Zdają sobie sprawę, ze ich protest nie byłby tak spektakularny, jak protesty lekarzy i pielęgniarek, dlatego na razie zdecydowali się na ciche akcje protestacyjne polegające na masowym przechodzeniu na L4.

Minister zdrowia Łukasz Szumowski nie cieszy się zaufaniem rezydentów /flickr.com

Najpierw z tej opcji w ubiegłym tygodniu skorzystali pracownicy laboratoriów z Poznania, następnie taką samą nieformalną akcję zdecydowały się przeprowadzić Kolbuszowa oraz Mielec.

W mieleckim szpitalu powiatowym nie ma komu brać dyżurów, ponieważ na zwolnieniach przebywa połowa załogi, na pacjenci czekają na wyniki badań. Ale analitycy są zdeterminowani: mają dość pracy za grosze. Nawet ci z kilkudziesięcioletnim stażem pracują za stawkę nieco większą niż najniższa krajowa. Jak podaje lokalny portal korso.pl, w ostatni poniedziałek mieleckie laboratorium analityczne przyjmowało tylko badania pacjentów szpitalnych, we wtorek badania realizowane były tylko do pewniej godziny, w następne dni wysyłane do zewnętrznego laboratorium.

– Pracownicy są przemęczeni, a przez mało liczną kadrę wypracowali odpowiednią liczb godzin nadliczbowych, które ciężko jest odebrać. Musimy też, zgodnie z przepisami, wykorzystać urlopy, a wtedy nie ma komu obsadzić pracowni. Nie mamy też konieczności tzw. gotowości do pracy, czyli to, że pracownik zechce przyjść w swój wolny dzień na dyżur, jest jego własną, nieprzymuszoną wolą – powiedział portalowi Marcin Babula, kierownik Laboratorium Analitycznego w Szpitalu Specjalistycznym w Mielcu. – Jesteśmy u kresu wytrzymałości psychicznej, pracownicy chcieliby sprostać wymaganiom, ale to ponad ludzkie siły, tak się dłużej nie da. Pacjentów z miasta mamy średnio dziennie około 200. To wieczne przemęczenie, niedocenienie, presja. Laboratoria w całym kraju rozpoczynają akcje protestacyjne, ale my liczymy też na rozmowę z naszą dyrekcją, żeby nas zrozumiała i pochyliła się nad tematem. Zwróciliśmy już dyrekcji uwagę na trapiące nas problemy, ale jak na razie, bezskutecznie. Rozwiązanie się nie znalazło.

Co na to Leszek Kwaśniewski, dyrektor mieleckiego szpitala?

– Pracownicy laboratorium analitycznego skierowali otwarty list do pana ministra zdrowia, w celu wzięcia pod uwagę ich potrzeb w zakresie warunków płacowych, list ten został również skierowany do mojej wiadomości, zatem na chwilę obecną decyzje centralne nie zostały podjęte. Jest to kwestia decyzji odgórnej, jeżeli chodzi o poziom wynagrodzenia. Dyrekcja nie jest w stanie sprostać takim oczekiwaniom, niemniej jednak jestem dobrej myśli i wydaje mi się, że w najbliższym czasie sytuacja będzie uspokojona. Byłem w laboratorium, rozmawiałem z pracownikami, przedstawiłem sytuację, w jakiej znajdują się pacjenci, myślę, że za chwilę będziemy mieli powrót do pracy, zwolnienia mogą się pojawić, to naturalna kolej rzeczy, natomiast wiadomo, że zakłóca to bieżącą pracę szpitala – mówi.

Analitycy zrzeszeni Krajowym Związku Zawodowym Pracowników Medycznych Laboratoriów Diagnostycznych wystosowali do Łukasza Szumowskiego szereg pism. Domagają się 1500 zł podwyżek, są rozgoryczeni, że pieniądze na podwyżki powędrowały do pielęgniarek, ale o nich zapomniano. Twierdzą, że od lat doszkalają się za własne pieniądze, a ich praca nierzadko przesądza o życiu i śmierci. W całym kraju planowana jest akcja „Jesień w laboratorium”.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…