Wojewoda lubelski nie będzie obstawał przy usunięciu Pomnika Partyzanta w Kraśniku. Mobilizacja miejscowej społeczności poparta argumentami rzetelnych historyków (nie z IPN) przyniosła kolejny sukces w walce z tzw. dekomunizacją.

fot. uni.opole

Jak pisaliśmy na naszym portalu, w połowie czerwca wojewoda lubelski Przemysław Czarnek zażądał od władz Kraśnika usunięcia jednego z najbardziej rozpoznawalnych obiektów w mieście – Pomnika Partyzanta. Figurę idącego do walki bojownika z hitlerowskim okupantem do demontażu zakwalifikował oczywiście IPN, m.in. dlatego, że na jej postumencie wyeksponowano fragmentu z hymnu Gwardii Ludowej (czyli, według aktualnej polityki historycznej, nie żadnych antyfaszystów, tylko szkodliwych agentów Stalina), a także dlatego, że partyzant trzyma w ręku broń produkcji radzieckiej – pepeszę.

Tym samym IPN dał do zrozumienia, że zamierza wyrzucić z pamięci zbiorowej całą działalność oddziałów partyzanckich na południe od Kraśnika, w Lasach Janowskich i dalej w Puszczy Solskiej. Kreatorzy polityki historycznej uznali, że nie warto pamiętać np. o bitwie na Porytowym Wzgórzu, gdzie trzy i pół tysiąca partyzantów zdołało wyrwać się z okrążenia, skutecznie broniąc się przed dziesięć razy silniejszym przeciwnikiem. Wszystko dlatego, że w starciach tych wspólnie walczyły oddziały Armii Krajowej, Armii Ludowej oraz partyzantki radzieckiej. Warto podkreślić, że jeszcze w czerwcu 2017 r. przedstawiciel IPN nie widział powodu, by nie pojawić się na dorocznych uroczystościach upamiętniających te wydarzenia – najwyraźniej jednak walka z „komuną” od tego czasu się zaostrzyła.

Odpowiedź mieszkańców miasta była błyskawiczna – stowarzyszenie Uczciwy Kraśnik rozpoczęło zbiórkę podpisów pod petycją z żądaniem zachowania pomnika na miejscu. W inicjatywę zaangażował się również Dominik Szulc, historyk z Polskiej Akademii Nauk, który w serii wpisów na Facebooku obnażył tragicznie niską jakość opinii z IPN, którą wojewoda przysłał do kraśnickiego ratusza jako „merytoryczną podbudowę” swojej decyzji.

W ciągu tygodnia petycję podpisało 1500 osób, w obronie Pomnika Partyzanta wystąpił również Związek Kombatantów i Byłych Więźniów Politycznych RP. Protest poparł także starosta kraśnicki Andrzej Maj. Jak napisano w liście przesłanym 21 czerwca do wojewody, „akcja powstała oddolnie, jako odpowiedź na oczekiwania mieszkańców. Przeprowadzona została społecznie, bez udziału jakichkolwiek szyldów partyjnych”.

Dziś Paweł Kurek z Uczciwego Kraśnika mógł z satysfakcją ogłosić na Facebooku zwycięstwo – przyznajmy, w obecnych realiach dość nieoczekiwane. Wojewoda zadeklarował mianowicie, że nie będzie domagał się demontażu monumentu. Skorygowane będą natomiast tablice zawieszone na pomniku, by wyraźnie wskazać udział różnych formacji w wojnie partyzanckiej na południowej Lubelszczyźnie, nie skupiając się tylko na GL.

Historia Partyzanta z Kraśnika, podobnie jak wcześniejsze wyroki sądowe w sprawie ulic upamiętniających antyfaszystowskich i lewicowych działaczy w Warszawie, Olsztynie czy Gdańsku, pokazuje, że najbardziej rażącym aktom propagandy zwanej dekomunizacją można się skutecznie przeciwstawiać. Okazji ku temu zapewne jeszcze nie zabraknie.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…