Lewica Razem dotrzymała obietnicy: wniosła do Sejmu projekt ustawy o podatku cyfrowym. Opłatę od przychodu osiąganego na terenie Polski mieliby uiszczać jedynie najwięksi internetowi gracze. – To podatek dla grubych ryb. W tę sieć mają wpadać rekiny, a nie płotki. Dziś niestety giganci odprowadzają śmiesznie niskie podatki, a małe firmy płacą więcej niż najwięksi gracze – tłumaczył poseł Adrian Zandberg, który będzie reprezentował wnioskodawców podczas prac nad ustawą w Sejmie.
Lewica Razem zapowiadała, że zabierze się za opodatkowanie Facebooka i Google’a jeszcze jesienią 2019 r., po tym, gdy wiceprezydent USA Mike Pence mimochodem zdradził, że z podobnego projektu wycofał się, na amerykańską prośbę, polski rząd. Wcześniej Mateusz Morawiecki przekonywał, że pomysł opodatkowania cyfrowych potęg jest bardzo dobry i pozwoli na dodatkowe wpływy do budżetu. Gdy ambasador USA tupnęła nogą, wycofał się. Co prawda idea podatku pojawiła się w rządzie ponownie wiosną tego roku, w ramach poszukiwań pieniędzy na walkę z koronawirusem, ale nie przerodziła się w żaden projekt ustawy.
Projekt złożył w Sejmie klub Lewicy. Jak tłumaczył Adrian Zandberg w rozmowie z Polską Agencją Prasową, chodzi o podatek nakładany wyłącznie na najpotężniejszych internetowych graczy, jak Google, Facebook czy Amazon – firmy, których roczny przychód przekracza 750 mln euro. Miałyby one płacić w Polsce 7 proc. od przychodu osiąganego na terytorium naszego kraju. Sprawa jest obecnie jeszcze bardziej aktualna niż wtedy, gdy pomysł podatku cyfrowego padł po raz pierwszy – nad podobnym rozwiązaniem pracuje Komisja Europejska, a w dobie pandemii cyfrowi giganci zarabiają jeszcze więcej, bo internet stał się głównym narzędziem nauki, spędzania wolnego czasu i pracy.
Według Zandberga to przywrócenie elementarnej sprawiedliwości. – Chcemy, żeby ci, którzy mają olbrzymie zyski, uczciwie płacili więcej. Podatek cyfrowy wprowadziłby elementarną sprawiedliwość. Objąłby międzynarodowe korporacje, które mają dominującą pozycję w polskiej gospodarce – mówił poseł Lewicy Razem. Ustawa zakłada również, że pieniądze z podatku pójdą na ściśle określone cele: budowę gigabitowej sieci światłowodowej dla bibliotek i szkół, czyli zapewnienie nauczycielom i uczniom szybkiego internetu, a także na badania naukowe finansowane przez rząd – w takich obszarach, które nie są interesujące dla biznesu i dlatego nie doczekają się prywatnego wsparcia.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…