„Kler” bije rekordy oglądalności. Obejrzało go już ponad 3 mln osób. To film, który dobrze obrazuje pazerność, zepsucie, arogancję kleru katolickiego. „Kler” świetnie przedstawia też splot Kościoła i państwa, trwałość patologicznego układu, w ramach którego księża są bezkarni i obdarzeni mnóstwem przywilejów. Film pokazuje też, że dla polskiego Kościoła nie liczą się Bóg, nieskończoność czy cierpienie Chrystusa, a jedynie kasa, przyjemności doczesne i władza. Księża uwielbiają frazesy o ascezie i miłości bliźniego, a w praktyce często używają mowy nienawiści, zaś ich życie nie ma nic wspólnego ze skromnością i umiarem. „Kler” odsłania patologie Kościoła, z którymi spotkała się większość społeczeństwa. Miliony Polaków wiedzą z własnego doświadczenia, że Kościół jest instytucją nieuczciwą, zachłanną, często łamiącą prawo. Wiele osób dotychczas bało się jednak o tym mówić, a film może ośmielić ich do nagłośnienia mrocznej prawdy o polskim klerze.
I tutaj kryje się kluczowe pytanie o oddziaływanie filmu. „Kler” pokazuje bowiem nie tylko patologie Kościoła, ale też bierność i przyzwolenie społeczeństwa na przestępstwa i nadużycia, których dopuszczają się księża. Opinia publiczna jest w filmie bezwolna i bezkrytyczna wobec hierarchów kościelnych. Księża kłamią, kradną, gwałcą, manipulują, a mimo to ludzie bezrefleksyjnie słuchają ich kazań, spowiadają się im, uznają ich autorytet. Film Smarzowskiego jest nie tylko ostrą krytyką kleru, ale przede wszystkim w pejoratywnym świetle pokazuje on społeczeństwo, które wie o patologiach Kościoła, ale udaje, że ich nie widzi.
Smarzowski otwarcie stawia Polakom pytanie, dlaczego podchodzą bezkrytycznie do tak odrażającej instytucji jak Kościół katolicki i to pytanie wybrzmiewa w każdej minucie filmu. Reżyser brutalnie pokazuje pustkę Kościoła i pyta widzów, dlaczego chodzą na msze prowadzone przez zdemoralizowanych hipokrytów, spowiadają się przed ludźmi, którzy są źli i zepsuci, dają na tacę, chociaż wiedzą, że te środki nie są poddane żadnej kontroli i często są wykorzystywane przez księży dla ich partykularnych celów.
Najbliższa przyszłość pokaże, czy publiczność uzna „Kler” za interesującą fabularną opowieść o kilku zdemoralizowanych księżach, czy potraktują film poważnie. Jeżeli druga opcja okaże się prawdziwa, to polskie kościoły w szybkim tempie opustoszeją.
Demokracja czy demokratura
Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…
OPZZ nie był pazerny? Przecież ukradł majątek zdelegalizowanej Solidarności. Teraz wynajmuje swoje budynki prywatnym bankom. Związkowcy, pozal się Boże! A te budynki należą do milionów związkowców z pierwszej „S”. Kiedy Smarzowski nakręci film o kolasborantach i złodziejach z „S? I bez tego budynki OPZZ nie muszą pustoszeć, bo kadry z czasów jaruzelszczyzny powymierały, a nowych – ani dudu.
„Kler” nie wyzwoli nas od kleru, bo jedni są już dawno wyzwoleni, a inni nie chcą być „wyzwoleni” i traktują „Kler” jako czarny piar i odrobinę racji mają. Bo KK ma na sumieniu takie grzechy, jak każda inna organizacja, z tą różnicą, że jemu się na więcej pozwala, także ze strony niewierzących. W końcu tych przywilejów KK nie nadał sobie sam. Bicie się w cudze piersi jest najgorszą metodą naprawiania czegokolwiek.
I co w tym dziwnego? Ci sami ludzie za największego wroga uważają Rosję a za największego przyjaciela – Amerykę ;) I nic ich nie przekona że białe jest białe a czarne jest czarne. Trzeba nauczyć się żyć w takim społeczeństwie… albo wyjechać.