Natychmiast po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów prezydenckich przeciwnicy Aleksandra Łukaszenki zaczęli wychodzić na ulice nie tylko Mińska, ale też innych białoruskich miast. Specjalne jednostki milicji (OMON) użyły granatów hukowych, gazu łzawiącego i armatek wodnych do ich rozpraszania.
Tysiące Białorusinów, głównie młodych, rzuciło się protestować, gdy białoruski Centralny Komitet Wyborczy ogłosił miażdżące zwycięstwo Aleksandra Łukaszenko (powyżej 80 proc. głosów) i jednocyfrowy wynik jego głównej oponentki Swiatłany Cichanouskiej. Manifestanci szli Prospektem Zwycięstwa i Prospektem Maszerowa, gromadzili się pod gmachem Opery Narodowej w Mińsku. Do konfrontacji z brutalnie działającą milicją doszło również po drugiej stronie Świsłoczy, w historycznym rejonie Niamiha. Część demonstrantów próbowała budować barykady ze śmietników. Do rana jednak protesty zostały spacyfikowane i rozproszone. Milicja dokonywała nie tylko aresztowań manifestantów, ale też poruszała się po mieście nieoznakowanymi samochodami, zatrzymując osoby uznane za podejrzane.
Według Wiasny, organizacji broniącej praw człowieka, podczas pacyfikacji zginął jeden mężczyzna, który wpadł pod koła samochodu-więźniarki, jaki umyślnie poprowadzono w tłum demonstrantów.
Protestowano nie tylko w Mińsku. Według zwolenników opozycji na demonstracje w Brześciu wyszło nawet 5 tys. osób, które długo stawiały opór milicjantom, aż również zostały rozpędzone. Większe protesty miały miejsce również w Baranowiczach, Pińsku i Kobryniu, gdzie część milicjantów odmówiła pacyfikowania zgromadzeń. Podobnie w mniejszych miastach – Lidzie i Mołodecznie – milicja nie przeszkadzała zwolennikom opozycji w demonstrowaniu.
Od wczoraj na Białorusi nie są dostępne popularne portale informacyjne, jak tut.by i państwowa agencja informacyjna Biełta. Nie ma również dostępu do bliskiego opozycji Biełsatu. Z czasem trudności w dostępie do internetu stały się powszechne na terytorium całego kraju. Władze nie zamierzają negocjować z opozycją – 10 sierpnia rano przewodniczący białoruskiego Komitetu Śledczego Iwan Naskiewicz poinformował, iż w stosunku do osób, które czynnie sprzeciwiały się oddziałom OMON, wszczęte będą postępowania karne. W sprawach o udział w zamieszkach i akty czynnych napaści na funkcjonariuszy zapadać mogą wyroki nawet 8 i 15 lat więzienia, a osoby podejrzane są wciąż identyfikowane. Jak informuje samo białoruskie MSW, zatrzymano ponad 3 tys. osób, Wiasna umieściła w internecie imienną listę ok. 170 zatrzymanych i zaginionych. Część jednak, jak podaje Biełsat, komisariaty już opuściła.
Swiatłana Cichanouska w swoim nagraniu przedwyborczym wzywała milicjantów, by zastanowili się, jakie są ich obowiązki wobec narodu. Po ogłoszeniu wyników zaapelowała do obydwu stron starć, by powstrzymały się od dalszej przemocy, wyrażając zarazem przekonanie, że to po jej stronie była prawdziwa większość głosów.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Oj, panie Małgorzacie Kilbaczewski-Figacie… Ładnie to tak opowiadać bujdy opierając się na „wolnych” źródłach takich jak ‚Biełsat’?
Ale tatko Michnik zaspokjony? Zaraz, zaraz! Aby na pewno tatko? Może Michnik, to jednak Adama!? Ważne, że zrobiłaś dobrze demenkrantom i innym łobuzom…
Zawsze to samo.Stare pomniki się obali.Tylko za kilka lat będzie wielki zawód i „Łe…. wtedy było jednak lepiej.”Więc uwaga ,bo można wdepnąć w to w co my w latach 90. Zastanowić się dwa razy bo kiedyś można zobaczyć kłódkę na bramie zakładu.To się nazywa „trudne ale konieczne reformy”.Ale przecież Sławomirowie N. będą mieć eldorado.Zwłaszcza uwaga na takich co ciągle gadają o marzeniach ,wolności i rozciapirzają palce.
jankeso-żydowskiej agentury nie zatrzyma się nie ubrudziwszy rąk
Można by pomyśleć, że spokojni, pokojowo nastawieni demonstranci są wściekle atakowani przez reżymową policję i tak to przedstawiają też „wolne” i „demokratyczne” media. Ale to, co można zobaczyć w rosyjskiej telewizji, przypomina do złudzenia kijowski Majdan: milicjanci stoją, osłaniają się tarczami, a „pokojowi” demonstranci tłuką w nich pałami, drągami i obrzucają kamieniami. Koktaili Mołotowa jeszcze nie ma, ale to jeszcze być może. Demokracja nad tym pracuje.
Przy okazji wyborów na Białorusi honor polskiej polityki uratowała… Konfederacja! Tak, właśnie Konfederacja jako jedyna zdystansowała się od neokolonialnej ingerencji w sprawy wewnętrzne suwerennego kraju, gdy z „lewicy” znowu wyszedł prawicowy ekstremizm pod postacią braku poszanowania prawa do samostanowienia…
Poza tym, jeśli na Białorusi blokowany jest Internet, to jakim cudem wspomniane portale (m.in. tut.by z redakcją tamże) publikują na bieżąco, a na fb oraz ig ciągle pojawiają się nowe treści z tego kraju..? Kolejna agitka dla naiwnych.