Wyobraźmy sobie Polskę jeszcze bardziej katolicką i zamordystyczną. Kraj, w którym kościół otrzymuje od władzy nieruchomości i terytoria, a kluczowe decyzję polityczne podejmowane są w konsultacji z przedstawicielami duchowieństwa. Oświata jest opanowana przez fanatyków, nauczyciele przekazujący postępowe wartości – dyscyplinarnie zwalniani i sekowani przez organy ścigania. Sędziowie są nominatami rządu, więc orzekają zgodnie z polityczną wolą władzy. Opozycję osaczono prokuratorskimi śledztwami, z których „wycieki” regularnie pojawiają się w prorządowych mediach. Organizacje pozarządowe – niszczone przez strumień fake newsów i poddawane inwigilacji.
Nawet teraz, gdy Polską trzęsie ekipa z Nowogrodzkiej, a część z tych procederów staje się częścią naszej rzeczywistości, istnieją siły, które są w stanie wyhamować radykalizm władzy. Tak było chociażby w przypadku planów zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Jeśli jesteście przekonani, że za Kaczyńskiego demokratyczne i równościowe wartości są deptane, to oczywiście macie rację, jednak powinniście wiedzieć, że Zbigniew Ziobro chciałby Wam zaaplikować jeszcze gorszy wycisk. Wczoraj minister sprawiedliwości, panujący również jako prokurator generalny wraz ze swoimi podwładnymi z Solidarnej Polski zaprezentowali się na efektownej konwencji. W ustach Patryka Jakiego, Sebastiana Kalety czy samego Ziobry Komisja Europejska została przedstawiona jako wróg, który zagraża polskiej suwerenności, a sędziowie jako główny czynnik niszczący nie tylko sądownictwo, ale również całą demokrację. Wisienką na torcie była otwarta szydera z orientacji seksualnej Biedronia w wykonaniu Beaty Kempy, na co sala zareagowała aplauzem. Na salę nie został wpuszczony dziennikarz Oko.press, mimo, że dzień wcześniej otrzymał akredytację. „Proszę wyjść, stwarza pan zagrożenie” – usłyszał.
Ziobro napina muskuły i wysyła sygnał, że nie ma zamiaru ustąpić. Ale kto jest adresatem tej manifestacji? Nie wydaje mi się, by pajacował przed Komisją Europejską, która uważa polskiego ministra za uciążliwego dzikusa, który nie rozumie podstawowych politycznych reguł. Jeśli Ziobro ma w głowie choć trochę rozumu, to wie, że na Brukseli jego słowa nie zrobią żadnego wrażenia. Nie sądzę też, by przekaz był kierowany do wyborców Zjednoczonej Prawicy, którzy działania ministra raczej popierają, choć nie mają też przekonania, że doprowadzą one do uzdrowienia polskiego sądownictwa. W mojej ocenie wczorajsza konwencja Solidarnej Polski była pokazem nie tyle siły, co politycznej samodzielności Zbigniewa Ziobry. Zwołał swoją świtę na sabat i pokazał, że jest bardziej zdecydowany, nieustępliwy, ale też brutalny niż Kaczyński czy Morawiecki i to w momencie, gdy znajduje się pod największym ostrzałem. Ziobro wysłał wiadomość do swojego środowiska i na Nowogrodzką – nie jestem przystawką, jestem rozgrywającym i poważnym pretendentem do objęcia przywództwa na prawicy.
Dla Zbigniewa Ziobry reforma sądownictwa nie jest tylko sposobem na osiągnięcie kontroli nad wymiarem sprawiedliwości. Realizuje coś więcej niż przyjemność z łamania oporu tych, wobec których kiedyś był bezradny. Jego ambicję sięgają znacznie wyżej i wiele wskazuje na to, że na drodze do ich realizacji jest w stanie posunąć się o wiele dalej niż Kaczyński. Podczas walki z sędziami to właśnie on jest najbardziej eksponowaną postacią polskiej polityki. Elektorat to widzi i zapamiętuje. Prezes sprawia wrażenie człowieka nakarmionego poczuciem politycznej deklasacji swoich przeciwników i przynajmniej częściowego spełnienia politycznej wizji. Ziobro jest wciąż głodny dominacji i pełny wiary, że jego czas dopiero nadejdzie.
