Prawnicy z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka poprosiła ministra spraw wewnętrznych o wyjaśnienie sprawy niewpuszczenia do Polski grupy uchodźców z Czeczenii i Tadżykistanu.
Grupa 200 osób koczowała przy przejściu granicznym w Brześciu, domagając się możliwości ubiegania się o azyl. Część z nich wychowała się w Polsce, niektórzy wracali po nieudanej próbie osiedlenia się w ojczyźnie. Podkreślali, że nie są imigrantami ekonomicznymi, że o o ich postępowaniu zadecydowały względy bezpieczeństwa.
Mariusz Błaszczak wówczas stwierdził, że póki pozostanie przy władzy, nie będzie narażał Polski na ataki terrorystyczne. Podkreślił, że w tej chwili w Czeczenii nie ma wojny, zatem żądania ludzi okupujących granicę to nieuzasadniony szantaż.
„Sytuacja ta jest niepokojąca w świetle pogorszenia się sytuacji praw człowieka w Czeczenii i Tadżykistanie. Praktyka taka wpisuje się w niechlubną politykę odpychania osób poszukujących ochrony od granic Europy, jaka obecnie ma miejsce m.in. na Węgrzech, w Bułgarii czy w Macedonii” – sprzeciwiła się temu Helsińska Fundacja w swoim piśmie.
– Odmawiania wjazdu cudzoziemcom deklarującym wolę ubiegania się o ochronę międzynarodową, choć znana Fundacji od wielu lat, w ostatnim czasie przybrała poważne rozmiary – skomentowała sprawę prezes Zarządu Fundacji Danuta Przywara.
Stwierdziła również, że „ustalenie, czy dany cudzoziemiec jest uchodźcą czy też nie, odbywa się po przeprowadzeniu postępowania administracyjnego, podczas którego badana jest zasadność deklarowanych przez niego obaw przed prześladowaniem”, a łączenie zjawiska napływu osób represjonowanych w swoich krajach z terroryzmem, to głębokie nadużycie.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…