W swoim expose Mateusz Morawiecki nie powiedział nic o prawach pracowniczych i ich łamaniu. Nie wspomniał o niepłaceniu pensji na czas, nic nie było o niestabilności zatrudnienia, o rosnącej skali samozatrudnienia i coraz częstszym omijaniu umowy na etat. Nie było mowy o przepracowaniu i zbyt długim czasie pracy setek tysięcy Polaków i Polek, omijaniu przepisów BHP przez wiele firm i gigantycznej skali wypadków przy pracy. Premier nie wspomniał ani słowem o Państwowej Inspekcji Pracy, nie mówił o sądach pracy, nie przedstawił rozwiązań na rzecz zwiększenia bezpieczeństwa pracy.
W expose nie było nic o biednych pracujących, o niskich płacach, o omijaniu na masową skalę płacy minimalnej, o niskich płacach w sferze budżetowej i samorządowej.
W wystąpieniu szefa rządu nie pojawiło się ani jedno zdanie o patologiach w spółkach skarbu państwa, o kolesiostwie, nepotyzmie, zatrudnianiu na kierowniczych stanowiskach ludzi partii i zwalnianiu wysokiej klasy ekspertów.
Szefa rządu nie zainteresowała rola związków zawodowych, którym nie poświęcił ani jednego zdania. Nie było nic o ich lekceważeniu i zastraszaniu, o mobbingu działaczy związkowych. Znacznie więcej było o prawach i interesach przedsiębiorców, szczególnie tych drobnych, u których nie ma żadnych organizacji związkowych.
Morawiecki nie zainteresował się nierównościami płacowymi w obrębie zakładu pracy, branży i całej gospodarki, a zapowiedzi zmian w systemie podatkowym dotyczyły jedynie kolejnych ulg i zwolnień dla firm. Nie było też nic o potrzebie solidarności w systemie emerytalnym, a jedynie konieczność zabezpieczenia i wzmocnienia jego komercyjnego filaru.
Mateusz Morawiecki nie mówił nic o tworzeniu nowych miejsc pracy, nie przedstawił żadnej strategii rozwoju poszczególnych branż, nie zaproponował wzrostu wydatków na sektory rynku pracy związane z edukacją, opieką zdrowotną czy opieką.
Kluczowym słowem w expose Mateusza Morawieckiego było pojęcie „normalności”. Najwyraźniej „normalność” dla PiS-owskiej władzy nie obejmuje troski o prawa pracownicze.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
Bo szef naszego(?) rządu utożsamia się wyłącznie z Januszem biznesu (i jego Grażyną) a nie z przynoszącymi mu dochód robolami, którzy doświadczają niewyobrażalnej łaski otrzymując od takiego JW Pana pracę i jałmużnę zwaną w Polsce wynagrodzeniem
Rynek pracy za bardzo ich nie interesuje, nie po to cała Polska stała się SSE. Ważne są kolejne wybory Liberalna polityka migracyjna sprawi, że jacyś pracownicy w Polsce będą, i montownia będzie działała. A że ktoś ma dość i wyjedzie- trudno, „optymalizacja kosztów pracy”. Oni dobrze wiedzą, że w rywalizacji o pracownika Polska nie wygra rywalizacji z Niemcami czy innymi państwami na zachodzie, a konkuruje jedynie tanią siłą roboczą i warunkami zatrudnienia. A w tym jest zawarta odpowiedź dlaczego o związkach zawodowych ani słowa.
Mamy na szczęście cały klub Lewicy w Sejmie, niech więc to Morawieckiemu wytknie!
Choć z drugiej strony nie ma za bardzo czego, bo terminowość wypłat, ich wysokość, bhp itp mimo wszystko w ciągu paru lat uległy widocznej poprawie. Do ideału oczywiście jeszcze brakuje, ale ideały… są w niebie idei Platona :D
Zandberg zwrócił uwagę w swoim wystąpieniu na część tych rzeczy.
Mateusz Morawiecki w dyrdymałach jest mistrzem,ba w kategorii kłamstwa i obłuda spokojnie na pudle nie tylko w Polsce ale w Europie.
Adrian Zandberg znokautował gościa i drugiego mówcę expose. Rodzi się nowa jakość w parlamencie,co w badaniach sondażowych niebawem zobaczymy.