Zgodnie z oczekiwaniami rządzących i opozycji, TK uznał za częściowo niekonstytucyjną ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, przyjętą głosami PiS w lipcu br. To kolejna bitwa w wojnie o kształt państwa między rządem a władzą sądowniczą.
W trwającej od początku roku batalii na razie przegrywa Trybunał Konstytucyjny, a razem z nim koncepcja trójpodziału władzy i kształt demokratycznego państwa, przyjęty przez zachodnią cywilizację.
Trybunał na posiedzeniu niejawnym uznał, że niekonstytucyjna jest możliwość blokowania wyroku TK przez czterech sędziów, co w praktyce paraliżuje pracę tego gremium, podobnie jak obligatoryjny wymóg rozpatrywania spraw ściśle w kolejności ich wpływu. Za niekonstytucyjny TK uznał też zapis o wnioskowanie do premiera o ogłoszenie wyroku, co oddaje w praktyce w ręce władzy wykonawczej decyzję o opublikowaniu – lub nie – wyroków TK. Odrzucono też zapis, że troje sędziów, wybranych przez Sejm głosami PiS w listopadzie 2015 roku mogą wydawać orzeczenia.
Nie dziwi, że troje sędziów nadania PiS, o których mowa, zgłosili zdanie odrębne. Nie jest też zaskoczeniem pozycja rządu, w tym ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobro, który powiedzieć raczył, że „to, co wyda TK, to na pewno nie będzie wyrok”. Nikt nie oczekiwał innego zachowania ministra po wczorajszym wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego, który srogo zapowiedział, iż wyroków TK uznawać nie będzie.
Końca konfliktu o Trybunał Konstytucyjny nie widać. Szkodzi on nie tylko pozycji Polski na arenie międzynarodowej, ale też wprowadza chaos prawny, antagonizuje społeczeństwo do poziomu, spoza którego niemożliwe będzie osiągnięcie jakiegokolwiek konsensusu teraz i w przyszłości, co zmieni życie polityczne na podobieństwo funkcjonowania republik bananowych.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…