Jak wynika z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli, samorządy w ogóle nie są zainteresowane kwestiami transportu. Połowa z nich w ogóle nie bada potrzeb w tej materii; nawet te które to robią, nie mają ambicji, żeby je realizować. Przyczyna? Brak środków.
Jak podaje NIK, działalność skontrolowanych przez nią urzędów powiatowych ogranicza się w zasadzie do wydawania zezwoleń i wytyczania przystanków dla prywatnych przewoźników. Połowa nie prowadzi żadnych badań na temat potrzeb mieszkańców odnośnie transportu. Druga połowa stworzyła bądź jest w trakcie tworzenia planów transportowych, jednak – nawet jeśli wynikałoby to z opracowanego planu – pomiędzy kontrolowanymi samorządami a przewoźnikami nie zawarto ani jednej umowy na przewóz osób. Większość urzędów czeka z tym do 1 stycznia 2017 r. – według nowej ustawy, tylko w przewozach o charakterze użyteczności publicznej obowiązywać będą ulgi.
Izba bardzo źle oceniła poziom kontroli „prywaciarzy” obsługujących mieszkańców badanych powiatów. Zezwolenia wydawane były w sposób nierzetelny, w ośmiu z 17 kontrolowanych urzędów dopatrzono się nieprawidłowości. Po wydaniu zezwolenia 3/4 samorządów w żaden sposób nie sprawdzało, czy przewoźnicy stosują się do ich zapisów. Zdarzało się, że prywaciarze tracili zezwolenie i odzyskiwali je po zaledwie kilku miesiącach, co jest niezgodne z prawem; w innych sytuacjach powiaty odmawiały, nie podając żadnych przyczyn bądź żądały opłat. W innych sytuacjach urzędy z jakiegoś powodu rezygnowały ze ściągania opłat z firm, które ewidentnie złamały przepisy.
„Przyczyną naruszeń obowiązujących norm było nieprzykładanie przez samorządy należytej wagi do pełnienia funkcji organizatora publicznego transportu drogowego, a także błędy organizacyjne i nieprzygotowanie kadrowe. W konsekwencji, przewoźnicy w wielu przypadkach wykonywali przewóz drogowy osób z naruszeniem obowiązujących w tym zakresie zasad i warunków udzielonego zezwolenia. Wpływało to na obniżenie jakości świadczonych usług i bezpieczeństwa pasażerów” – piszą autorzy raportu.
Prozaiczną przyczyną zaniedbań był też po prostu brak środków – to przede wszystkich ze względów ekonomicznych powiaty nie podpisywały umów na realizowanie transportu na trasach, na których był on niezbędny z perspektywy mieszkańców, a nie zapewniały go podmioty prywatne. Niejasne są także przepisy – według prawa unijnego urzędy powiatowe mogą i powinny udzielać tzw. prawa wyłącznego, dzięki któremu dany przewoźnik będzie realizować połączenia na danej linii, ujętej w planie transportowym. Jeśli linia nie przynosi dochodu, powiat udziela przewoźnikowi rekompensaty. Jednak w polskie przepisy zakazują udzielania prawa wyłączności, w związku z czym powiat musiałby udzielać rekompensaty każdemu przewoźnikowi, który zdecyduje się obsługiwać nierentowne połączenia – koszty dla samorządu mogłyby być ogromne.
NIK zwróciła też uwagę na niewywiązywanie się urzędów z informowania o rozkładach jazdy. Okazuje się także, że aż 10 proc. skontrolowanych pojazdów firm, realizujących przewozy, nie nadawała się do użytku z przyczyn technicznych.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…