Nie kończy się krwawa seria zamachów w Turcji. Noworoczna zabawa skończyła się tragicznie dla kilkudziesięciu gości klubu nocnego w Stambule.

Jak powiadomił miejski gubernator Vasip Sahan, terrorysta przebrany w kostium świętego Mikołaja z zimną krwią zastrzelił z broni długiej przynajmniej 35 gości klubu Reina. Jedną z ofiar był policjant, którego mężczyzna zabił jako jednego z pierwszych, zanim wkroczył do samego budynku i urządził masakrę wśród bawiących się. Liczbę rannych gości popularnego klubu nocnego w stambulskiej dzielnicy Ortakoy, nad europejskim brzegiem Bosforu, wstępnie oszacowano na 40 osób. Poszkodowanych i zabitych może być jednak więcej – w momencie ataku nadejście Nowego Roku świętowało w tym miejscu nawet 500-700 osób. Gdy zaczęła się strzelanina, goście klubu w panice uciekali, jak się dało, niektórzy skakali do rzeki. Terrorystę zabili ostatecznie policjanci.

Tak jak specjalne środki ostrożności nie uratowały 31 grudnia przed terrorystami klientów jednego z bagdadzkich bazarów, tak samo postawione na nogi od kilku miesięcy służby specjalne i policja nie dały rady zatrzymać noworocznego zamachowca w dawnej stolicy Turcji. W imię czego mężczyzna mordował, jeszcze nie wiadomo. Agencja informacyjna Dogan spekulowała, że część świadków słyszała, jak terrorysta mówi w języku arabskim. Również reporterzy „Al-Dżaziry” sugerowali kilka godzin po zamachu, że najbardziej prawdopodobne jest, że rzeź urządziło Państwo Islamskie.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…