Wczorajsze wydarzenia w Tbilisi wstrząsnęły Europą, do której Gruzja tak energicznie aspiruje. Okazuje się, że deklaracje o przywiązaniu do europejskich wartości, sankcje przeciw Rosji i akces do NATO to trochę za mało, żeby stać się państwem otwartym i tolerancyjnym.
Marsz Dumy miał się odbyć w stolicy Gruzji w poniedziałek 5 lipca. Jednak opór prawicowych środowisk i Gruzińskiej Cerkwi Prawosławnej był tak duży, że organizatorzy marsz odwołali. Tbilisi Pride wydało komunikat, że przeprowadzenie marszu spowodować mogłoby zagrożenie dla życia uczestników. To nie były gołosłowne stwierdzenia.
Tbilisi w ogniu
Stolica Gruzji została w poniedziałek opanowana przez prawicowe homofobiczne bojówki, który napadały i biły przypadkowych przechodniów. Wystarczyło subiektywne przekonanie, na podstawie wyglądu czy ubioru, że dana osoba może być homoseksualna. Rannych zostało ponad 50 dziennikarzy. Zaatakowany nożem został Polska, którego jedyna wina było dla bandytów to, że miał w uchu kolczyk. To miało oznaczać, że jest homoseksualistą, został więc pchnięty nożem w okolice serca. Sprawców ujęto, a obywatel Polski w najbliższych dniach zostanie wypisany ze szpitala.
W poniedziałkowym oświadczeniu organizatorzy parady poinformowali, że lokalne władze „nie tylko nie zapewniły bezpieczeństwa społeczności queer i naszym zwolennikom, ale też aktywnie utrudniały nam korzystanie z prawa do zgromadzeń”. Zdemolowano biuro Tbilisi Pride.
Władza sprzyja pogromom
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że te krwawe napaści odbyły się za poduszczeniem najwyższych władz państwa gruzińskiego. Premier Irakli Garibaszwili sprzyjał nastrojom pogromowym oznajmując, że marsz jest „nie do zaakceptowania dla dużej części gruzińskiego społeczeństwa”, co było sygnałem dla bojówkarzy do ataku, ale i dla policji, by nie angażowała się nadmiernie w ochronę uczestników wydarzenia. Cerkiew wezwała do publicznych modłów przeciwko paradzie i po cichu wsparła bojówkarzy.
Około 20 placówek dyplomatycznych potępiło we wspólnym piśmie wydarzenia w Tbilisi. Polskiej ambasady nie było wśród nich. Wezwano też władze gruzińskie do zapewnienia ochrony ludziom korzystającym z prawa do wolności wypowiedzi i zgromadzeń.
Dzisiaj rozruchy tylko sie spotęgowały. Dochodzi do starć miedzy nie tylko prawicowymi bojówkami i przedstawicielami LGBT, ale też atakowani są ludzie, którzy protestują przeciwko przemocy. Zgromadzili sie oni przed gruzińskim parlamentem. Obrzucani są kamieniami przez bandytów.
Gruzja sobie nagrabiła.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…