Sejmowa komisja edukacji zajęła się we wtorek 4 stycznia lex Czarnek. Wprowadziła do niego poprawki, ale nie takie, jakich oczekiwali protestujący przed parlamentem i w całej Polsce. Przy okazji wolnorynkowa prawica dała dowód swojej niechęci do związków zawodowych.
Nowelizacja ustawy Prawo oświatowe, powszechnie nazywana lex Czarnek, ma zwiększyć kontrolę kuratoriów oświaty nad szkołami. Ma również dać większą kontrolę nad zajęciami, które w szkołach prowadzą specjalnie zaproszone do tego celu organizacje czy stowarzyszenia. To jedna z obsesji prawicy, która jest przekonana, że do szkół regularnie wchodzą organizacje LGBT, zachęcając dzieci do uprawiania seksu i to nie tylko w parach heteroseksualnych. Jeśli ustawa wejdzie w życie, to kurator będzie decydował, kto może wejść do szkoły i poprowadzić zajęcia dodatkowe.
Wnioski opozycji – odrzucone
Posiedzenie komisji zaczęło się od „problemów technicznych” – grupa posłów PiS miała problem ze zdalnym połączeniem się z salą posiedzeń. Prowadząca obrady posłanka Mirosława Stachowiak-Różecka (też PiS) zarządziła przerwę, chociaż kworum na sali było. Dodatkowy czas pozwolił posłom PiS dołączyć do obradujących. Od tej pory było już w zasadzie jasne, że poprawki opozycji przepadną.
Przepadła m.in. propozycja KO, by w komisjach wybierających dyrektorów więcej było przedstawicieli nauczycieli i rodziców związanych z daną szkołą, niż delegatów kuratorium. Równocześnie PiS, jak zapowiadał, wycofał się z pomysłu dalszego zwiększania liczby przedstawicieli kuratorium. Akurat ta poprawka została zaakceptowana. Przepadły wnioski o konsultacje społeczne nad projektem, wnoszone przez Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk (Lewica). Nie było za to problemu z uznaniem, że organizacje harcerskie mogą prowadzić zajęcia dla uczniów bez skomplikowanej procedury sprawdzania, co dokładnie jest w programie zajęć. Jak widać Przemysław Czarnek ufa, że akurat harcerze będą wdrażać w szkole tę samą narodowo-katolicką propagandę, która jest bliska jego sercu. Za wpuszczaniem harcerzy głosowali zresztą niemal wszyscy obecni posłowie.
Wszystkie pozostałe organizacje, które będą chciały poprowadzić zajęcia dla uczniów, będą musiały najpóźniej dwa miesiące przed zajęciami przedłożyć szczegółowy plan i konspekt zajęć, wszelkie materiały pomocnicze i uzyskać pozytywną opinię kuratora. Na jej przedstawienie kurator dostanie 30 dni. KO sugerowała 3 dni, ale ta poprawka również upadła.
Atak na związki
Swoją poprawkę zgłosiła też Konfederacja – poseł Artur Dziambor równocześnie zasugerował zmniejszenie liczby przedstawicieli kuratorium w komisjach wybierających dyrektorów i wyrzucenie z niej przedstawiciela związków zawodowych. Obecnie reprezentant związków ma w komisjach jeden głos, sam jeden o niczym nie decyduje. Jednak Konfederację razi każdy przejaw obecności organizacji pracowniczych w przestrzeni publicznej.
Pomysł uznania nie zyskał – „za” oprócz wnioskodawcy zagłosowali tylko trzej posłowie PiS, jeden poseł Polski 2050 i jeden Porozumienia. Do ciekawej sytuacji doszło w ławach Koalicji Obywatelskiej, gdzie zdania wyraźnie się podzieliły. 11 osób odrzuciło antyzwiązkowy pomysł, ale 10 wstrzymało się od głosu. Pomysł, by marginalizować związki, nie był tak zupełnie zły m.in. dla byłych ministr oświaty Joanny Kluzik-Rostkowskiej oraz Katarzyny Szumilas. Lewica była oczywiście przeciw.
Ostatecznie za przyjęciem lex Czarnek zagłosowało 39 posłów, a 34 było przeciw. Ustawa, przeciwko której protestowano przed budynkami wszystkich kuratoriów wojewódzkich w Polsce, będzie procedowana dalej.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…