Trwają protesty przeciwko rasizmowi i policyjnej brutalności w Stanach Zjednoczonych – w europejskich miastach ludzie tysiącami wychodzą na swoje demonstracje. Solidarność z czarnoskórymi Amerykanami przeradza się w głos sprzeciwu wobec dyskryminacji i rasizmu na własnym podwórku.

W Wielkiej Brytanii w niedzielę – mimo ostrzeżeń przed możliwym rozprzestrzenianiem koronawirusa – na protesty wyszły dziesiątki tysięcy kobiet i mężczyzn. W Londynie zaczęło się od wiecu solidarnościowego przed ambasadą amerykańską, następnie antyrasistowskie zgromadzenie odbyło się na Placu Parlamentu. Gdy demonstranci przemieszczali się następnie po mieście, doszło do kilku incydentów: policja odepchnęła ich od budynku ministerstwa spraw zagranicznych, w innym miejscu grupa protestujących obrzuciła funkcjonariuszy butelkami. Natomiast na pomniku Winstona Churchilla obok imienia i nazwiska prezentowanej postaci dopisano słowa „jest rasistą”. W Londynie kilkanaście osób zostało zatrzymanych, ośmiu policjantów odniosło lekkie obrażenia.

W Bristolu demonstranci i demonstrantki nie ograniczyli się do mazania po postumencie: pomnik XVII-wiecznego kupca Edwarda Colstona, który wzbogacił się m.in. na handlu niewolnikami i wytwarzanym przez nich cukrem, został obalony, a następnie wrzucony do rzeki.

Gest ten wywołał pewne oburzenie wśród czołowych polityków kraju: także przewodniczący Partii Pracy Keir Starmer stwierdził, że statuę Colstona należało usunąć już dawno temu, ale „z zachowaniem demokratycznych procedur”. Opozycja burzyła się również na sugestie rządu, że protesty w Wielkiej Brytanii mają charakter ściśle solidarnościowy, bo przecież w samym Zjednoczonym Królestwie nie ma problemu rasizmu, a akty wandalizmu ostatecznie skompromitowały protesty. Dawn Butler, była minister młodzieży w rządzie laburzystów, stwierdziła, że rządzący ponownie dali dowód tego, jak nie słuchają społeczeństwa.

– Ludzie są wściekli w Wielkiej Brytanii z wielu powodów. Wiemy, że w Zjednoczonym Królestwie istnieje systemowy rasizm. Covid-19 pokazał poważne skutki dyskryminacji i ubóstwa. Ludzie są wściekli, gdyż skandale Windrush i Grenfell wyciągnęły strukturalny rasizm na światło dzienne – powiedziała czarnoskóra polityczka.

Hasło Black Lives Matter (czy też, w brzmieniu miejscowym, Vidas Negras Importan) nieśli też na transparentach protestujący w Madrycie i Barcelonie. W obydwu miastach organizatorzy otrzymali zgodę na zgromadzenie nieprzekraczające 200 uczestników, ale w praktyce spełnienie tego warunku okazało się niemożliwe: przybyło po kilka tysięcy osób. W Hiszpanii protestowano i przeciwko brutalności policji w USA, i przeciwko polityce Donalda Trumpa, i przeciwko hiszpańskiej partii VOX, dla którego amerykański prezydent jest jednym z idoli, i przeciwko restrykcyjnej polityce migracyjnej. Obok George’a Floyda wspominano migrantów, którzy utonęli u wybrzeży Hiszpanii. Skandowano też hasła antyfaszystowskie z czasów wojny domowej lat 30.

15 tys. demonstrantów zebrał pokojowy marsz w Kopenhadze. Z protestującymi pod antyrasistowskimi hasłami solidaryzowała się – za pośrednictwem Twittera – także socjaldemokratyczna premier kraju, pisząc, jak bardzo docenia ludzi gotowych walczyć przeciwko bezsensownej przemocy i dyskryminacji na tle rasowym. Wyraziła do tego przekonanie, że równoczesne demonstracje w USA i w Danii pokazują „wspólnotę wartości” między obywatelami obu państw. Część demonstrantów w Kopenhadze podkreślała jednak inne podobieństwo – jeśli w USA rasizm ma charakter systemowy, to i Dania nie jest wolna od uprzedzeń i stereotypów dotyczących pochodzenia.

Ściśle pokojowego charakteru nie zachował natomiast marsz w szwedzkim Goteborgu, gdzie zebrało się ok. 2700 osób, również mimo koronawirusowych ograniczeń zezwalających jedynie na 50-osobowe protesty. Większość uczestników domagała się walki z przemocą policyjną i z rasizmem, eksponując transparenty i wykrzykując hasła, jednak w tłumie znaleźli się również mężczyźni, którzy rzucali w policję różnymi przedmiotami, a następnie zaczęli rozbijać witryny sklepowe. W kilku miejscach doszło do przepychanek między ludźmi, którzy chcieli niszczyć sklepy i tymi, którzy starali się ich powstrzymać. Policja zatrzymała kilkanaście osób, które, według oficjalnego komentarza, „już wcześniej sprawiały problemy”.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…