29 listopada na pikiecie organizowanej przez Agrounię na rondzie w Mszczonowie obok Michała Kołodziejczaka stanął Piotr Ikonowicz, potem uczestnicy protestu dołączyli do spotkania władz samorządowych z mieszkańcami Mszczonowa. Powodem jest inwestycja, która ma zamienić miejscowość w jedno wielkie śmietnisko.

Mszczonów, którego mieszkańcy mogą od jakiegoś czasu pochwalić się kompleksem term i parkiem wodnym, niedługo stanie się jednym wielkim wysypiskiem śmieci. Wbrew protestom zamieszkałych, na powierzchni około 30 tys. mkw. firma Saria Polska ma zamiar wznieść zakład przetwarzania produktów spożywczych, wraz ze zbiornikami na ścieki przemysłowe oraz biomasę. Ku rozpaczy mieszkańców Mszczonowa, ta bomba biologiczna, którą mają zamiar uraczyć ich władze miasta, będzie generować nie tylko smród amoniaku i innych odpadów, ale też niesamowity hałas.

Śmierdząca inwestycja

W związku z planami samorządowców w mieście pojawili się reprezentanci Agrounii, Polskiej Partii Socjalistycznej i Piotr Ikonowicz. Po pikiecie udali się na spotkanie z lokalnymi władzami, by móc wspierać mieszkańców w walce ze śmierdzącą inwestycją. Wydaje się jednak, że spotkanie – chaotyczne i źle zorganizowane – jedynie zaogniło konflikt między mieszkańcami a samorządowcami.

– Widać było stres na twarzy burmistrza Kurka, który już 30 lat rządzi Mszczonowem i traktuje go jak prywatne ranczo. Padały pierwsze pytania od mieszkańców do przybyłych tam przedstawicieli firm, firmy próbowały się nieudolnie tłumaczyć z tego co planują budować. Najczęstszymi odpowiedziami było: „Nie wiem”, „nie mogę w tej chwili powiedzieć” i „nie pamiętam” – relacjonuje w rozmowie z Portalem Strajk Wiktor Zarzycki, działacz Organizacji Młodzieżowej PPS Mazowsze i mieszkaniec Mszczonowa.

I istotnie, spotkanie zostało zorganizowane bardziej w klimacie wykładu dla studentów, niż próby podjęcia dialogu, czy negocjacji. Jedyne głosy mieszkańców usłyszeć można było w formie pojedynczych krzyków.

Stwórzcie reprezentację

Zarówno Michał Kołodziejczak, jak i Piotr Ikonowicz zachęcali mieszkańców do zorganizowania się i wyłonienia delegacji, która przystąpi do pertraktacji z władzami. – Jak panowie kandydowali i dostawali po 70 proc., to nie obiecywali, że zasypią was górą śmieci, bo ani jednego procenta by nie dostali. Jak się nie udadzą negocjacje i będziecie niezadowoleni, to trzeba będzie rozpisać referendum, bo wy tu rządzicie – grzmiał Ikonowicz, po czym otrzymał gromkie brawa od zgromadzonych mieszkańców.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…