Egipski Airbus A320 rozbił się 19 maja nad Morzem Śródziemnym. Dziś odnaleziono jego szczątki. Nadal nie wiadomo, co było przyczyną katastrofy.
Resztek samolotu poszukiwały od dnia katastrofy m.in. statki i samoloty egipskie, greckie, francuskie i amerykańskie. Przeczesywanie dna morza na północ od portu w Aleksandrii dało efekt – dwa tygodnie temu francuski okręt „Laplace” zlokalizował sygnały z czarnych skrzynek rozbitego samolotu. Wczoraj egipski komitet poszukiwawczy powiadomił o ustaleniu położenia głównych części wraku. Dziś stwierdzono, że znajdują się one między egipskim wybrzeżem Morza Śródziemnego a Kretą, a także odnaleziono kilka części samolotu i szczątków ludzkich ciał. Trwa wydobywanie kolejnych. Na pokładzie fatalnego lotu było 66 osób – blisko połowę stanowili Egipcjanie.
Jeśli uda się odzyskać czarne skrzynki i nagrania dźwiękowe oraz dane techniczne z kokpitu, komitet badający przyczyny katastrofy będzie w stanie ustalić, dlaczego lecący z Kairu do Paryża przy dobrej pogodzie samolot najpierw obrócił się w powietrzu o 90 stopni, następnie wykonał obrót o 360 stopni, by wreszcie runąć do morza. Na razie trwają spekulacje, czy przyczyną tragedii był problem techniczny, czy też atak terrorystyczny: podłożenie bomby lub porwanie samolotu. Chociaż żadna organizacja terrorystyczna nie ogłosiła, że zniszczenie samolotu jest jej dziełem, rząd Egiptu stoi na stanowisku, że jest to o wiele bardziej prawdopodobne wyjaśnienie, niż błąd pilota czy usterka Airbusa.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…