Oczywiście, Ziobro wciąż jest ministrem w rządzie Mateusza Morawieckiego, z którym łączą go delikatnie mówiąc chłodne stosunki. Jest też dla PiS problemem, bo w ostatnich latach największe protesty przeciwko polityce „dobrej zmiany” miały miejsce właśnie w związku z działaniami ministra sprawiedliwości. Szef Solidarnej Polski umiejętnie buduje jednak swoją pozycję. Jego ludzie mają ogromny udział w podziale łupów na gruncie spółek skarbu państwa. Interesy robią także w zarządzanych przez siebie resortach, podczas kontroli NIK okazało się, że w ramach programu „Praca dla Więźniów” pieniądze publiczne były transmitowane do prywatnych spółek. Ziobro ostro pogrywa sobie również z prywatnymi mediami, o czym świadczy podporządkowanie sobie redakcji największego polskiego portalu informacyjnego – Wirtualnej Polski. Wzorowe stosunki łączą go z ojcem Rydzykiem – regularnie gości w mediach redemptorysty, a ministerstwo sprawiedliwości jest prezentuje duchownemu najhojniejsze podarunki. W kierowanym przez niego ministerstwie działała grupa zlecająca hejterom dyskredytowanie pracowników wymiaru sprawiedliwości. Na usługach resortu była prawdziwa armia trolli.
Ziobro zdaje sobie sprawę, że kiedy stary żoliborzanin dołączy do swojego brata, w obozie Zjednoczonej Prawicy rozpęta się batalia o sukcesję. Jego pozycja jest teoretycznie trudniejsza, bo nie jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości. Nie jest jednak powiedziane, że po odejściu Kaczyńskiego główną siłą na prawicy ma być ciągle PiS. Podczas ostatnich wyborów Solidarna Polska zwiększyła swój stan posiadania w parlamencie – z 8 do 20 mandatów. Pierwsze skrzypce w walce z sędziami i Komisją Europejską grają Jacek Ozdoba, Sebastian Kaleta i Jan Kanthak – młode wilki od Ziobry. Michał Woś, świeżo mianowany minister środowiska, swoje urzędowanie rozpoczął od podarowania kościołowi fragmentu parku narodowego. Sojuszników trzeba dopieszczać. Ziobro buduje wokół siebie sieć stosunków zależności – personalnych i instytucjonalnych. Wreszcie, prezes SP wygląda na człowieka, który gromadzi haki nie tylko na swoich przeciwników politycznych. W decydującym starciu o przywództwo może się to okazać kluczową przewagą.
AI – lęk czy nadzieja?
W jednym z programów „Rozmowy Strajku” na kanale strajk.eu na YouTube, w minionym tygodniu…
A Piotruś-Pan to ma jaklieś dowodziki na swoje insynuacje? Przeglądałem projekt ustawy dyscyplinującej sędziów i szczególnych zapędów dyskryminacyjnych/zamordystycznych to tam nie widzę, a jedynie możliwość nadzoru nad postępowaniem sędziego. I CO WAŻNE wyjęto prawo dyscyplinarne z łap korporacji sędziowskiej!
I to ci się Piotrusiu nie podoba?
Za to kochasz sędzinę Giersdorf która z uśmiechem mówi ,,za 14 tysięcy to można przeżyć gdzieś na prowincji”, czy tez ,,pan sędzia się pomylił” ze szczególnym akcentem na PAN.
Narzekasz że towarzysze partyjni (a sięgając głębiej, do pierwszej RP – szlachta) drzewiej byli ,,nie do ruszenia” ale kasta sędziowska może w takiej roli występować?
Ten chłop (Pietrek) albo ma sędziego w rodzinie albo żyje z jakąś sędziną (lub sędzią, kto wie?), jego fiksum dyrdum nt. obrony kasty jest zastanawiające.
Pozdrawiam.
Niezła fantastyka. Fajnie by dodać jeszcze coś o sojuszu PiS z Nibiru i inwazji z Marsa :D