Powiedzmy to wprost – orzeczenie tzw. trybunału konstytucyjnego jest obrzydliwą, skrajnie fundamentalistyczną decyzją, która nie jest żadną ochroną życia, lecz przyniesie cierpienie, śmierć i jest znęcaniem się nad polskimi kobietami. Jest też znęcaniem się nad egzystencją cierpiących istot, które przyjdą na świat tylko po to, aby niedługo potem umrzeć w męczarniach (i po drodze może zostać ochrzczonymi).
Kościół i rząd szykują nam terror i traumę dla całych rodzin, które doświadczą tego wszystkiego z powodu prawnej przemocy stosowanej przez państwo.
Na pytanie o ciążę będzie teraz można odpowiedzieć: „Jestem przy nadziei” albo „Noszę skazanego na śmierć”. I nie ma w tym żadnej troski o życie, czy starania o komfort rodzin zmagających się z takim nieszczęściem, jakim są powikłania ciąży różnego rodzaju. Państwo, które chce zmuszać przemocą do wydawania na świat skazanych na śmierć, nijak nie troszczy się też o tych niepełnosprawnych, którzy już tu są. Żyjemy przecież w kraju, gdzie renta dla osób całkowicie niezdolnych do pracy to nędza i wegetacja za 1000 zł, a dzieci wymagające specjalnej opieki trafiają do koszmarnie niedofinansowanych ośrodków. To tu prawdziwi katolicy powinni wziąć się za reformy i za wsparcie dla rodzin. Gdyby katoliccy fundamentaliści naprawdę chcieli dbać o życie, to powinni sprawić, by kobiety decydowały się na poród z własnej woli i były otoczone ochroną i ogromnym wsparciem ze strony państwa. W Polsce tego wsparcia nie ma. Nie chodzi więc o troskę o życie, ale o państwową przemoc zadawaną kobietom w imię żądań skrajnie prawicowej, katolickiej sekty.
Zaznaczmy też, jak głęboko klasistowskie jest to, co rząd nam szykuje. Wykonanie zabiegu aborcji nie jest ogromnym problemem dla osób zamożnych i dobrze poinformowanych. Już teraz Polki są w czołówce, jeśli chodzi o wyjazdy aborcyjne do Tunezji (!). Rodziny z możliwością awaryjnego wydatku w wysokości kilku tysięcy złotych dadzą sobie radę, ale w przypadku niezamożnych, pozbawionych wsparcia i skazanych na konserwatywne otoczenie będziemy mieli do czynienia z prawdziwymi dramatami i rujnowaniem życia.
To zbrodnia zwłaszcza na niezamożnych kobietach pracujących i tych żyjących w silnie patriarchalnych warunkach, gdzie nie ma możliwości decydowania o sobie.
A jakie źródło całego tego zamieszania? Szef gabinetu ministra Czarnka powiedział wyraźnie, że „czas na chrześcijańską ofensywę kulturalną”. Oto i ona. Mamy do czynienia ze zorganizowaną akcją bojową PiS-owskiej prawicy kontrolowanej przez polski kler.
PiS zamierza zresztą rozbić wszystkie ruchy i grupy, które identyfikuje jako zagrożenie, a więc weźmie/wzięło się za: nauczycieli (za strajk i lewactwo), naukowców i akademików (za niechęć do religijnej indoktrynacji) i za ruchy kobiece (które były zdolne sparaliżować kraj i zatrzymać triumfalny pochód klerykalnej ideologii).
Działania rządu nie mają już wiele wspólnego z chrześcijaństwem. Sądząc po tym, co mówi dziś papież Franciszek, który akceptuje związki partnerskie dla osób homoseksualnych, to trzeba jasno powiedzieć, że w Polsce nie mamy już kościoła katolickiego. Zamiast niego jest za to jakiś fundamentalistyczny odłam, sekta, która dryfuje w zupełnie przeciwnym i skrajnie prawicowym kierunku. Jest to o tyle istotne, że katolickie wartości mają się nijak do tego, co zaraz będzie działo się w naszym kraju. Zdeformowane i śmiertelnie chore istoty będą przychodziły na świat tylko po to, żeby następnie skonać w męczarniach. Nie usprawiedliwia tego potrzeba chrztu. Nie ma tu miłosierdzia. Brak tu nawet elementarnego współczucia.
