Niemieckie społeczeństwo protestuje przeciwko forsowanej przez kapitał korporacyjny umowie CETA. Do Trybunału Konstytucyjnej w Karlsruhe wpłynęła skarga o rekordowej liczbie podpisów – ponad 100 tys. O ratyfikacji niebezpiecznego dokumentu zadecyduje parlament.
CETA to umowa o wolnym handlu pomiędzy Kanadą a Unią Europejską. Jej zapisy są łudząco podobne do transatlantyckiego paktu, negocjowanego pomiędzy Brukselą a Waszyngtonem, który zyskał rozgłos jako TTIP. Według ekspertów CETA stanowi jednak większe zagrożenie, gdyż zawiera najważniejsze zapisy TTIP, a sprzeciw społeczny wobec jej implementacji nie jest tak znaczny, jak w przypadku umowy transatlantyckiej. Istnieje też obawa, że w przypadku jej ratyfikacji część korporacyjnych molochów zarejestruje się w Kanadzie i będzie mogła pozywać państwa za „zmianę warunków inwestycyjnych”, czyli za takie działania, jak poprawa stabilności zatrudnienia, kontrole jakości czy wprowadzenie norm bezpieczeństwa. Umowa zakłada zniesienie wszelkich „barier pozataryfowych w wymianie handlowej pomiędzy Ottawą a krajami UE. Innymi słowy – podobnie jak TTIP, CETA to próba realizacji interesów wielkiego kapitału kosztem obywateli.
Freihandelsabkommen mit Kanada: Rekord-Klage in Karlsruhe gegen Ceta https://t.co/FdfLE8iaPg pic.twitter.com/rFsRgiV3Hi
— n-tv (@ntvde) August 3, 2016
Niemieckie społeczeństwo szybko jednak zdiagnozowało zagrożenie i stawiło zorganizowany opór – najpierw przeciwko TTIP, teraz również przeciwko CETA. Jak poinformowała organizacja Campact, do Karlsruhe wpłynęła skarga sygnowana przez ponad 100 tys. obywateli, co stanowi „najbardziej znaczącą skargą obywatelską w historii Niemiec”. Oprócz Campact organizatorem kampanii informującej o zagrożeniach wynikających z forsowanych umów są również Foorwatch i Mehr Demokratie (Więcej demokracji). W swoim biuletynie zwracają uwagę, że „przewidywane porozumienie o wolnym handlu między Unią Europejską a Kanadą grozi osłabieniem praw demokratycznych obywatelek i obywateli”. Chodzi o to, że decyzje demokratycznie wybranych władz będą mogły być zaskarżane do ponadpaństwowych trybunałów, które będą mogły orzekać odszkodowania dla korporacji za „obecne i przyszłe straty” wynikające z nowych przepisów. Może to doprowadzić do podporządkowania logiki zarządzania państwem interesom kapitalistów.
Entuzjastami CETA są neoliberalni biurokraci z Komisji Europejskiej, którzy zalecają państwom członkowskim niezwłoczne podpisanie CETA. Jeśli umowa zostanie przegłosowana na poziomie Parlamentu Europejskiejgo, będzie mogła tymczasowo wejść w życie, chyba że decyzja ta zostanie zakwestionowana przez parlamenty państw członkowskich. I o to właśnie apelują aktywiści zaangażowani w kampanie przeciwko CETA i TTIP.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
@Lej
Kraje, w których rząd mniej się miesza do gospodarki są z reguły bogatsze i szczęśliwsze od tych, gdzie miesza się więcej. Żeby daleko nie szukać:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wska%C5%BAnik_wolno%C5%9Bci_gospodarczej
Ciekawym przypadkiem są Chiny. Choć ogólnie wypadają nie za różowo, to trzeba zaznaczyć, że drobna przedsiębiorczość jest tam praktycznie wolna od jakiejkolwiek kontroli, podatków i biurokracji (nawet nie trzeba rejestrować działalności). Dzięki temu mają ogrom tanich usług i produktów dostępnych dla rzecz zwykłych obywateli. Daje to świetną bazę dla rozwoju większych firm, z których już można ściągać podatki i realizować publiczne inwestycje. Oceniając po efektach, czyli olbrzymim wzbogaceniu się tego kraju w przeciągu ostatnich 30 lat i coraz silniejszej pozycji na świecie, polityka taka wydaje się całkiem dobra.
Na przeciwnym biegunie mamy Koreę Północną z niemal całkowitym upaństwowieniem gospodarki. Raj na ziemi, prawda?
Kluczowe pytanie – czy TTIP i CETA są naprawdę umowami o wolnym handlu, czy raczej przywilejami dla dużych korporacji, przez co zyskają jeszcze większą przewagę nad mniejszymi krajowymi przedsiębiorstwami? Coca-Cola będzie mogła pozwać państwo przed międzynarodowym trybunałem za zmianę krajowych przepisów na mniej dla niej korzystne. A gdzie ma pozwać swój rząd właściciel kwiaciarni za zwiększenie podatków i kretyńskie normy przeciwpożarowe? To ma być sprawiedliwość? Jedynym rozwiązaniem jest wprowadzenie prawdziwego liberalizmu i niemieszanie się państwa w gospodarkę. Wtedy dopiero warunki będą równe dla wszystkich i żadne specjalne umowy nie będą potrzebne.
„Wprowadzenie prawdziwego liberalizmu i niemieszanie się państwa w gospodarkę” też nie rozwiązuje żadnego problemu. Państwo musi się „mieszać” w gospodarkę i do czasów, kiedy to robiło (gdzieś do około połowy lat 80-ch) to dobrze na tym wychodziły i państwa i gospodarka. Jeśli się państwo nie miesza, to na „ringu” ekonomicznym zawodnik wagi ciężkiej zawsze pokona 12-letniego przeciwnika.
A czy znasz taki kraj w którym państwo nie miesza się do gospodarki i ta kwitnie dzięki czemu ludzie są zadowoleni?
Możesz ograniczyć się do 10 największych gospodarek świata.
Słuchamy.