Kilkadziesiąt osób zebrało się w Łodzi, by sprzeciwić się głoszeniu nacjonalizmu, faszyzmu i nienawiści. Pikietę zwołano, by utrudnić występ byłego księdza Jacka Międlara. Ten jednak został odwołany już wcześniej – gdy tylko o sprawie zrobiło się głośno.
Spotkanie z nim zostało jednak niemal w ostatniej chwili odwołane. Stowarzyszenie Robotników Chrześcijańskich podało wczoraj, że nie udostępni Międlarowi sali, a stało się tak, gdyż w całą sprawę wtrącił się episkopat Kościoła katolickiego. Były ksiądz-nacjonalista zareagował furią, na Twitterze oskarżył łódzkiego metropolitę Grzegorza Rysia o sprzyjanie komunistom. Mimo decyzji stowarzyszenia łódzkie antyfaszystki i antyfaszyści zebrali się w planowanym miejscu, by zademonstrować, że nie godzą się na głoszenie nienawiści na tle rasowym i narodowym.
W Łodzi faszyzm nie przechodzi! #nopasaran #wymiędlarać #faszyzmstop pic.twitter.com/ti9FcGkiOG
— Łódzkie Dziewuchy (Gals4Gals) (@DziewuchyLodz) 11 sierpnia 2018
Przeciwko Międlarowi protestowali wspólnie aktywiści i aktywistki lewicowe (Razem, Zieloni, SLD, FMS, socjaliści i anarchiści), łódzkie Dziewuchy, organizacje demokratyczne i liberalne (KOD, Obywatele Solidarnie w Akcji, Obywatele RP, Nowoczesna).
Zaznaczano, jak ważne jest mobilizowanie się przeciwko nacjonalistom i faszystom i jak może być skuteczne – interwencji episkopatu nie byłoby, gdyby nie szum, jaki powstał wokół całej sprawy. Pewnym zgrzytem było przemówienie reprezentanta Ruchu Narodowego, który nie był zadowolony z odwołania spotkania z eksksiędzem i wzywał organizatorów, by zainteresowali się raczej walką z nacjonalizmem ukraińskim. Inni mówcy podkreślali, że sianie nienawiści i grożenie innym ludziom śmiercią czy okaleczeniem nie ma nic wspólnego z wolnością słowa.
Nie zabrakło odniesienia do historii – przedstawiciele PPS przypomnieli o tym, że w historii Polski, a w Łodzi w szczególności, to socjaliści walczyli o wyzwolenie narodowe i sprawiedliwość społeczną równocześnie, podczas gdy endecja odegrała zupełnie inną rolę. Mówili również o zaangażowaniu socjalistów i komunistów w ruch antyfaszystowski w Niemczech, zanim jeszcze Hitler skonsolidował swoją władzę.
Część manifestantów podkreślała, że prawdziwe chrześcijaństwo jest religią miłości i porozumienia, sprzyjającą demokracji. Dlatego występy Jacka Międlara, nieważne, jak bardzo powoływałby się on na wiarę czy Kościół, są z nim całkowicie sprzeczne. Demonstranci mieli ze sobą, obok partyjnych flag, także transparenty z hasłami „Faszyzm nie przejdzie, nie w Łodzi”, „Jacek, uciekaj” oraz „Wymiędlarać”. To ostatnie zawołanie zapewne usłyszymy na demonstracjach jeszcze nie raz. Eksksiądz nie zraża się tym, jak został przywitany we Wrocławiu i Łodzi i zapowiada dalszą promocję swojej książki.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…