300 zł podwyżki mieli obiecane cywile zatrudnieni przez polską armię. Podwyżka miała obowiązywać od początku rok. Jak dotąd, 44 tys. pracowników nie otrzymało dodatkowych pieniędzy.
Oczekiwanie na podwyżkę jest efektem obietnicy szefa MON Mariusza Błaszczaka, który zapowiedział, że osoby, które pracują w resorcie obrony narodowej i nie chodzą w mundurach, otrzymają w tym roku podwyżkę.
Szef Związku Pracowników Wojska „Tarcza” Marek Kazimierczak przyznał w rozmowie z mediami, że na razie nie wiadomo, kiedy pieniądze te trafią na konta. Informacje o tym czy obietnica w ogóle zostanie zrealizowana, podane będą dopiero na zaplanowanym na 23 stycznia spotkaniu z udziałem przedstawicieli MON. A zniecierpliwienie narasta z każdym dniem.
Dlaczego cywile nie dostali tego, co im obiecano? Prawdopodobnie przez opóźnienie w uchwalaniu ustawy budżetowej. Podwyżki dla pracowników sektora publicznego są przyznawane w ciągu trzech miesięcy od przypieczętowania przez Sejm kluczowego dokumentu określającego wydatki i przychody państwa. Projekt ustawy budżetowej został uchwalony dopiero w środę. Wygląda więc na to, że pracownicy cywilni wojska muszą uzbroić się w cierpliwość.
Od 2011 r., kiedy rząd PO wprowadził „pakiet antykryzysowy”, podwyżki wynagrodzeń pracowników cywilnych były zamrożone. Zmieniło się to dopiero w 2016 r. Zdaniem resortu obrony w 2016 r. otrzymali oni podwyżkę średnio o 250 zł, rok później o 200 zł. W ubiegłym roku szef MON Mariusz Błaszczak także podjął decyzję o podwyżkach płac dla cywilnych pracowników wojska i przeznaczył na podwyżki 114,5 mln zł – w 2018 r. ich wynagrodzenia wzrosły o ok. 200 zł.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…