Lewicowi wyborcy to w Polsce dwa miliony osób. Dla zdecydowanej większości z nich głosowanie na PO nie jest żadnym wyborem. Nie można ich jedna skazać na brak reprezentacji. Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego nieustannie słyszeli, że jeśli nie poprą Koalicji Obywatelskiej, ich głos będzie stracony. Teraz, używając tej samej logiki, można śmiało apelować: trzeba głosować na lewicę.

Wariant, w którym Lewica znów nie dostaje się do parlamentu, to ucieleśnienie marzeń Kaczyńskiego. Sytuacja jest wyjątkowa: dziś nie można grać na silniejszego. Jeśli Lewica znów nie przekroczy progu, winni będą wyborcy PO, którzy w ten sposób zagwarantują PiS kolejne 4 lata rządów. Zwłaszcza, że Schetyna abdykował i nie chce wygrać wyborów, a jego celem jest zniszczenie potencjalnej konkurencji ze strony Lewicy, która znakomicie zaczęła kampanię wyborczą.

Lansowana przez liderów PO i publicystów takich jak np. Tomasz Lis idea zjednoczonej opozycji ostatecznie upadła. Przekaz, w którym przez 4 lata za rządy PiS obwiniano Adriana Zandberga (choć to głównie Nowoczesna odebrała głosy SLD), utrwalił się i wszedł do debaty. Liderom PO nie będzie teraz łatwo tej narracji odwrócić. Tyle, że tym razem działa na ich niekorzyść. Najpierw politycy PO i PSL doprowadzili do rozpadu Koalicji Europejskiej, teraz podbierają lekko zapomnianych polityków lewicy. Wejście Katarzyny Piekarskiej czy Jerzego Wenderlicha na listy PO, to z punktu widzenia elektoratu Platformy Obywatelskiej kompletnie niezrozumiały ruch. Aż chce się zapytać: skoro zapraszacie lewicowe polityczki i polityków na swoje listy, to dlaczego nie potrafiliście zawiązać z nimi koalicji?

Od 2015 znaczna część liberalnych, centroprawicowych publicystów zarzucała lewicy utorowanie drogi PiS do władzy. Start dwóch osobnych list – Zjednoczonej Lewicy i Partii Razem – doprowadził do rozbicia głosów, skutkiem czego blisko półtora miliona wyborców (ponad 10 proc.) nie miało swojej reprezentacji w parlamencie. Zjednoczona Lewica nie przekroczyła ośmioprocentowego progu, Razem zaś nie przekroczyło nawet pięciu procent. Oba te ugrupowania, nauczone sukcesem tego pierwszego w wyborach do Parlamentu Europejskiego (5 mandatów i blisko 800 tysięcy głosów) i porażką drugiego (wynik gorszy niż w 2015, gdy Razem przekonało do siebie ponad pół miliona wyborców) postanowiły się dogadać. Nie możemy też zapomnieć o pojawieniu się na scenie politycznej nowego gracza – Wiosna Biedronia w maju 2019 otrzymała 826 975 głosów.

Nawet bez dobrej kampanii, wsparcia mediów i przy atakach ze strony PO, lewicowi wyborcy nigdy nie poprą Platformy Obywatelskiej, która jest dla nich zbyt zachowawcza obyczajowo i zbyt liberalna gospodarczo. Nikt, kto popiera prawa osób LGBTQ, prawo do przerywania ciąży, edukację seksualną czy mocny rozdział kościoła od państwa nie zagłosuje na PO. Jest to też ogromna szansa dla Lewicy, która w odróżnieniu od Platformy Obywatelskiej, która przez lata głaskała hierarchów kościelnych po głowach, jest w tych sprawach po prostu wiarygodna – zwłaszcza gdy idzie o prawa osób LGBTQ czy ukrócenie kościelnego lobby.

Wsparcie kadrowe, którego Platformie Obywatelskiej w tej kampanii udzielili starzy politycy SLD, świadczy też o słabości ideowej i kadrowej partii Grzegorza Schetyny. Lata „obstawiania spółdzielni”, kupczenia stanowiskami, wycinania z partii najbardziej zdolnych polityków sprawiły, że w PO dramatycznie takich brakuje. O lewicy nie można tego powiedzieć. Pojawienie się kompletnie nowych, oddolnych bytów dodało świeżej krwi. Nawet w obecnym kierownictwie SLD próżno szukać prominentnych działaczy z lat 90. Na średnim szczeblu partię zdominowało pokolenie trzydziestolatków, takich jak rzeczniczka prasowa Anna-Maria Żukowska czy sekretarz generalny Marcin Kulasek.

Nie oszukujmy się też, że Schetyna – biorąc SLD-owskich baronów na swoje listy – wyświadcza Biedroniowi, Zandbergowi i Czarzastemu niemałą przysługę. Jeżeli Lewica chce pozyskać młody elektorat i myśli o zwycięstwie za 4 lata, musi postawić na nowe polityczyki i polityków i umieścić na swoich listach wyborczych jak najwięcej osób, które nie miały do tej pory okazji zasiadać w ławach parlamentarnych.

Aleks Polak – dziennikarz Radia Kampus, współpracownik Centrum im. Ignacego Daszyńskiego, politolog, organizator demonstracji „Warszawa Przeciw Przemocy. Solidarni z Białymstokiem”.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. “Wariant, w którym Lewica znów nie dostaje się do parlamentu, to ucieleśnienie marzeń Kaczyńskiego”
    zależy, co oznacza użyte tutaj słowo lewica:

    – jeśli światopogląd obyczajowo liberalny to PiSowi jest na rękę – przecież wojnę o LGBT można prowadzić w nieskończoność. Odwraca się uwagę od spraw ważnych, utrzymuje się obecne status quo, a najwyżej dwie podzielone strony dadzą sobie na ulicy “w mordę”. To, że ktoś ucierpi to nie oznacza, by rezygnować z taktyki dziel i rządź, poprzez wielkie ośrodki propagandowe.

    – światopogląd ekonomicznie lewicowy – tu też mała lewica będzie PiSowi na rękę. Wszak niby program socjalny jest – 500+, ale PiS nie potrafił go nigdy obronić. Przeciętny Polak myśli, że skoro pieniądze są to lepiej ludziom rozdać, bo inaczej by ukradli, czy jakoś tak. Ostatecznie jednak zgodzili by się z liberałami, że socjal szkodzi. Tutaj lewica jest korzystna, gdyż pcha politykę ekonomiczną na lewo, co przesunie politykę PiS w stronę akceptowalnego centrum.

    1. Szczególnie ostro ją ,,pchała w lewo” za czasów premierów z SLD, kiedy to sprywatyzowano co się dało, realizując tym samym neoliberalny projekt Balcerowicza&Sachsa do końca.

  2. Program Grześka & ferajny o nazwie PO KO, jeden jedyny punkt — odstrzelić kaczora, amen…… Sorry, jest jeszcze jeden — żeby było jak dawniej………………
    Program tzw. lewicy, tutaj punktów więcej bo może trzy albo cztery — odstrzelić kaczora (nierealne, tzw. lewica ma za małą dubeltówkę), wincy LGBTQWERTY oraz wincy imigrantów i ubogacaczy, sprawy pracownicze nieważne bo „nie szkoda róż gdy płonie las”, jak tzw. lewica załatwi polepszenie losu „waginosceptycznym” i „prąciowątpiącym” to kraj od razu zacznie kwitnąć i rozwijać się, że hej!!!!!!!
    Piszta już pomaluśku artykuły dlaczego nie udało się wejść do sejmu………………….

    1. „Wincy imigrantów” rasistowski durniu to program PiSu gdybyś nie zauważył.

    2. PiS to w znacznej mierze takie drugie PO, tylko z dużo bardziej topornym PRem. Jedyna istotna różnica jest taka, że PO posiada wsparcie biznesu i mediów prywatnych, którzy pełnią rolę „naganiaczy”, a PiS pozostaje dla nich niestrawny i stąd ten cały socjal skierowany na pozyskanie elektoratu :) Poza tym PiS robi rzeczy, których obawiała się PO. Rzekomo antyimigrancka partia przyjmuje rekordowe w skali świata ilości nieweryfikowanych imigrantów (także muzułmańskich z Azji i Afryki). Co więcej, ci sami ludzie deklarując się jako anty-LGBT, doprowadzili do uznania dzieci z zawartych za granicą związków jednopłciowych, czyli dopuścili 2 matki lub 2 ojców w akcie urodzenia w ramach skostniałego systemu, który nie przewiduje chociażby nieznanego rodzica. PiS robi zupełnie co innego niż mówi, ale w gruncie rzeczy to polska awangarda multikulturalizmu i LGBT. Fani tych kwestii i tak będą niezadowoleni, ale żadne liczące się ugrupowanie nie pójdzie dalej – taki mamy klimat.

  3. „Lewicowi wyborcy to w Polsce dwa miliony osób” taaaaaaa……..
    A na pewnym portalu Agnieszka Wołk Łaniewska przekonuje iż owych wyborców jest milion………
    Liczyta jak bufetowa HGW oraz Wyborcza — jak odbywały się demonstracje po ich myśli to o ilości uczestników mawiali, że było ich „bez Kozery pińcet tysięcy” a jak na odwrót to nie informowali w ogóle o ilości……
    Zakładam się z redakcją, że tzw. lewica nie przekroczy progu, amen.

  4. Piekarska i Wenderlich z wozu – koniom zdecydowanie lżej… tym bardziej warto zagłosować na Lewicę

  5. Panie Autorze, nie używaj terminów takich jak „oddolne byty”! To brzmi jak „odbyty”. Pls.

  6. Zgadza się. Atutem lewicy jest to, czego z powodów ideowych koniunkturalnych czy z tchórzostwa przed gniewem sukienkowych nie podejmie ani PiS ani PO.

    1. Że niby … co? Lewica już rządziła i tak samo cackała się z czarnymi jak i solidaruchy.

  7. „Przekaz, w którym przez 4 lata za rządy PiS obwiniano Adriana Zandberga”

    Niesamowity jest mechanizm wyparcia libertariańskich ekstremistów. Pies z kulawą nogą nie zainteresowałby się Razem, nie wspominając o głosowaniu, gdyby media przychylne PO nie wylansowały nachalnie tejże fanatycznie antypeerelowskiej kanapy :) Jednakże „tęgie” głowy ultraprawicowych libertarian, tradycyjnie na bakier z matematyką, nie przewidziały, że razemickie wykolejenie SLD poskutkuje tym, że… 37% PiSu zapewni ponad połowę miejsc w sejmie.

    1. Badania przepływy elektoratów pokazują, że na Razem głosowali głównie wyborcy PO (sam znam osobiście znacznie więcej takich przypadków, niż byłych wyborców SLD, którzy zagłosowali na Razem w 2015). Zjednoczoną Lewicę – brakujące 50.000 głosów – dorżnęła .Nowoczesna, bo faktycznie duża liczba wyborców SLD zagłosowała na partię Ryszarda Petru.

    2. Po co jatrzyc? Nie zauwazylem, aby Razem bylo specjalnie antypeerelowskie. Razem bylo przez dlugi czas anty-SLDowskie, ale nie z powodu PRLu (chociaz nikt mi nie wmowi, ze dzialania bezpieki byly OK). Razem bylo anty-SLDowskie z powodu tego jakie bylo SLD gdy rzadzilo. Tak sie sklada, ze bylem czlonkiem tej wlasnie parti, ale odszedlem w latach prosperity, jak i wielu obecnych czlonkow Razem, zniesmaczonych tym w co sie SLD zmienial. W kolko wzajemnej adoracji, srednio transparentnych biznesikow i ukladzikow, w trzymane za mordy przez lokalnych baronow rozpite towarzycho, ktorego zarty na temat mniejszosci etnicznych i seksualnych nie odbiegaly poziomem od dzisiejszych prawicowych publicystow. Gdy pytalem czlonka mlodziezowki czemu chce przylaczyc sie do partii odpowiedzia bylo: dla kariery i kasy. I byla to odpowiedz satysfakcjonujaca wierchuszke. Ale mialem tez w SLD przyjaciol, porzadnych lewicowcow i wiem, jak bardzo partia sie w ostatnich latach zmienila. Przez te 4 lata poza parlamentem przeszla nieco samo-oczyszczenia. Beton sie wykruszyl, mlodzi ideowcy przejeli stery w regionach, ci, ktorzy chcieli kariery i kasy odeszli gdzies, gdzie mozna je zrobic, a teraz jeszcze byli baronowie przechodza do PO – nic lepszego nie moglo sie przytrafic. Moze w koncu lewica bedzie lewica.

    3. @Autor Tekstu

      „Według CBOS, wyborcy SLD z 2011 r – jeśli nie poparli Zjednoczonej Lewicy – zagłosowali na PiS i Zjednoczoną Prawicę (18 proc.), PSL (9 proc.), PO (6 proc.) lub Kukiz’15 (6 proc.).”

      http://wiadomosci.onet.pl/cbos-81-proc-elektoratu-pis-z-2011-r-deklaruje-ze-poparlo-te-partie-w-ostatnich/c3tbtv.amp

      Z tą Nowoczesną to chyba jednak nie do końca, ona dzielu elektorat raczej z Razem. Obie partie zorientowane są na mieszkańców największych miast.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Układ domknięty: Tusk – Trzaskowski

Wybór pomiędzy Panem na Chobielinie a Bonżurem jest wyborem czysto estetycznym. I nic w ty…