Umowa pomiędzy siecią kiosków, a prywatną firmą pocztową została zawieszona. Oznacza to, że InPost stracił 5,5 tys. placówek Ruchu, w których można było dotychczas odbierać korespondencję. Klienci już teraz wzdychają z tęsknotą za państwową Pocztą Polską.

Kiosk Ruchu w Białymstoku/ wikipedia commons
Kiosk Ruchu w Białymstoku/ wikipedia commons

Jak informuje dzisiejsza „Rzeczpospolita” – porozumienie pomiędzy InPostem a Ruchem zostało zerwane na pół roku przed wygaśnięciem kontraktu, który był jednym z gwarantów realizacji umowy na dostarczanie przesyłek sądowych przez prywatnego dostarczyciela. InPost nie posiada wystarczającej liczby własnych placówek, korzystanie z kiosków miało być rozwiązaniem tego problemu. Jak się okazuje – tymczasowym i awaryjnym. Z jakości usług nie byli zadowoleni sami klienci – do InPostu wpływały liczne skargi na nieterminowe dostarczanie przesyłek, wydawanie listów osobom nieupoważnionym i niekompetencje pracowników w punktach. To ostatnie nie powinno nikogo dziwić, gdyż zdarzało się, że przesyłki były odbierane w sklepach monopolowych czy seks shopach. Badania opinii publicznej pokazują, że Polacy bardziej ufają Poczcie Polskiej niż prywatnemu InPostowi.

Przedstawiciele obu spółek nie wydali jeszcze oficjalnego stanowiska na temat przyczyn zakończenia aliansu. Wiadomo jednak, że InPost stara się na zastępować ubytki w sieci placówek pospisywaniem kontraktów z właścicielami sklepów osiedlowych. Działanie to wygląda jednak na wyjątkowo rozpaczliwe i nieprofesjonalne. Prezes firmy, Sebastian Anioł, deklaruje również, że prowadzone są rozmowy z Ruchem na temat wznowienia współpracy.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…