30 z 390 samolotów, które miały w czwartek przewozić pasażerów z Irlandii do Wielkiej Brytanii pozostało na pasach startowych. Powód? Zorganizowana odmowa pracy personelu ze związku zawodowego o wdzięcznej nazwie FORSA. A to dopiero początek wielkiej fali strajków w Ryanair.
Odsetek pracowników pokładowych i pilotów biorących udział w akcji nie jest szczególnie imponujący. Dziś było to 27 proc. Związkowcy zapewniają jednak, że w kolejnych dniach do strajku będą dołączać kolejni prowadzący maszyny, a taki stopniowy rozwój akcji jest w pełni zamierzony i ma na celu oswojenie pasażerów z narastającymi problemami. Mimo tak odpowiedzialnej postawy, akcja spotkała się z brutalną reakcją propagandową biura prasowego spółki, które zaatakowało związkowców, wskazując, ze ich działalność szkodzi przede wszystkim pasażerom.
„Te skoordynowane groźby strajków wprowadzają niepotrzebne zakłócenia dla klientów i niszczą model tanich linii lotniczych Ryanair, z korzyścią dla konkurencyjnych linii w Irlandii i Niemczech” – podkreślił Ryanair w oświadczeniu.
O co walczą pracownicy irlandzkiego przewoźnika? Przede wszystkim – o wyższe płace. Osoba zatrudniona na pokładzie Ryanair zarabia zaledwie 4,99 dolara amerykańskiego za godzinę pracy. Członkowie personelu i piloci skarżą się również na ignorowanie praw rodzicielskich i zwolnień lekarskich, absurdalne kary związane z nieosiąganiem celów sprzedaży na pokładzie samolotu, kosztowne szkolenia, długie, 12-godzinne zmiany, niewystarczający okres odpoczynku miedzy nimi i brak wyżywienia dla członków załogi. Wreszcie problemem jest brak wynagrodzeń za godziny spędzone na lądzie w oczekiwaniu na start.
Do akcji mają wkrótce dołaczyć równiez pracownicy z innych krajów. Ich głównym postulatem jest dostosowania warunków wynagradzania do prawa panującego w ich ojczyznach. Obecnie są bowiem opłacani według stawek i warunków regulowanych przez irlandzkie prawo. W najbliższych dniach zastrajkują związki zawodowe reprezentujące personel kabinowy Ryanair we Włoszech, w Portugalii, Hiszpanii i Belgii.
Popercie dla postulatów protestujących zadeklarowali specjaliści od ruchu lotniczego na całym świcie. „Bycie tanim przewoźnikiem nie powinno oznaczać oszczędności na świadczeniach pracowniczych. Pracownicy pracujący dla Ryanair zarządzają codziennie ogromną częścią ruchu pasażerskiego w Europie. Jako obywatele najbogatszej społeczności gospodarczej na świecie jesteśmy dumni z wysokich standardów moralnych i wspieramy uczciwe praktyki zatrudnienia. Mamy nadzieję, że Ryanair podejmie działania w celu poprawy warunków zatrudnienia” – skomentował sprawę Marius Stonkus, prezes zajmującej się odszkodowaniami lotniczymi firmy Skycop.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…