Dlaczego PiS to robi i dlaczego robi to teraz? Rząd działa w sposób metodyczny, zorganizowany, ale jednocześnie i pod wpływem paniki. Nie ma przypadku w tym, że dzieje się to w okresie stanu pandemicznego i zaostrzonych przepisów. W ten sposób PiS może dowolnie rozbijać protesty i posługiwać się szokiem społecznym w charakterze zasłony dla własnych posunięć. Oni naprawdę wierzą w to, że przepchną wszystkie te zmiany, a potem jakoś to wszystko przeczekają. Wierzą, że mogą wszystko. Że to szybko przycichnie, że nikt nie odważy się zaprotestować, że ludzie łatwo się przestraszą i ostatecznie zapomną. Taka ich metoda… To także doskonała zasłona dla nieudolnej walki rządu z pandemią.
W ramach oporu konieczne są długofalowe i bardzo dotkliwe protesty. Poza demonstracjami istotne są strajki okupacyjne, akcje mniej i bardziej bezpośrednie, czy działania edukacyjne.
PiS-owcy robią to dlatego, bo czują i widzą, że społeczeństwo odjeżdża z ich peronu. W Polsce coraz mniej osób chodzi do kościoła, bo coraz mniej ludzi chce słuchać kłamstw i bajek o potworze gender. Słabnie popularność religii w szkołach i jest już wiele miejsc, gdzie 40 proc. lub więcej dzieci na nią nie uczęszcza (jak np. w Łodzi). Swoimi działaniami PiS i kler jedynie przyspieszają to, co nieuniknione. Do tego cały czas znajdujemy się na orbicie zachodniej i zglobalizowanej kultury. Tu nikt już nie uważa osób LGBTQIA+ za dzieło szatana. Wszystkie czołowe korporacje i ich towary są oparte na otwartości obyczajowej. Dlatego treści z Netflixa, Youtube’a, od Amazona, czy Apple’a i HBO są niczym obca cywilizacja dla polskiej sekty prawicowego katolicyzmu. Oni to widzą. Czują lęk i panikę, bo podświadomie wiedzą, że ani pod względem środków, ani pod kątem zdolności nie będą w stanie wygrać w rywalizacji z praktycznie całym Zachodem, czy choćby z samym Hollywood.
To próba zrobienia z Polski odciętej, ciemnogrodzkiej wyspy, gdzie ludzie byliby skazani na religijny fundamentalizm i zmuszeni przez państwo do życia zgodnie z jego zasadami. Jeśli to im się nie uda, to nic nie powstrzyma już procesu laicyzacji, który postępuje w całej Europie.
Państwa, które obecnie idą kursem na zakaz aborcji i w stronę jej penalizacji to naprawdę skromna grupka. To zadziwiający przypadek, ale dokładnie dzień wcześniej grupka konserwatywnych krajów pod przywództwem Stanów Zjednoczonych podpisała dokument zwany Genewskim Konsensusem, który zakłada ochronę życia i jednocześnie walkę z aborcję i prawem do niej. Pod tym dokumentem poza USA podpisały się głównie skrajnie konserwatywne i powiązane z USA rządy: w tym Brazylia, Arabia Saudyjska, Bahrajn, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Libia, a także Węgry, Białoruś i uwaga: Polska!
Większość z tych państw znajduje się na liście najgorszych miejsc do życia dla kobiet według międzynarodowych raportów. I to jest towarzystwo dla nas. Według PiS-u i jego doktryny.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …