Takie są owoce siania nienawiści: działaczka Młodych Razem została w biały dzień zaatakowana na ulicy. Najprawdopodobniej agresorom nie spodobała się jej tęczowa torba.

Julia Żołędziowska jest tegoroczną maturzystką, działa w zarządzie lubelskiego okręgu Młodych Razem. Kilka dni temu razem z inną osobą oczekiwała na autobus na przystanku przy ul. Lubartowskiej w Lublinie. Okolica ta położona jest blisko dworca PKS i lubelskiego Starego Miasta, nie cieszy się dobrą reputacją.

– Nagle z bramy po drugiej stronie ulicy wyszło kilku chłopaków, którzy zaczęli w nas rzucać kamieniami. Prawdopodobnie dlatego, że miałam ze sobą tęczową torbę. Być może chodziło też o nasz nietypowy wygląd. Osoba, z którą byłam, została trafiona kamieniem w nogę, ale na szczęście nie stało się nic poważnego – opowiedziała Julia Dziennikowi Wschodniemu. Opublikowała również krótkie nagranie, na którym młody mężczyzna wychodzący z bramy rzuca w jej kierunku.

Według relacji dziewczyny mężczyźni przeszli następnie przez ulicę, obrazili aktywistkę i towarzyszącą jej osobę wulgarnymi słowami i napluli Julii na głowę.

– Podeszła do nas kobieta, mniej więcej w naszym wieku, i powiedziała, że to co zrobili było straszne. Nikt więcej nie zwrócił uwagi na całe zajście – dodaje działaczka Młodych Razem.

Gdy prawica i zaprzyjaźnione z nią media atakowały migrantów, ofiarami ataków wprost na ulicy padali przebywający w Polsce obcokrajowcy. W Lublinie również – do jednej z napaści doszło tam na Placu Lecha Kaczyńskiego, dosłownie w sercu miasta. Teraz PiS stworzył klimat do  agresji przeciwko osobom LGBT. Akt agresji wobec Julii Żołędziowskiej, który mógł skończyć się tragicznie, również nie był pierwszą taką sytuacją w Lublinie. Dosłownie kilka dni temu pisaliśmy z kolei o pobiciu młodego chłopaka we Wrocławiu – temu aktowi agresji towarzyszyły słowa „wyglądasz jak pedał”.

Lubelscy aktywiści lewicowi i LGBT nie zamierzają się poddawać. Marsz Równości w stolicy Lubelszczyzny w tym roku odbędzie się – poinformowali wczoraj na Twitterze organizatorzy. Dokładnej daty jeszcze nie podają, m.in. z uwagi na fakt, że podczas poprzedniej edycji marszu doszło do próby ataku na jego uczestników. Ładunki wybuchowe domowej roboty przyniósł na protest 27-letni nacjonalista i jego sześć lat młodsza żona. Zostali za to skazani na rok więzienia.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…