Instytut Pamięci Narodowej przekroczył kolejną granicę. Gloryfikuje „żołnierza wyklętego”, którego sam w 2005 r. uznał za sprawcę „czynów o znamionach ludobójstwa”.

Romuald Rajs, ps. „Bury”, 1943 r. / Źródło: Wikimedia Commons

Romuald Rajs ps. „Bury” to jedna z najmroczniejszych postaci polskiego powojennego podziemia antykomunistycznego, a jego nazwisko do dzisiaj w regionie hajnowskim wymienia się ze zgrozą. Na przełomie stycznia i lutego 1946 r. oddział „Burego” zabił 79 prawosławnych mieszkańców tamtejszych wsi – wozaków, których wcześniej zmusił do przewożenia żołnierzy, a także przypadkowych mężczyzn, kobiety i dzieci (także niemowlęta). Obrońcy Rajsa usiłują przekonywać, że zastraszając ludność niepolską „żołnierz wyklęty”… walczył o Polskę, a zabijał wyłącznie złych komunistów lub ich zwolenników. Przeczą temu jednak nawet wspomnienia żołnierzy z owianego złą sławą oddziału, zapisane w zbiorach ośrodka Karta; uczestnicy pacyfikacji prawosławnych wsi dają wprost wyraz niechęci do „ruskich”, jaką im wpajano.

Jeszcze do niedawna argumenty w obronie „Burego” podnosiły głównie środowiska nacjonalistyczne, a Instytut Pamięci Narodowej zdobywał się na bardziej adekwatną ocenę tej postaci. W 2005 r. zauważył, że akcje Rajsa „w żadnym wypadku nie sprzyjały poprawie stosunków narodowych polsko-białoruskich i zrozumienia walki polskiego podziemia o niepodległość Polski” oraz, rzecz niebywała, przyznał, że mord na wozakach i pacyfikacje wsi nie mogą być uznane za walkę o wolny kraj, bo noszą znamiona ludobójstwa.

To już jednak się skończyło. IPN najpierw w ubiegłym roku dał pracę mężczyźnie bez wykształcenia historycznego, który ma wyjątkowe „zasługi” dla krzewienia kultu „Burego” na Podlasiu, a dziś w warszawskim Przystanku Historia, IPN-owskiej placówce popularyzatorskiej, zorganizował pokaz filmu „Podwójnie wyklęty”, ukazującego wyidealizowany i jednostronny obraz „Burego”. Żeby odpowiednio przygotować uczestników, na facebookowej stronie wydarzenia zamieszczono dwa linki: do artykułu z „Naszego Dziennika”, tłumaczącego, że „Bury” mordował w stanie wyższej konieczności oraz do wywiadu z reżyserką prezentowanego filmu. Ta w rozmowie z Tadeuszem Płużańskim opowiada o zabójstwach na ludności cywilnej jako o „pacyfikacjach skomunizowanych wsi”.

Film Szakalickiej nie był jedynym punktem programu. Na zaproszenie IPN w spotkaniu brał udział również syn „Burego”, przedstawiony w anonsie jako syn „Bohatera”. Oczywiście instytut nie zdobył się na to, by zaprosić syna, córkę lub innego krewnego którejś z ofiar swojego „bohatera” przez wielkie B. Doprawdy zabrakło tylko stwierdzenia, że opinię z 2005 r. wydało jakieś zakamuflowane w IPN „lewactwo”, by w ten wyjątkowo perfidny sposób oszkalować wielkiego patriotę.

Kolejna rocznica rajdu „Burego” już za niecałe dwa miesiące. Dla prawosławnych na Podlasiu znowu będzie bolesna. – Czy za tak wielkie zagrożenie dla polskości macie kilkudziesięciotysięczną mniejszość białoruską w Polsce, że demonstracyjnie depczecie ich trwającą od ponad półwiecza żałobę? – pyta IPN podlaski okręg partii Razem.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. czyli mozna mordować w stanie wyższej konieczności , znalazłbym dzisiaj kilku pasujących do tego wymogu

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…