Na Węgrzech nie ukazuje się obecnie ani jedna gazeta o profilu antyrządowym. To efekt działań rządu Victora Orbana, który na różne sposoby prześladuje i podporządkowuje sobie ośrodki medialne. W wywiadzie dla tygodnika „Wprost” były premier Jerzy Buzek przyznał, że węgierski polityk w 1998 roku ze zdziwieniem przyjął fakt, że polski rząd nie miał sobie podległych mediów publicznych.
Późniejszy przewodniczący Parlamentu Europejskiej podkreśla, że takie działania nie mieściły się w jego politycznej etyce. – Byłem jedynym premierem wolnej Polski, który nie przejął mediów publicznych – zauważa, dodając, że przez cztery lata, kierując rządem AWS, nie miał wpływu ani na TVP, która była w wyłącznym władaniu SLD, ani na Polskie Radio, które było w rękach PSL. – Media publiczne były więc w rękach opozycji, a prywatne dopiero raczkowały. Doszło do tego, że jako premier miałem problemy, żeby wypowiedzieć się np. w TVP. Chcąc poinformować ludzi o tym, co robimy w zakresie opieki zdrowotnej czy edukacji, kancelaria premiera wykupowała czas antenowy! – wskazuje Jerzy Buzek. – Mówię to z dumą, choć wielu do dziś uważa, że to moja polityczna naiwność – dodaje.
Orban przejął publiczne media już 2010 roku, kiedy odzyskał władzę i uformował swój drugi rząd. Potem rozpoczął się proces stopniowego przejmowania tytułów prywatnych. Ostatnie antyrządowe gazety – dzienniki regionalne „Hajdú-Bihari Napló”, „Észak-Magyarország” i „Kelet-Magyarország” zmieniły właściciela w roku 2017. Ich nowym wydawcą, podobnie jak w większości innych przypadków został austriacki magnat Heinrich Pecina, który mocną pozycję zawdzięcza przyjaźni z premierem Orbanem. We wspomnianym czasie przejęte zostały dwie inne gazety „Kisaföld” i „Délmagyarország”, które znalazły się w rękach właściciela kasyn i potentata medialnego Andy’ego Vajnę, również nieformalnego współpracownika szefa rządu. Obaj biznesmeni są oczywiście hojnymi sponsorami kampanii wyborczej Fideszu – partii panującej niepodzielnie na Węgrzech.
Pod koniec 2018 roku struktury władzy wierne Fideszowi przeprowadziły konsolidację swoich zdobyczy. Powstał ogromny konglomerat – Środkowoeuropejska Fundacja Prasy i Mediów który zrzesza niemal wszystkie prorządowe media na Węgrzech. Kontrolę nad nimi sprawuje jeden człowiek, znany z gorliwej lojalności wobec premiera – oligarcha Lorinc Meszaros, jeden z najbliższych przyjaciół Viktora Orbana i właściciel prawicowego medialnego imperium. Meszaros poinformował w listopadzie o przejęciu szeregu innych prawicowych wydawców, zyskując kontrolę nad 19 z 20 największymi dziennikami na Węgrzech. Niedługo potem oddał wszystkie swoje medialne aktywa na poczet nowo powstałej fundacji.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Akurat ten człowieczek to może się wypowiadać. Dokładnie taki sam koleś wyciągnięty zza szafy jak i obecny prezydent.
W-bambus-pieprzenie.
Pan ,,o.m.c. premier Buzek zapomniał już jak to nim człowiek z odbytem na brodzie podłogę zamiatał…
Może Strajk bajek opowiadanych przez tego profesora od siedmiu boleści bez sprostowań nie będzie publikował?
Akurat za czasów Miazka czy Kwiatkowskiego mieli ,,problemy” z dostępem do telewizji w której pomimo zmiany władz nadal królowały ,,pampersy” Walendziaka…
„…mieliśmy pretensje do komunistów, że uprawiają propagandę, że naród nie ma dostępu do prasy…”
Naród ma wszędzie dostęp do prasy, jeśli go stać na kupienie gazety. I tylko tak, nie inaczej. Ale już na zawartość prasy naród ma taki sam wpływ, jak na plamy na Słońcu. A gadanina o niezależności prasy jest dla ubogich na duchu.