Lewica Razem upamiętniła polskiego bohatera walki o sprawiedliwość społeczną – w 115. rocznicę stracenia Marcina Kasprzaka partyjna delegacja złożyła kwiaty pod dwoma pomnikami socjalistycznego działacza na warszawskiej Woli.

Właśnie na Woli, przy ulicy noszącej dziś jego imię Marcin Kasprzak prowadził drukarnię Socjaldemokratycznej Partii Królestwa Polskiego i Litwy. 27 kwietnia 1904 r., w trakcie przygotowywania odezw na 1 maja, został w niej zaskoczony przez carską policję i żandarmerię. Broniąc się przed aresztowaniem, zastrzelił czterech żandarmów. Ostatecznie ujęty, uwięziony w Cytadeli Warszawskiej i postawiony przed sądem, usiłował symulować chorobę psychiczną, jednak bez powodzenia. Został skazany na śmierć i 8 września 1905 r. stracony na stokach Cytadeli.

Marcin Kasprzak pochodził z rodziny niepiśmiennych robotników rolnych spod Poznania. Sam ukończył szkołę ludową, jednak z racji biedy, w jakiej żyła jego rodzina, musiał podjąć pracę. Nauczył się zawodu dekarza, potem pracował w Berlinie jako kelner i tam zetknął się z ideami socjalistycznymi. Współpracując tak z Socjaldemokratyczną Partią Niemiec, jak i z polskimi socjalistami na emigracji, współtworzył pierwsze koła socjalistyczne w Poznaniu i Wrocławiu. Wielokrotnie przekraczał granicę niemiecko-rosyjską, współpracując z polskimi rewolucjonistami działającymi w Królestwie Polskim oraz z rewolucjonistami rosyjskimi. Działalność ta kosztowała go trzy lata więzienia w Cytadeli Warszawskiej w latach 1893-1895. Po powrocie do Niemiec bronił Polaków z Prowincji Poznańskiej przed siłową germanizacją, współpracował z Różą Luksemburg. W 1904 r. ponownie przyjechał do Warszawy tworzyć tajną drukarnię Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy, do której to partii ideowo się zbliżył. W tym charakterze działał przez ostatnie kilka miesięcy na wolności.

Na Woli przetrwały dwa pomniki Kasprzaka – jeden z nich to monumentalne popiersie na terenie dawnych Zakładów Radiowych noszących imię socjalisty. Powstałe krótko po II wojnie światowej zakłady zostały zamknięte w latach 90. Dziś wizerunek dawnego patrona fabryki trudno wypatrzyć wśród budynków przebudowanych na biurowce. Podobnie trudno trafić do drugiego pomnika Kasprzaka, również ukrytego za budynkiem dziś administrowanym przez bank.

– Pomnik został zapomniany przez władze miasta i dzielnicy Wola, nie ma go w ewidencji zabytków, a jego stan pogarsza się z miesiąca na miesiąc. Rzeźba straciła palce u dłoni, odpadły z niej duże fragmenty nóg i podstawy. Dalsze jego losy zależą od działań banku, ale też dobrej woli urzędników i Burmistrza dzielnicy Wola. Na pewno powinien zostać zabezpieczony, bo podczas ostatniej burzy tuż obok runęło drzewo.
Chcielibyśmy, by dzielnica znalazła dla niego lepszą i godniejszą lokalizację – piszą warszawscy działacze i działaczki Razem na Facebooku po złożeniu kwiatów w tym miejscu.
W delegacji, która upamiętniła Marcina Kasprzaka, było m.in. dwoje posłów Lewicy Razem – Paulina Matysiak i Adrian Zandberg oraz wybrana niedawno do Zarządu Krajowego partii warszawska działaczka partii Joanna Wicha. Lewicowi działacze wezwali burmistrza dzielnicy Wola Krzysztofa Strzałkowskiego o zadbanie o godniejsze upamiętnienie człowieka związanego z tą częścią Warszawy, przez dziesięciolecia stanowiącej obszar przemysłowy i bastion klasy pracującej.
[patronie]
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…