– Stałem spokojnie, gdy zostałem uderzony policyjną tarczą w plecy. Upadłem, a policjanci przeciągnęli mnie po bruku, ściągając ze mnie ubranie od pasa w górę. Twierdzono, że stawiałem bierny opór, choć nie wiem, na jakiej podstawie – to fragment wstrząsającej relacji Michała Goworowskiego, uczestnika sobotniego Marszu dla Klimatu. Michał, podobnie jak dwa tysiące innych osób, protestował przeciwko bierności władz w obliczu nadciągającej klimatycznej apokalipsy. Dlaczego wywołało to agresję ze strony policji? To pytanie zapewne pozostanie bez odpowiedzi.

Po raz kolejny okazało się, że polska policja, bezradna wobec nacjobandytyzmu 11 listopada czy antysemickich wybryków Jacka Międlara, wykazuje wyjątkową gorliwość w prześladowaniu tych, którzy próbują walczyć o lepszy i bardziej sprawiedliwy świat. Przekonał się o tym Michał Goworowski, który wraz z dwoma innymi osobami został zatrzymany przez funkcjonariuszy podczas Marszu dla Klimatu, który odbył się w Katowicach w ostatni dzień szczytu COP24.

Aktywista z Gdyni nie miał bezpośredniego kontaktu z mundurowymi, jak sam przyznaje, stał w dalszym szeregu. Mimo to właśnie on został wyciągnięty przez „stróżów” prawa i w sposób urągający wszelkich standardom postępowania, dosłownie zaciągnięty w okolice radiowozu. -Zaatakowali nas tarczami, poleciałem do tyłu, uderzyłem się kijem w twarz, niewiele brakowało, bym wybił sobie zęby – relacjonuje Goworowski w rozmowie z Portalem Strajk – Podbiegli do mnie i rzucili na ziemię. Zerwali ze mnie płaszcz, rozerwali bluzę na dwie części, razem z koszulką. Półnagiego ciągnęli mnie po betonie pełnym końskiego łajna – wspomina działacz.

Goworowski upomniał się o swoje prawa. Na funkcjonariuszach nie zrobiło to jednak szczególnego wrażenia. – Policjant powiedział żebym „zamknął mordę”, bo tak będzie dla mnie lepiej. Kiedy zapytałem, czy jestem zatrzymany, usłyszałem, że jedynie „procedowany” – powiedział aktywista w rozmowie z Portalem Strajk. Dopiero po pięciu minutach pozwolono mu założyć ubranie. W tym czasie stał pozbawiony górnej części odzienia na trzaskającym mrozie. Kiedy zapytał policjantów, z jakiego powodu jest zatrzymany, ci odpowiedzieli, że „naruszył polskie prawo stawiając bierny opór”.

W związku z zatrzymaniem Goworowskiego i dwóch innych aktywistów, część uczestników zablokowała trasę marszu, tworząc ludzki łańcuch w ramach protestu, żądając uwolnienia kolegów. Działacze zostali jednak przewiezieni na komisariat. Po 45 minutach uwolniono ich, nie przedstawiając żadnych zarzutów, ani nawet nie wystawiając mandatu. Wygląda więc na to, że chodziło wyłącznie o zakłócenie zgromadzenia i demonstrację siły ze strony policji.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Po 45 minutach puszczono bez zarzutów ww. tow. Michała, natomiast innych zatrzymanych (którym dowalono „napaść na funkcjonariusza”) trzymano do nocy (po 20.00) w komendzie na Lompy, pod którą wkrótce zebrało się ok. 200 osób domagając się przez parę godzin ich uwolnienia. Warto także wspomnieć o zorganizowanym zatrzymaniu przez policję wszystkich autokarów jadących na marsz (ich bezpodstawne przeszukanie sprawiło, że nie dojechały na czas) oraz o tym, że SG nie wpuściła kilkudziesięciu osób z zagranicy do kraju, bez żadnej podstawy prawnej czy faktycznej.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…