Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, Fundacja Życie w Rodzinie próbuje wyegzekwować od władz uczelni listę wykładowców prowadzących zajęcia z gender studies. Środowisko akademickie alarmuje: to może być początek ostracyzmu.

Fundacja Życie w Rodzinie tropi „gender” na uczelniach/wikimedia commons

Dziennikarze „GW” dotarli do listu, który dotarł do rektora Uniwersytetu Gdańskiego. Prawdopodobnie podobne pismo otrzymali również rektorzy innych uczelni, na których wykładane są gender studies. Fundacja pyta o trzy sprawy:

  1. Liczbę pracowników naukowych prowadzących wykłady, seminaria lub inne zajęcia z zakresu gender studies oraz tytuły naukowe i nazwiska tych pracowników.
  2. Kryteria według których dokonano wyboru ww. pracowników naukowych do kadry prowadzącej zajęcia z zakresu gender studies.
  3. „Całkowity koszt prowadzenia zajęć z zakresu gender studies od początku ich wprowadzenia, z rozbiciem na poszczególne lata”.

Dlaczego radykalnie prawicowa fundacja, która dotąd zajmowała się głównie walką o ograniczenie dostępu do aborcji i in vitro, teraz zajęła się krucjatą przeciwko dyscyplinie naukowej? Otóż, dla katolickich fundamentalistów gender studies nie jest nauką społeczną, lecz „ideologią”, powstałą w wyniku spisku światowego lewactwa, które próbuje „podkopać fundament tradycyjnej rodziny”. Co dokładnie nie podoba się prawicy w nauce o społeczno-kulturowej tożsamości płci? To, że mówi ona, że role przynależne płciom w tradycyjnym porządku nie są uniwersalne i ponadczasowe, lecz są wynikiem wpływu czynników socjalizacyjnych. Np. dziewczynki są spełniają się w zachowaniach empatycznych, opiekuńczych oraz nie posiadają zdolności przywódczych, w przeciwieństwie do chłopców, którzy są „stworzeni” do walki, rywalizacji oraz „bronią swoich kobiet”. Podobne bzdury są serwowane w naszych kraju jako normalny porządek, a badacze i badaczki gender studies dokonują dekonstrukcji tego zjawiska, wskazując na ideologiczne determinanty pewnych zachowań i ról społecznych.

Prof. Ewa Graczyk z wydziału filologicznego UG mówi dla „Gazety Wyborczej: – To początek nagonki. Ona nie musi być kontynuowana, ale się zaczęła. Każde prześladowania zaczynają się tak samo: najpierw lista podejrzanych, potem wyodrębnienie i napiętnowanie, na koniec eksterminacja, która w tym przypadku może przeobrazić się w żądanie zamknięcia określonych kierunków studiów lub zwolnienia pracowników naukowych zajmujących się kwestią gender, choćby jako metodą badawczą. Trzeba to zatrzymać teraz, stawiając opór.

Najważniejszą postacią Fundacji Życie w Rodzinie jest niejaka Kaja Godek, katolicka fundamentalistka, która była jedną z orędowniczek obraźliwej dla osób LGBT wystawy „STOP Dewiacji”, prezentowanej w całej Polsce,  która przedstawiała antynaukowe tezy, np. „pedofilia wiąże się z homoseksualizmem”.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…