Lista dekomunizacyjnych absurdów właśnie powiększyła się o kolejną pozycję, tym razem związaną z „obroną” kasowanych przez szalejącą prawicę nazw. Cudzysłów nieprzypadkowy.
13 grudnia wojewoda łódzki Zbigniew Rau wydał zarządzenie zastępcze, w którym zmieniał nazwy 26 ulic w Łodzi i jednego placu. Chociaż tego samego dnia analogiczne decyzje zapadły w kilku województwach, to decyzje podjęte w Łodzi wywołały szczególnie mocny rezonans. Rau wybrał na nowych patronów m.in. przedwojennego narodowego radykała Kazimierza Kowalskiego (z tego akurat wojewoda się ostatecznie wycofał) i amerykańskiego aktora Johna Wayne’a, który podobno „uosabia charakter miasta”. Dokonał także „dekomunizacji” Placu Zwycięstwa, uznając, że upamiętnienie Lecha Kaczyńskiego jest ważniejsze, niż pamięć o końcu hitlerowskiej okupacji. Takich ruchów nie domaga się nawet IPN.
Łódzcy samorządowcy, radni PO i SLD, zabrali się za odkręcanie tej decyzji w sposób, który wprawia w zdumienie. Co prawda zdecydowali, że zaskarżą decyzję wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, powołali się na ustawę dekomunizacyjną, wykazując, że nie przewiduje ona kasowania pamięci o zwycięstwie nad nazizmem. Tyle, że oprócz tego planują jeszcze jedną uchwałę przywracającą nazwę Plac Zwycięstwa z nowym uzasadnieniem. Odnoszącym się do… wojny polsko-bolszewickiej.
– To uchwała ponad podziałami, która odnosi się do jednego z najwspanialszych zwycięstw w historii Polski, które miało wpływ na historię całej Europy. Jak dobrze wiemy, podobnych zwycięstw wiele nie było – skomentował przewodniczący rady miejskiej Tomasz Kacprzak. Uzasadnienia uchwały nie warto cytować, bo jego zasadnicza część, definiująca wojnę, której koniec będzie upamiętniał plac, powstała techniką kopiuj-wklej wybranych zdań z artykułu w Wikipedii.
Wypowiedź Mateusza Walaska, który w Łodzi kieruje klubem radnych PiS, znikąd skopiowana nie jest, ale już do logiki i retoryki PiS podobna jest bliźniaczo. – Chcemy upamiętnić zwycięstwo nad bolszewizmem w 1920 roku. Zresztą wszystko dobrze się składa: na osi trasy WZ z jednej strony będzie Plac Zwycięstwa, a z drugiej kościół pw. Matki Boskiej Zwycięskiej, który powstał jako votum za zwycięstwo w wojnie polsko-bolszewickiej – powiedział samorządowiec.
Skoro jest odpowiednia na nasze czasy antykomunistyczna nazwa i kościół, to faktycznie, nie mamy więcej pytań. Tak się powinno sprzeciwiać kształtowaniu pamięci zbiorowej przez PiS!
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Czubki od 28 lat
W tym szaleństwie – jest metoda.
Jednak dziwne to państwo,gdzie dla realizacji słusznych celów trzeba posługiwać się podstępem.
następne bydło tyle że z chorobą psychiczną