Pielęgniarki żądają wzrostu wynagrodzeń o 1500 zł w ciągu najbliższych trzech lat. Ministerstwo Zdrowia proponuje 300 zł brutto w tym roku i dalsze rozmowy, jednak oferta ta została odrzucona. Jeśli demonstracje nie przyniosą spodziewanych skutków, zapowiadają strajki.
Protestujące zamierzają zostawić pismo ze swoimi postulatami w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a następnie przemaszerować pod Sejm. Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych zapowiada, że do Warszawy może przyjechać nawet 11 tys. pielęgniarek, rozgoryczonych z powodu żenująco niskich płac i arogancji ze strony Ministerstwa Zdrowia.
Liczba pielęgniarek, przypadającej na 1 tys. mieszkańców jest w Polsce jeden z najniższych w Europie i wynosi zaledwie 5,27. Znacznie wyższy jest nie tylko w krajach starej Unii, ale także w Czechach (7,99) czy w Słowenii (8,99). Dla porównania w Szwajcarii wskaźnik wynosi aż 17,36. W ciągu ostatnich pięciu lat średni wiek polskiej pielęgniarki wzrósł z 44 do 49 lat – wynika to przede wszystkim z niewielkiego zainteresowania zawodem. W tej chwili zaledwie 2 proc. wszystkich osób wykonujących ten zawód jest w przedziale wiekowym 20-25. Malejąca liczba pielęgniarek wynika też z masowej emigracji przedstawicielek tego zawodu do krajów zachodnich, gdzie za swoją pracę i kwalifikację otrzymują godne wynagrodzenie – w ciągu ostatnich 11 lat na stałe wyjechało z Polski 17 tys. pielęgniarek. – W Polsce pielęgniarka średnio zarabia dwa tysiące złotych, w Niemczech – 9 tysięcy złotych, w Skandynawii – 14 tysięcy złotych, w Szwajcarii – 21 tysięcy – mówiła Lucyna Dragiewicz, przewodnicząca OZZPiP.
Ministerstwo Zdrowia oferuje jedynie 300 zł brutto, czyli, jak wyliczyła Dragiewicz, 174 zł netto miesięcznie. Wiceminister Cezary Cieślukowski zapowiedział, że jeśli OZZPiP przyjmie tak niską podwyżkę, możliwe są dalsze rozmowy. Podniesienie pensji o 1500 zł, którego domagają się pielęgniarki, mogłoby nastąpić najprędzej za 5 lat. – Nie ma zgody środowiska pielęgniarskiego na rok 2020, ponieważ znakomita część pielęgniarek odejdzie już z zawodu. Propozycja na rok 2020 to propozycja sanek na lato – odpowiada Dragiewicz.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
skupienie się tylko i wyłącznie na kwestiach finansowych i porównywanie swoich zarobków do bogatszych od polski krajów europy zachodniej i północnej – jest nieco bez sensu.
ponieważ:
1. przeliczanie zarobków z euro/korony/franka szwajcarskiego/funta bez uwzględnienia kosztów życia w krajach, w których te waluty obowiązują – wywołuje w przedstawicielach innych grup zawodowych poczucie zagrożenia, że są zawody równe i równiejsze. i przez to na ewentualnych podwyżkach upasą się przedstawiciele grup roszczeniowych gotowych do zadymy i mających poparcie dużych central związkowych: stoczniowcy, rolnicy, górnicy, nauczyciele, pielęgniarki. tym bardziej, że rządzącym bardzo na rękę będzie histeria urządzana przez media, że „roszczeniowcy uważają, że są równiejsi, a nikt nie zapyta o kwalifikacje, jakość czy sensowność ich pracy w wymiarze społeczno-ekonomicznym i długoterminowym”; co po części będzie całkiem rozsądnym, aczkolwiek zadanym w tonie nagonki, pytaniem.
2. rządy polskie mają w dupie takie trucie o kasie. zawsze jest ten sam model działania – „nie ma pieniędzy, damy wam jakieś ochłapy i mordy w kubeł. bo jak nie, to społeczeństwo jeszcze bardziej przeciw wam nastawimy, bo jesteście pazernym bydłem”. no i zabójcze, racjonalnie i prawdziwe niestety – „polska to nie niemcy/szwajcaria/skandynawia/wielka brytania”.
3. polskie rządy mogą sobie pozwolić na olanie postulatów czysto finansowych, bo nasi politycy świetnie zdają sobie z tego sprawę, że fachowcy z biednych państw unii są postrzegani w bogatych krajach unijnych jako obniżacze standardów życia dla fachowców z tychże krajów, bo to co dla polaka czy rumuna jest luksusem dla niemca czy anglika to niezbędne minimum.
moja propozycja w ramach dbania o interesy pielęgniarek:
1. tak, postulaty finansowe są bardzo ważne. ale powinny być dostosowane do polskich realiów. przyjmijmy, że dla wykwalifikowanej pielęgniarki z długim stażem niech będzie to 5 tysięcy złotych do ręki. to jest nie jest astronomiczna kwota, ale powinna wystarczyć, póki co.
