17 listopada do Sejmu wpłynął rządowy projekt nowelizacji ustawy o działach administracji rządowej. Wzbudza on niepokój w korpusie służby cywilnej, ponieważ nie był poddany konsultacjom i w środę 18 listopada już został skierowany do pierwszego czytania. Daje premierowi nowe uprawnienia.
Formalnie projekt dotyczy „dostosowania struktury administracji rządowej do nowej, zrekonstruowanej Rady Ministrów, będącej odpowiedzią na czasy, z którymi wiążą się wyzwania wywołane Covid-19”. Czyli teoretycznie są to cięcia etatów w resortach i „odchudzanie administracji rządowej”, jednak zwalniani politycy odchodzący z administracji przejdą do innych komórek – służby cywilnej. Jak donoszą media, bynajmniej nie ucierpią finansowo.
Nowelizacja przewiduje m.in. wyodrębnienie nowych działów administracji rządowej: geologia, leśnictwo, łowiectwo, centrum administracyjne rządu. Ustawa umożliwia również włączenie funkcji podsekretarza stanu do korpusu służby cywilnej, która powinna pozostawać neutralna politycznie. Rząd posiłkuje się tu przykładami z Niemiec i Wielkiej Brytanii, gdzie funkcjonują dwa rodzaje sekretarzy stanu: polityczni i urzędnicy.
Nowy projekt znosi również limit osób w Radzie Legislacyjnej – do tej pory wynosił on 20. Wzrośnie ich wynagrodzenie – teraz będzie wynosić 6-krotność kwoty bazowej. Według opozycji jest to skok na pieniądze.
– Ten rząd, który formalnie zmniejszacie, chcecie tak naprawdę gdzieś upchnąć, chcecie ludziom dać zarobić – mówił podczas sejmowej debaty poseł KO Konrad Frysztak. – Nie zgadzamy się, by podsekretarze stanu w dobie kryzysu zarabiali blisko 22 tys. zł.
Te zapisy nie spotkały się z aprobatą sejmowej komisji administracji publicznej, po pierwszym czytaniu w komisji za odrzuceniem wniosku komisji zagłosowało 231 posłów, PiS jednak „utrzymał swoją pozytywną opinię o projekcie” i ma on ponownie trafić pod obrady komisji.
Stowarzyszenie Absolwentów KSAP obawia się, że będzie to niosło ze sobą upolitycznienie oraz degradację służby cywilnej.
„Niektóre spośród osób zajmujących obecnie stanowiska podsekretarzy stanu odgrywają ważne role w strukturach partyjnych, włączenie tych stanowisk do korpusu służby cywilnej budzi wątpliwości” – argumentuje Jerzy Siekiera, prezes stowarzyszenia w swoim stanowisku. Krytykuje też pozostałe zapisy: – „Nadanie Prezesowi Rady Ministrów kompetencji do określenia, w drodze rozporządzenia, komórek organizacyjnych w KPRM, ministerstwach, urzędach wojewódzkich, etc., których pracownicy są urzędnikami państwowymi w rozumieniu ustawy o pracownikach urzędów państwowych, sprawi, że w administracji rządowej, a nawet w obrębie jednego urzędu funkcjonować będą równolegle dwa >>korpusy<<, działające na podstawie różnych przepisów. (…) >>Elastyczne regulowanie polityki zatrudnienia<<, o którym pisze wnioskodawca w uzasadnieniu, może doprowadzić do obniżenia jakości kadr i upartyjnienia struktur administracji rządowej”.
Co więcej, stowarzyszenie obawia się, że nowa ustawa pozwoli na zakazane do tej pory praktyki: łączenie pracy w służbie cywilnej z mandatem radnego, przynależność do partii politycznej lub zakładanie takowej.
Minister Michał Dworczyk w rozmowie z dziennikarzami „Rz” zapewnił, że tak się nie stanie oraz, że PiS-owi zależy na ulepszeniu kadr.
– Dzięki temu na podsekretarzy stanu będą powoływane osoby z doświadczeniem w świecie nauki, biznesu czy organizacji pozarządowych – powiedział, dodając, że podsekretarze kierującymi odpowiedzialnymi projektami będą lepiej wynagradzani.
Jednak, jak donosi Onet, służbie cywilnej trudno uwierzyć w te zapewnienia po tym jak w 2016 r. zniesiono wymóg konkursów na kierownicze stanowiska w KPRM i ministerstwach. Nie ogłasza się nawet publicznych naborów.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…