Po raz drugi w ciągu tygodnia pracownicy promów zablokowali port w Calais. Od godzin popołudniowych na stronę brytyjską nie odpłynął żaden statek. Załoga protestuje przeciwko sprzedaży floty duńskiemu inwestorowi.
W poniedziałek o godz. 14:20 pracownicy firmy żeglugowej MyFerryLink przerwali pracę i rozpoczęli kolejną akcję strajkową. Domagają się wstrzymania sprzedaży dwóch promów należących do spółki duńskiej firmie DFDS, która zapowiedziała przeprowadzenie restrukturyzacji polegającej na drastycznej redukcji zatrudnienia. Zwolnienia mają objąć aż 355 z 577 pracowników. Załoga zrzeszona w spółdzielni pracowniczej SCOP Sea France próbowała zablokował proces sprzedaży poprzez złożenie skargi do sądu handlowego w Boulogne-sur-Mer. Chodziło o przedłużenie kontraktu na przewozy ze spółką Eurotunnel, która zapowiedziała, że dotychczasowy kontrakt wygaśnie 11 lipca. Sąd jednak odmówił wydania nakazu prolongaty. W związku z tym pracownicy zdecydowali się podjąć akcje bezpośrednie.
Poprzedni protest odbył się 24 czerwca. Załoga MyFerryLink zablokowała tego dnia nie tylko port ale również tory kolejowe prowadzące do tunelu pod kanałem. – To nie wchodzi w rachubę, że DFDS zajmuje nasze łodzie. Nigdy, nigdy! – krzyczał Eric Vercoutre, lider związku zawodowego Maritime Nord. Zdesperowani pracownicy zapowiadają, że będą do końca walczyć o swoje miejsca pracy. Rozważają ponowne zablokowanie trasy kolejowej, a także – ustawienie barykad na autostradzie.
Dzisiejszy protest spowodował paraliż komunikacyjny w okolicach Calais. Pasażerowie, którzy planowali przeprawę promem byli zmuszeni skorzystać z przejazdu przez tunel, co przełożyło się na gigantyczne korki w okolicach wyjazdu z portu. Oblężenie przeżywa obecnie połączenie Dunkierka-Dover, będące alternatywną trasą morską na wyspy brytyjskie.
Kapitaliści jak pijane zające w sprawie zakazu handlu: sklepy stają czytelniami i dworcami
Czy zakaz handlu w niedzielę jest już fikcją, bo ustawa jest tak dziurawa? Finezja z jaką …