2. za tym powinny iść postulaty nie do odpuszczenia i ściśle związane ze służbą zdrowia w służbie społeczeństwa:
– wszelkie zawody medyczne są zawodami wysokiego ryzyka, bo związane z walką ze sprawami „życia lub śmierci” nie tylko pacjentów i personelu medycznego, ale też najbliższych z obydwu stron;
– źle opłacany i pozbawiony socjalnego zabezpieczenia personel medyczny nie będzie w stanie zadbać zarówno o zdrowie i bezpieczeństwo pacjentów jak i podnoszenie swych kwalifikacji;
– strajki powinny być wymierzone w rządzących, więc wszelkie akcje protestacyjne nie powinny odbywać się w placówkach zdrowotnych a przed urzędami władzy terenowej bądź centralnej;
3. należy po prostu zacząć walczyć z systemem jak w było to w prl czy przed druga wojną światową, bo żadne postulaty, nawet całkowicie racjonalne i możliwe do realizacji, nie będą miały długoterminowego znaczenia socjo-ekonomicznego i zantagonizują społeczeństwo jeszcze bardziej.
należało by powstrzymywać wszelkie próby prywatyzacji służby zdrowia poprzez transfer publicznych pieniędzy do prywatnych spółek medycznych („uspołecznionych”, „samorządowych”, prywatnych sensu stricto bez dobroczynnościowego sztafażu) za pomocą kontraktów z nfz lub następcą tej instytucji. natomiast nie należy walczyć z podmiotami prywatnymi, które pobierają pieniądze za usługi oferowane tym, kogo na to stać.
za tym idzie nacisk na społeczeństwo i wymuszenie na rządzących przywrócenie w pełni państwowej i profesjonalnej i bezpłatnej służby zdrowia dla wszystkich obywateli – opartej częściowo chociażby na modelu brytyjskiego national healthcare service (nhs).
a to znów wymaga racjonalnych stawek podatkowych (więcej niż trzech) i wykwalifikowanych służb skarbowych (takich jak w niemczech czy wielkiej brytanii), odbudowy i rozbudowy systemu gwarantowanych świadczeń socjalnych, inwestycji w państwowy system edukacji itd.
podsumowując:
postawienie postulatów jakiejkolwiek grupy społecznej w sporze z rządzącymi w perspektywie włączającej w interesy owej grupy żywotny interes całego społeczeństwa (wersja realpolitik z odrobiną utopii: powoli lecz uparcie do celu, którym jest dobrostan wszystkich grup społecznych) ma szansę poparcia z wielu stron. choćby dlatego, że od dawna nie była stosowana i rządzący nie za bardzo znajdą kontrargumenty na tyle silne, by zdyskredytować protestujących, ponieważ protest jest w imieniu milczącej większości (która może w końcu odmilknie choć trochę). każda próba uciszenia protestu za pomocą prostackich argumentacji różnych balcerowiczów, korwin-mikków i ich medialnych popleczników – ośmieszy rządzących.
zdaję sobie sprawę z faktu, że poziom zaufania do instytucji państwa jest w polsce bardzo niski – i nie jest on wynikiem ostatnich 25 lat neoliberalnego bandyckiego kapitalizmu, ale jest związany raczej z historią polskiego społeczeństwa. skrótowo i w dość dużym można rzec, że od czasów ostatniego z królewskich piastów następowała erozja władzy centralnej na rzecz sobiepańskich możnowładców. zabory i powstania przyczyniały się do antagonizowania całego społeczeństwa w interesie i zaborców i tym, którzy im służyli. nie było ewolucji z monarchii absolutnej do monarchii parlamentarnej i z niej drogą pokojową lub zbrojną do demokracji parlamentarnej. wracając na mapę europy w roku 1918, polska przeszła identyczną drogę jak porewolucyjna rosja (tylko w nieco bardziej pokojowy sposób) – z głębokiego zacofania w ultranowoczesność. nie drogą samorozwoju, ale jak zawsze na siłę, formalnie, bez praktycznego oddolnego unowocześnienia. jednocześnie hodowano i podsycano imperialne sentymenty nie mające pokrycia w rzeczywistości przeszłej jak zastanej. w niepodległej polsce, jak przez upadkiem I rzeczypospolitej, państwo było na usługach bogatych i gnębiło biednych, choć wprowadzano nowoczesne rozwiązania (prawo wyborcze dla kobiet, bodajże jedno z pierwszych, jeśli nie pierwsze na świecie; powolne acz konsekwentne budowanie systemu ubezpieczeń społecznych, rozwój edukacji państwowej, inwestycje w nowoczesny przemysł, zniesienie karalności pederastii, jak się wtedy nazywało homoseksualizm męski, w 1932 roku) ale raczej wbrew bogatym. potem destrukcja ledwo odbudowanego państwa polskiego i po II wojnie światowej znów odbudowa z nadzieją na lepszą przyszłość, ale władza znów wprowadzona została na siłę i znów co innego było dobre, co innego złe. co z drugiej strony przyczyniło się do powstawania alternatyw dla państwa w postaci spółdzielni, ruchów społecznych itd. niestety skażonych szlachecką sobiepańszczyną i współpracujących ze sobą tylko w imię partykularnych interesów każdej składowej części – i traktujących interes wspólny jako coś, czego należy się wstydzić.