dotyczył osób opuszczających domy dziecka, a nie rodziny zastępcze ( choć przytaczany raport NiK mówi o różnych formach pieczy zastępczej). Nie był celem artykułu ani jego treścią czarny PR czy to domów dziecka czy tym bardziej rodzin zastępczych, których tekst w zasadzie nie dotyczy. Chciałem jedynie poruszyć problem niewłaściwie zorganizowanej polityki wsparcia byłych wychowanków domów dziecka, a jej wskazane na podstawie m.in. raportu NIK braki nie obciążają osób które świadczą pieczę zastępczą, a raczej system polityki społecznej, który na tym odcinku działa wadliwie.
Ja nigdzie nie twierdziłem, że wszystko wiem o temacie, ani nawet że sporo o nim wiem, wręcz przeciwnie, nie wiem o nim zbyt wiele, dlatego w tekście odwołuję się głównie do raportów instytucji i innych źródeł, a w bardzo niewielkim stopniu do swojej ogólnej wiedzy o problemie. Wiadomo, że nawet fachowe raporty NIK czy wystąpienie RPD nie wyczerpują wiedzy na ten temat. Nie taki był też mój zamiar. Chciałem je przytoczyć by sazygnalizowanie pewną grupę problemów w omawianej sferze i zainspirować do zwrócenia nań uwagi czytelników, dalszego zgłębieni tematu i dyskusji. Jeśli Pani ma ochotę podzielić się swoimi doświadczeniami, przemyśleniami, obserwacjami na temat systemu pieczy zastępczej z własnej perspektywy matki zastępczej, bardzo bym był ich ciekaw. Pozdrawiam serdecznie, Rafał Bakalarczyk