– Wykluczyliśmy zarówno usterki techniczne, jak i błąd pilotów – mówił Aleksander Smirnow, zastępca dyrektora generalnego Metrojet. – Jedyną możliwe przyczyny katastrofy to uderzenie z zewnątrz – stwierdził. Na pokładzie znajdowały się 224 osoby, wszystkie zginęły.

wikimedia commons
wikimedia commons

Airbus wystartował z Szarm-el-Szejk o 3 w nocy lokalnego czasu 31 października, miał dotrzeć do St. Petersburga. Po 23 minutach lotu zniknął z radarów i spadł; jego wrak odnaleziono na pustyni w środkowej części Płw. Synaj. Mimo początkowych sygnałów o głosach, dochodzących z wnętrza pozostałości Airbusa, nikt nie przeżył katastrofy. Znaczną większość stanowili Rosjanie, w większości turyści wracający z wakacji w Egipcie.

Pierwsze komunikaty, zwłaszcza ze strony egipskiej, sugerowały właśnie techniczne problemy – piloci zgłaszali je zaraz po starcie; zanim stracili łączność prosili o możliwość lądowania awaryjnego na lotnisku w Kairze. Dementuje to Metrojet. Smirnow twierdzi, że samolot musiał doznać jakiegoś uszkodzenia, które spowodowało, że zaczął spadać, nie chce jednak wchodzić w szczegóły, aby nie zaszkodzić toczącemu się śledztwu. Zdaniem Smirnowa fakt, iż załoga nawet nie próbowała nadać sygnałów ratunkowych oznacza, że całkowicie straciła łączność. Pasażerowie zginęli prawdopodobnie z powodu nagłej zmiany ciśnienia w momencie, w którym samolot rozpadł się na dwie części. Irlandzka maszyna, wypożyczana przez Metrojet, była zdaniem linii całkowicie sprawna. – Samolot był w 100 proc. gotów do lotu, inaczej nie byłby używany – stwierdziła Oksana Golowina, rzeczniczka firmy. Zapowiedziała też, że Metrojet zamierza kontynuować loty na trasie Egipt-Rosja, dwa pozostałe samoloty są poddawane kontroli technicznej, a dwa inne już ją zakończyły; nie wykazano żadnych usterek. – Gdybyśmy mieli jakiekolwiek wątpliwości co do jakości naszych samolotów czy pracy naszego personelu, przestalibyśmy latać. Jesteśmy jednak przekonani, że nasze normy spełniają, a nawet przekraczają wymagania, konieczne do bezpiecznej pracy – mówi Golowina.

Zupełnie innego zdania są eksperci egipscy, którzy rozpoczęli już analizę czarnych skrzynek. Ich zdaniem wykluczyć należy jakiekolwiek uderzenie ciała obcego w samolot.

Do zamachu już w sobotę przyznała się związana z Państwem Islamskim grupa zbrojna, jednak zarówno Rosja, jak i Egipt zgodziły się, że terroryści nie dysponują sprzętem, pozwalającym na zestrzelenie samolotu, lecącego na wysokości 9 km nad ziemią. Wciąż nie wykluczono jednak tego, żeby przyczyną katastrofy była bomba (lub zamachowiec samobójca) znajdująca się na pokładzie. To z kolei oznaczałoby, że zawiodły normy bezpieczeństwa na lotnisku w Szarm-el-Szejk, a zatem że odpowiedzialność za tragedię spoczywa na egipskich służbach. Nie ma jednak jak dotąd żadnych dowodów, potwierdzających tę tezę.

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…