Minister edukacji i nauki włącza się do walki z kobietami. Przemysława Czarnka nie interesuje dialog, a posuwa się do gróźb, skierowanych w stronę nauczycieli oraz rektorów uniwersytetów.
Spełniają się najgorsze obawy dotyczące roli, jaką pełnić będzie na stanowisku szefa resortu edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Świeżo mianowany minister występuje w roli hunwejbina na ideologicznej wojnie, którą rozpoczął jego obóz polityczny. Podjął właśnie działania represyjne wobec tych, którzy wspierają słowem i czynem kobiety walczące o prawo do decydowania o własnych ciałach.
Członek rządu uważa, że celem protestów jest „obalenie obecnego rządu i likwidacja Polski, jaką znamy od wieków”. – Rewolucja lewacko-liberalna jest dość dobrze skoordynowana – mówił i podkreślał, że przyczyną tej rewolucji jest to, że „poglądy konserwatywne przez ostatnie 20 lat spychane były do kąta”. – Jeśli na uczelniach wiodących zakazuje się cytowania naszego Jana Pawła II, bo nie był naukowcem, to o czym my tu mówimy? – pytał. – Musimy walczyć o wolność przekonań, bo brakuje obecnie tolerancji dla nas, konserwatystów – dodał.
Na Twitterze MEN pojawiło się nagranie, na którym Czarnek komentuje wydarzenia w kraju. Mówi, że docierają do niego sygnały, że niektórzy nauczyciele zachęcają uczniów do udziału w protestach. Minister nazywa takie zachowanie „skrajnie nieodpowiedzialnym”, wskazując na epidemiczne zagrożenie.
Potem przechodzi do gróźb. .
– Wszelkie konsekwencje tego rodzaju postaw, niezgodnych z prawem i nieodpowiedzialnych, będą wyciągane wobec tych osób, które narażają dzieci nie tylko na wojnę ideologiczną, ale na niebezpieczeństwo zdrowotne – powiedział Przemysław Czarnek.
Minister edukacji i nauki zaatakował też władze uczelni, które zarządziły godziny rektorskie w czasie kiedy odbywały się protesty.
– Uniwersytet Gdański, Uniwersytet Wrocławski czy ZNP, którzy nonszalancko zachęcają do demonstracji, to są odpowiedzialni tego, co będziemy zaraz obserwować: wzrostu zakażeń koronawirusem – powiedział w czwartek rano minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek w TVP Info
– Z naszych informacji wynika, że 15 uczelni wyższych w Polsce wyraziło poparcie dla strajku. Ale we Wrocławiu i Gdańsku wprowadzono godziny rektorskie i zachęcono studentów, by wyszli na ulice. To skandaliczna i nieodpowiedzialna decyzja władz uczelni – ocenił Czarnek, który władze uczelni postanowił zwyczajnie zaszantażować.
– Polskie prawo daje uczelniom co prawda dużą autonomię, ale tam, gdzie dochodzi do łamania prawa, konsekwencje będą daleko idące. Przypominam, że leżą u nas w ministerstwie wnioski tych uczelni o środki inwestycyjne, na badania, na granty – odgrażał się minister.
Związek Nauczycielstwa Polskiego nie wypiera się wspierania Strajku Kobiet. Związek tłumaczy, że w oświadczeniu z 26 października 16 prezesów Okręgów ZNP napisało: „Jako przedstawiciele struktur wojewódzkich związku zawodowego, reprezentującego od ponad 115 lat nauczycieli i pracowników oświaty i nauki, wśród których znaczącą część stanowią kobiety nie zgadzamy się, by o prawach kobiet decydowano bez nich, poza ich plecami, bez dyskusji i społecznej debaty”. Dokument ten jest publicznie dostępny. Nie pada w nim jednak ani jedno słowo skierowane do uczniów.
Minister dostał również klarowny komunikat ze strony uczniów.
„Czarnek, a spróbuj tylko ruszyć naszych nauczycieli. Tylko spróbuj wyciągnąć wobec nich jakieś konsekwencje. Staniemy za nimi murem. Jesteśmy młodzi, ale nie głupi. Nie wkurwiaj nas jeszcze bardziej, bo będziesz miał wojnę” – napisała Wiktoria Korzecka, licealistka i aktywistka.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…