Była okradana przez swojego szefa przez kilka miesięcy. W końcu zaczęła wywłaszczać jego firmę wynosząc sprzęt i kosmetyki. Kapitalista zgłosił sprawę na policję. Jemu wyzysk ujdzie na sucho, jej grozi pięć lat więzienia.
Historia pracownicy salonu fryzjerskiego z warszawskiego Ursynowa ukazuje w pełnej krasie wyzysk, niesprawiedliwość i dysfunkcję państwa polskiego.
25-latka nie dostawała wynagrodzenia za pracę. Zaległości sięgały kilku tysięcy złotych. Jak to często bywa, szef tłumaczył to brakiem płynności finansowej. Fryzjerka nie zrezygnowała z pracy, bo wcześniej – przez kilka lat współpraca układała się dobrze, łudziła się więc, że „dobrodziej” w końcu zdobędzie się na elementarną przyzwoitość i zapłaci jej za świadczenie pracy. Tak się jednak nie stało.
Kobieta postanowiła odzyskać środki, z których została okradziona. Systematycznie rekwirowała sprzęt i wysokiej klasy kosmetyki, które następnie używała świadcząc usługi fryzjerskie u siebie w mieszkaniu. Dzięki temu zdobyła środki na przeżycie.
Niestety, okazało się, że kapitalista inwigilował ją na portalu społecznościowym, gdzie zauważył zdjęcia wywłaszczonych towarów. Zgłosił sprawę na policję, która błyskawicznie przyszła na pomoc wyzyskiwaczowi. Podczas przeszukania mieszkania mundurowi znaleźli rzeczy, które wcześniej należały do przedsiębiorcy. Sprzęt został zabezpieczony, a następnie zwrócony właścicielowi firmy.
Fryzjerka wyraziła chęć dobrowolnego poddania się karze. O jej wysokości zadecyduje sąd.
Proceder okradania pracowników przez kapitalistów trwa w Polsce w najlepsze. W I półroczu tego roku właściciele firm nie wywiązali się z wypłaty świadczeń za pracę na kwotę 51,5 mln zł. Oszukanych zostało 21 tys. pracowników – wynika z danych Państwowej Inspekcji Pracy.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
„Skoro nie rozumiesz – to się nie odzywaj.”
Skorpionie, świetnie rozumiem. Jesteś po stronie Januszów biznesu i chcesz aby hołota czyli gorszy sort tyrała za darmo jak na pańszczyźnianym folwarku.
Przestańcie gadać jak zaczadzeni. (to raczej Piorusiowi Nowakowi się nie uda) – bo jak każdy siedmiolatek – zawsze ma rację.
Fryzjerka zamiast udać się po poradę do prawnika (nawet o pomoc do Ikonowicza) i wystąpić do sądu pracy, wolała wziąć sprawiedliwość we własne ręce i za to dostanie w kuper od wymiaru sprawiedliwości. Samosądy są w Polsce karane – jak to powszechnie wiadomo, (jednak chyba niekoniecznie).
proszę nie bić piany gdyż wasz Kalizm szkodzi obrazowi lewicy bardziej niż filipińska choroba Kwaśniewskiego.
Prawo panie redaktorze – JEST JEDNO DLA WSZYSTKICH! I pan jako lewicowiec – powinien tego z całą stanowczością przestrzegać zamiast wzorem Jarkacza czy Donalda Brukselskiego hołdować podwójnym standardom.
Skorpion13: „Prawo panie redaktorze – JEST JEDNO DLA WSZYSTKICH! ”
Najwyraźniej nie jest. Pracobiorca może kraść pracę bezkarnie i wy to popieracie.
„Fryzjerka zamiast udać się po poradę do prawnika”
Rada słuszna i cenna pod warunkiem zatrudnienia na uop, lecz w tym przypadku na 99,99% była to umowa cywilnoprawna. Tymczasem procesowanie się w sprawach cywilnych wymaga czasu i pieniędzy. To nie sąd pracy, który działa sprawnie i bezpłatnie.
@Lejzorek.
Skoro nie rozumiesz – to się nie odzywaj. Przestępstwo NIGDZIE I NIGDY nie było argumentem zwalniającym od kary za własne naganne postępowanie. Ba! w niektórych systemach nie jest nawet uznawane za okoliczność łagodzącą!
Pracobiorca niczego nie kradnie! Przedstawił jakie chciał warunki zatrudnienia, a pracownik się na nie zgodził.
@Fo-Pa.
Istnieje możliwość postępowania w sądzie pracy w takich przypadkach. należy zgodnie z zapisami KP wykazać że warunki odpowiadały stałemu zatrudnieniu, kiedy to podstawą jest formuła KP (umowa o prace) sąd wówczas zwykle przychyla się do wniosku strony skarżącej, a dalsza cześć przebiega jak w przypadku zalegania z pensją. Jedynie problemy pojawiają się gdy jest to tzw samozatrudnienie. I tu trzeba się (jak każdy podwykonawca) bujać z procesem cywilnym, co nie oznacza że nie jest on na 99% wygrany.
Postępowania w SP również potrafią do pomyślnego zakończenia również trwać i 3 lata. Nie rozumiem skąd problem?
@Skorpion13, nie pochwalam samosądów będących wyrazem desperacji, ale problem stąd, że skoro wszyscy (w teorii) są równi wobec prawa, to czas najwyższy traktować serio zapisy kodeksu pracy. Tam wyraźnie zapisano, że stosunek pracy jest niezbywalny, a uop nie wolno zastąpić żadną inną. Gdyby egzekwowano prawo, takich sytuacji byłoby mniej i można by znaleźć dużo łatwiejsze rozwiązanie.