15 tys. Finek i Finów wyszło wczoraj na ulice, by wyrazić sprzeciw wobec działalności organizacji neofaszystowskich. To odpowiedź na śmierć 28-letniego mężczyzny, który 16 września zmarł po pobiciu przez członków takiej grupy.
W marszu sprzeciwu wobec motywowanej rasowo lub narodowo przemocy w Helsinkach szła m.in. była prezydent Tarja Halonen, ona też pod koniec wydarzenia przemówiła do zgromadzonych. Potem nastąpiła minuta ciszy ku czci zmarłego 16 września mężczyzny. 28-latek, według niektórych świadków, splunął na ziemię, widząc przechodzących aktywistów neonazistowskiego ugrupowania. Ci zareagowali agresją: skopali go i uderzali jego głową o ziemię. Najbardziej agresywnemu neonaziście policja zamierza postawić zarzut nieumyślnego zabójstwa.
Tragedia w Helsinkach skłoni fiński rząd do wprowadzenia nowych regulacji prawnych dotyczących organizacji ekstremistycznych. Zapowiedział to osobiście premier Juha Sipila, który również protestował przeciwko przemocy skrajnej prawicy, idąc w mniejszym marszu w Kuopio. Podobne wydarzenia odbyły się także w Tampere, Jyvaskyli i Joensuu. Marsze obyły się bez incydentów, chociaż neofaszyści wystawili przeciwko największemu, w Helsinkach, mniejsze kontrpikiety. Wznoszono na nich hasła głównie przeciwko imigrantom. Grupy neofaszystów w Finlandii właśnie na nich skupiają swoją agresję. We wrześniu ubiegłego roku obrzucili kamieniami i fajerwerkami autobus wiozący czterdzieścioro uchodźców do ośrodka w Lahti.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…