Ponad 70 tysięcy osób uczestniczyło w czwartek w wielkiej demonstracji przeciwko antyspołecznej polityce rządu lokalnego w Barcelonie. Przedstawicieli kilkudziesięciu profesji połączyło głośnie „NIE” dla dalszych cięć i oszczędności.
Po raz pierwszy od kilku lat w tak masowym zrywie w Katalonii uczestniczyli wspólnie zarówno zwolennicy utworzenia niezależnego państwa, jak i obywatele, którzy o secesji nie chcą słyszeć. Połączyła ich sprawa najważniejsza, czyli postulaty socjalne. Manifestacja była bowiem kulminacyjnym momentem fali strajków, która przetacza się od ponad tygodnia przez region.
Marsz rozpoczął się w godzinach popołudniowych i dotarł pod regionalny parlament. Tam też wygłoszone zostały płomienne mowy, które podgrzały atmosferę protestu. Tłum krzyczał m,in. „Dość zaciskania pasa”. Doszło do starć z policją, która uniemożliwiła uczestnikom zgromadzenia przedostanie się do rządowego budynku. Kilka osób zostało zatrzymanych.
Strikes in Catalonia against separatist govt’s social policies https://t.co/i16dL7inAn pic.twitter.com/3M158HWJOW
— FRANCE 24 (@FRANCE24) November 29, 2018
Skład marszu był konglomeratem przedstawicieli najróżniejszych profesji. Obecni byli: pracownicy spółek publicznych, studenci, urzędnicy, nauczyciele, lekarze i pielęgniarki, a także strażacy i osoby zatrudnione w branży hotelarskiej. Głównym postulatem jest podwyżka wynagrodzeń, które zostały zamrożone pięć lat temu, kiedy kraj był pogrążony w stagnacji, a rząd Arturo Masa zadecydował o przeprowadzeniu redukcji zarobków. Przywódcy protestu zaznaczali, że obecnie nie ma żadnego uzasadnienia dla dalszego zamrażania pensji. – Kryzys się skończył, ale nasze zarobki nie powróciły do dawnego poziomu – zauważył Ramon Fort, współorganizator czwartkowego zgromadzenia.
Ważną grupą na manifestacji byli studenci i pracownicy uniwersytetów. To właśnie oni prowadzą od środy 48-godzinny strajk, którego postulatem jest obniżenie wysokości czesnego o 30 proc. na katalońskich uczelniach.
Ruch protestu zyskał aprobatę ze strony części katalońskiej lewicy. Wsparcie wyrazili deputowani Partii Socjalistów Katalonii (PSC). Do sprawy odniosła się również minister finansów rządu centralnego Maria Jesus Montero, która pouczyła premiera Quima Torrę, by ten skupiał się na sytuacji swojego regionu, a nie niepodległościowych ambicjach.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…