Jednym z najbardziej trafnych memów powstałych w ciągu kilkunastu ostatnich godzin jest ten, na którym marszałek Senatu stoi obok prezesa Jarosława Kaczyńskiego, patrzy na wodza i klaszcze. Na wysokości klaszczących dłoni widać napis „praca”, na wysokości twarzy prezesa – „idea”.
Mamy tu do czynienia z absurdem, który wkroczył już na metapoziom, bo najwyraźniej „praca dla idei” do swoista idee fixe pana marszałka: już raz – co podkreśla z niezrozumiałą dla nikogo dumą – używał bowiem tego argumentu w sporze z rezydentami. I co do zasady ma oczywiście słuszność: przekonanie, że nasza codzienna praca służy jakiemuś wyższemu celowi, potrafi uskrzydlać. To dzięki niemu istnieją wolontariusze pełniący dyżury w hospicjach, prowadzący zbiórki ciepłych ubrań dla bezdomnych, dokarmiający wolno żyjące zwierzęta.
Ale już druga część wypowiedzi pana marszałka („Ja pracowałem dla idei, pracuję dla idei i będę pracował dla idei, a dla dzieci jeszcze tym bardziej powinniśmy pracować”) stoi w jawnej sprzeczności z tym, co na ten temat ma do powiedzenia jego oświadczenie majątkowe. Dziennikarze, między innymi Oka.press, wyliczyli służbę idei, którą dzielnie pełni Stanisław Karczewski, na 19,7 tys. zł miesięcznie. Nauczycielską ideę wyceniono na dziesięć razy mniej. Wiadomo, dla byle jakiej idei nie ma co się poświęcać.
Na pewno nie należy również dopuścić do tego, by idee wielkie, takie jak wstawanie z kolan, stykały się przy byle okazji z ideami nędznymi, jak czyszczenie senackiej posadzki. Dlatego też – jak donosi Lewica Razem – sprzątaczce, zatrudnionej śmieciowo za najniższą krajową przez zewnętrznych pośredników, nie wolno jeździć w jednej windzie z panem senatorem. Bo wiecie, co by było, gdyby się ta wielka idea przytknęła do tej małej i nie daj Bóg czymś pozarażała? Mogłoby się maluczkim zachcieć przywilejów, jakie mają osoby sprzątające wyższą izbę parlamentu po sąsiedzku, na przykład umów o pracę. Taką dla chleba.
„Jeden rozdział w mojej książce ‘Kiedyś tu było życie teraz jest tylko bieda’ jest poświęcony warunkom zatrudniania pań sprzątających Senat RP, pań zatrudnianych bezpośrednio przez firmę zewnętrzną” – pisze działaczka OPZZ Katarzyna Duda. – „Rozdział ten jest zatytułowany ‘Trędowata’ – tak czuje się jedna z pań sprzątających, pracująca za minimum – 1630 zł”.
Pamiętajcie. Z trądem żartów nie ma. A idei, jak różnych rodzajów alkoholu, mieszać ze sobą nie wolno. Gdy pozwolimy tym gorszym rozpanoszyć się w windach, to zaraz będą chcieli zarabiać jak my. „A nam się to wszystko przecież po prostu należy”.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
w tym zbiorowisku gnid po 1989 niektóre się wyróżniają
Nooo, POPIS był owszem, zawsze bezczelny wobec ludzi pracy, ale aż tak chamski jak teraz nie był.