W Badenii-Wirtenbergii doszło do poważnego rozłamu w Alternatywie dla Niemiec, partii grającej przede wszystkim na nastrojach antyimiganckich. Współprzewodniczący ugrupowania i 12 innych członków opuściło klub w lokalnym parlamencie w ramach protestu wobec akceptacji ostrego antysemityzmu wewnątrz ugrupowania.
Przedmiotem awantury stała się książka, wydana w 2012 roku przed jednego z posłów Badenii-Wirtenbergii, Wolfganga Gedeona – pozycja nosi wiele mówiący tytuł „Zielony komunizm i dyktatura mniejszości”. Poseł Alternatywy dla Niemiec porównuje w niej Davida Irvinga, angielskiego pisarza i „historyka”, jednego z najbardziej znanych kłamców oświęcimskich, do chińskich dysydentów, walczących o prawa człowieka. Gedeon uważa też za autentyczne Protokoły Mędrców Syjonu. Dokumenty te, opisujące szczegółowo plan zapanowania nad światem przez międzynarodową społeczność żydowską, zostały sfabrykowane ponad 100 lat temu przez urzędników carskich, którzy rozprzestrzeniając je chcieli przesunąć cel gniewu społecznego – z caratu na Żydów. Kłamstwo oświęcimskie jest – zgodnie z niemieckim prawem – przestępstwem.
Gdy media ujawniły treść publikacji Gedeona, jego kolega z klubu i partii, współprzewodniczący Alternatywy dla Niemiec, Jörg Meuthen, wyraził skrajne oburzenie i stwierdził, że polityk powinien zostać natychmiast wydalony z ugrupowania. Meuthen musiał jednak zdobyć poparcie 2/3 członków i członkiń, czego nie udało mu się zrobić. W ramach protestu więc on i 12 jego kolegów i koleżanek opuściło klub partyjny w lokalnym parlamencie. – Jesteśmy Alternatywą dla Niemiec, nie Antysemitami dla Niemiec – mówił Meuthen, który wraz z pozostałymi buntownikami już zarejestrował nową inicjatywę, Alternatywę dla Badenii-Wirtenbergii.
Sam Gedeon we wtorek zdecydował się wypisać z ugrupowania, jednak mleko już się rozlało. Frauke Petry, jedna z liderek ugrupowania, postrzegana jako „nowoczesna” i „ludzka” twarz nacjonalistów, jest oskarżana o obronę Gedeona; AfD nie pomógł też Brexit – w ciągu ostatnich tygodni poparcie dla rasistowskiego ugrupowania spadło z 15 do 9 proc.
Wolfgang Gedeon ma dość interesującą biografię. Z zawodu jest lekarzem. We wczesnych latach ’70. zaangażował się w działalność Komunistycznej Partii Niemiec/Markistów-Leninistów, prochińskiego i antyrewizjonistycznego ugrupowania, działającego w RFN; był znany z rozdawania pod dużymi zakładami pracy gazetki o wdzięcznym tytule „Czerwony poranek”. Potem angażował się w ruch antynuklearny, następnie skręcił w stronę ezoteryki i leczenia wahadłem; nie jest jasne, kiedy dokładnie stał się niemieckim nacjonalistą i antysemitą; w Alternatywie dla Niemiec od początku reprezentował twarde, prawe skrzydło.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Łojojoj, pani Justyno! Ten prawdziwy czy rzekomy antysemityzm Gedeona ma tyle do „rozłamu” w AfD, co plamy na Słońcu. W tej organizacji – ani nie antysemickiej, ani nie rasistowskiej, co przypisują jej mainstreamowe media i politycy – toczy się najzwyczajniej wewnętrzna walka o przywództwo i każdy chwyt jest dozwolony. A że argument antysemityzmu w Niemczech ma siłę rażenia pioruna, więc się go używa często w chęci dezawuowania przeciwników.
Współprzewodniczący Alternatywy dla Niemiec, Jörg Meuthen, który jest jednocześnie wodzem AfD w Badenii Wirtembergii, chce po prostu przejąć przywództwo całej partii, nie dzieląc go z Frauke Petry (druga współprzewodnicząca).
Ot, i cała tajemnica oskarżenia o antysemityzm.
Protokoły Mędrców Syjonu – fikcja, która stała się prawdą.