To niesamowite, z jaką sumą strachów mierzyć się musi polski mężczyzna. Feministki organizują mu pod oknem protesty i epatują czerwonym znaczkiem. Ale to nie wszystko. Jeśli zdecydujemy się zajrzeć w tę otchłań internetu, gdzie miękko umościli się faceci po połknięciu czerwonej pigułki, okaże się, że dyskryminacja mężczyzn w kraju nad Wisłą sięga w ostatnim czasie zenitu.

Po pierwsze, Lewica chce „zakazać seksu”. Gdybym dostawała grosik za każdy przeczytany komentarz z tym sformułowaniem, mogłabym zbudować coś na kształt Trump Tower. Okazuje się, że dla polskiego seksisty pod tym tajemniczym sformułowaniem kryje się postulat posłanek Lewicy, aby rozszerzyć definicję gwałtu jako seksu bez wyraźnej i świadomej zgody wszystkich partnerów, aby w przyszłości uniknąć kolejnego „przecież nie krzyczała”. Według seksistowskiej logiki po wprowadzeniu takiego zapisu „nie będzie już niczego”, a już na pewno nie będzie nieskrępowanego seksu. Tabuny kobiet stoją już bowiem w blokach startowych, aby zasypać wymiar sprawiedliwości fałszywymi oskarżeniami o zgwałcenie po spędzeniu razem nocy, tak naprawdę upojnej. Nic, tylko kręcić kolejny sezon „Opowieści podręcznego”.

Świadomie nie precyzuję, że lęk ten właściwy jest mężczyznom o prawicowych czy skrajnie prawicowych poglądach. Okazuje się bowiem, że inicjatywa ta wzbudziła niepokój nawet panów liberalnych światopoglądowo, między innymi Pawła Wrońskiego z „GW”, który swojego tweeta o treści „A nie prościej byłoby wprowadzić zakaz stosunków seksualnych?” już na szczęście usunął, a Annie Marii Żukowskiej na profilu wyklarował, że „chciałby najpierw widzieć ten projekt i konkretną definicję” zamiast gadania, że w Szwecji mają takie ładne rzeczy. Jednak niesmak pierwszej reakcji pozostał, nawet przy założeniu, że redaktor po prostu przedawkował ironię. Wisi za to nadal publiczny wpis Waldemara Kuczyńskiego o tym, że proponowane rozwiązanie pozwoli oskarżyć o gwałt każdego mężczyznę. No chyba, że ów zapobiegliwie pozyska zgodę pisemną lub nagra całą randkę.

Kolejny męski lęk dotyka już w szczególności przedstawicieli skrajnej prawicy: to Konfederaci na wiosnę najgłośniej protestowali przeciwko ustawie izolacyjnej, która wczoraj weszła w życie. I nie chodzi o izolowanie związane z pandemią, a izolowanie sprawców przemocy. Internetowym płaczom, że mężczyźni będą masowo wyrzucani z własnych mieszkań z powodu rzucanych od niechcenia oskarżeń o przemoc, nie ma końca. Narracja ta płynnie przeplata się z tą dominującą w mizoginistycznym dyskursie: o traktowaniu faceta jak chodzącego bankomatu, by ostatecznie podstępem wykurzyć go z własnego lokum.

Polski seksizm ma się świetnie. Odzywa się jak nożyce po każdym uderzeniu w stół propozycją rozciągnięcia parasola ochronnego nad ofiarami gwałtów i przemocy domowej. Krzyczy o orwellowskich praktykach, zaborze mienia i o tym, że zamiast uwodzić i komplementować, trzeba będzie podpisywać dokumenty. W jakim straszliwie matriarchalnym kraju żyjemy! Zostało chyba tylko wyemigrować.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Jak globalizacja i neoliberalizm zabijają demokrację

Sykofant to zawodowy donosiciel w starożytnych Atenach. Często hipokryta i kłamca. Termin …