Specustawa przeszła przez Sejm i teraz trafi do Senatu. W skrócie chodzi o to, że aby budować osiedla, potrzebna będzie uchwała rady gminy. Inwestorzy nie będą musieli przejmować się lokalnymi planami zagospodarowania przestrzennego. Plany oczywiście pozostaną, ale rząd otworzył deweloperom tak dużo furtek, że w zasadzie wystarczy dobre uzasadnienie inwestora, aby je pominąć.
Ustawa ma po pierwsze skrócić ma czas przygotowania inwestycji mieszkaniowej z 5 lat do jednego roku, a także umożliwić szybkie budowanie na terenach poprzemysłowych, pokolejowych, wojskowych, rolnych, pocztowych itp. Twórcy ustawy tłumaczą się niedoborem prawie miliona mieszkań na rynku – dla tych rodzin, które są zbyt zamożne, by starać się o mieszkanie od gminy, a zbyt mało zamożne, by pozwolić sobie na kredyt hipoteczny. Teoretycznie więc na specustawie skorzystają zarówno prywatni inwestorzy budujący na wolny rynek, jak i ci zainteresowani programem Mieszkanie Plus. Tylko że grozi to totalnym przestrzennym chaosem – jeżeli to rady gmin zaczną decydować o tym, czy wolno zbudować bloki „na skróty” wbrew zapisom planów zagospodarowania.
Rząd zdaje się tym nie przejmować: – Żyjemy w rzeczywistości, którą trzeba poprawić. Wystarczy pojechać po Polsce i zobaczyć, jak wygląda dzisiaj ta rzeczywistość. Oczekiwanie Polaków jest takie, by te inwestycje były na dużą skalę i były realizowane jak najszybciej – stwierdził wiceminister infrastruktury Andrzej Soboń.
Wiceminister zapewnia, że przy wydawanych decyzjach brane pod uwagę będą „rygorystyczne standardy urbanistyczne”. Tylko że są w nich furtki pootwierane na oścież dla deweloperów. Na przykład w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców budynki nie będą miały narzuconego limitu kondygnacji i wysokości. W miastach do 30 tysięcy będą mogły mieć 3 piętra. W tych od 30 tys. do 100 tys. – 4. Ale tylko w teorii. Bo jeśli w odległości aż 1,5 km znajdują się wyższe budynki mieszkalne, inwestor będzie mógł dorównać do nich wysokością swoich. Wcześniejsze założenia dotyczące odległości od szkół, sklepów, terenów i parków, w największych miastach zmieniono tak, by odległości były o połowę mniejsze. Przeciwko ustawie protestowały już wcześniej władze Wrocławia, teraz prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak opublikował stanowisko, w którym prosi o zaprzestanie dalszych prac nad projektem:
„Ustawa narusza stabilność prawa lokalnego. Obecny system planowania przestrzennego, którego fundament stanowi ustawa z 2003 roku, gwarantował – przynajmniej w zakresie uchwalania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego – ciągłość polityki przestrzennej gmin. Cały ten dorobek zostanie przekreślony proponowaną ustawą, która poprzez prymat inwestycji mieszkaniowych, pomija inne rzeczywiste interesy społeczności lokalnych – np. dostęp do terenów rekreacji, sportu czy usług kultury” – uważa Jaśkowiak. – „Projekt ustawy stwarza niebezpieczeństwo chaotycznego rozwoju naszego miasta. Praktycznie wszystkie tereny miejskie pod rządami proponowanej ustawy będą zagrożone niekontrolowaną zabudową. Skutki takich działań będą katastrofalne dla przestrzeni, a co najgroźniejsze – będą nieodwracalne”.
Jeśli specustawa wejdzie w życie, będzie obowiązywać przez najbliższe 10 lat.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Marzenie diwelopera – zalać kraj betonem a potem sprzedać jak najdrożej. Marzenie bangstera – wcisnąć ludziom jak najdroższy kredyt na zakup betonu mieszkalnego. I teraz te marzenia się spełniają, bo bangster rządzi.
No i o to w tym całym bałaganie chodzi – żeby kapitalistom zrobić dobrze. Od 1989 roku do dziś, jest to stała dominanta.