Dziś przypada Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu, na całym świecie przypominamy historię tego ludobójstwa. Święto zostało uchwalone przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych w 2005 r. Data jego obchodzenia wiąże się z rocznicą wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau przez Armię Czerwoną.

Holokaust pochłonął życie około 6 milionów europejskich Żydów. Szacuje się, że połowa tych osób była Żydami polskimi. Na terenie obecnej Polski znajdowało się wiele obozów zagłady oraz obozów koncentracyjnych.

Trudno sobie wyobrazić 6 milionów osób – dla mnie ta liczba jest wręcz niepojęta. Najbardziej przerażające jest, że każda z tych wyglądała w określony sposób, uśmiechała się i smuciła, miała plany i marzenia. Naziści byli jednak zdania, że ludźmi nie byli i tak też ich potraktowali. Zniknęły całe miasteczka, dzielnice niegdyś tak tętniące życiem. Została pustka, która w moim odczuciu doskwiera Polakom do dziś. Historia Polaków i Żydów, chociaż bardzo trudna i tragiczna, przez wiele lat była historią wspólną. Wielu Polaków straciło swoich przyjaciół, znajomych i sąsiadów. 

Mimo, że święto zostało ustanowione na pamiątkę rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, w tym dniu chcemy wspominać wszystkie ofiary Holokaustu. Jak to zrobić? Nie znamy ich imion, nie jesteśmy w stanie poznać choć namiastki historii życia każdego z nich. Byli przecież tak różni – pochodzili z różnych państw, posługiwali się różnymi językami, mieli różne zwyczaje. Dlatego warto opowiadać historie poszczególnych osób, bo każda z nich jest częścią tej tragedii. Jedną z nich jest historia mojej rodziny.

Jest w tej historii wiele wyblakłych kartek, które mam nadzieję kiedyś odczytać. Znam imiona moich pradziadków – nazywali się Leon i Fania. Mieli trójkę dzieci – córkę i dwóch synów. Jeden z nich to mój dziadek Bernard. To on uśmiecha się ze zdjęcia wyżej.

Mieszkali we wsi Horoszanka niedaleko Lwowa. Pradziadek zajmował się handlem końmi, prababcia dbała o dom. Wojnę przeżył tylko mój dziadek, co można uznać za cud. Został na świecie zupełnie sam. Co się stało z jego rodziną? Prawdopodobnie zginęli w obozie zagłady w Bełżcu około 1942 roku. 

Dlaczego opowiadam tę historię? Uważam to za swoją powinność. Może jestem naiwna, ale wierzę, że gdy będziemy czytać i rozmawiać o Zagładzie, będzie w nas silna wola i przekonanie, że musimy zrobić wszystko, by te wydarzenia się nigdy nie powtórzyły.

Nigdy więcej. 

 

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…