Forsowana przez korporacje umowa o wolnym handlu pomiędzy Kanadą a Unią Europejską zagraża interesom europejskich pracowników – stwierdziła Komisja Zatrudnienia i Spraw Socjalnych Parlamentu Europejskiego. O przyjęciu bądź odrzuceniu traktatu zadecydują europosłowie podczas głosowania w lutym.
„CETA zagrozi istnieniu 90 milionów miejsc pracy” – alarmują członkowie komisji odpowiedzialnej za warunki pracy, szkolenie zawodowe i swobodny przepływ pracowników i emerytów w ramach wspólnoty. Jest to ważna opinia, która można wpłynąć na decyzje poszczególnych frakcji przez decydującym głosowanie. Dla zwolenników umowy negatywny głos jest niemiłym zaskoczeniem, gdyż dotychczas wszystko wskazywało, że umowa zostanie przegłosowana przez większych problemów.
W jaki sposób fachowcy uargumentowali swoje stanowisko? Przede wszystkim – wskazują na znikome korzyści z implementacji CETA. „W kwestii tworzenia godnych miejsc pracy dowody empiryczne, których podstawą są realne modele, wskazują jednak co najwyżej na marginalny ogólny wzrost zatrudnienia w UE wynoszący nie więcej niż 0,018 proc. w okresie wdrażania przewidzianym na 6-10 lat. Ponadto w ostatnich badaniach wykorzystujących takie modele przewiduje się rzeczywistą utratę 204 tys. miejsc pracy w całej UE, w tym 45 tys. we Francji, 42 tys. we Włoszech i 19 tys. w Niemczech” – czytamy w raporcie.
Korporacje mają jednak swoich lobbystów w Brukseli i Starsburgu. Zalicza się do nich Komisja Handlu Międzynarodowego, która „bez zastrzeżeń zaleca wyrażenie zgody” na zawarcie porozumienia.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Nareszcie głos rozsądku w sprawie CETA.
Politycy nie przejmują się opiniami komisji, tylko czego chcą od nich sponsorzy (korporacje). Zagłosują tak, jak chcą korporacje, bo chcą przepchnąć CETA za wszelką cenę.
Czyżby Sajedinionnaja Jewropa przypomniała sobie po co istnieje?