Uchodźcy w Bretanii / fot. francebleu.fr

Ogień, krzyki, gaz łzawiący. Właśnie wprowadzane jest w życie „humanitarne rozwiązanie” problemu uchodźców pod Calais zapowiadane przez francuskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.

Uchodźca z Sudanu w Dżungli / fot. Wikimedia Commons
Uchodźca z Sudanu w Dżungli / fot. Wikimedia Commons

Obozowisko pod Calais, nazwane Dżunglą, powstało na wyraźne życzenie władz Calais, które chciały, by napływający do portowego miasta uchodźcy, w większości zamierzający dostać się do Wielkiej Brytanii, byli zgrupowani w jednym miejscu. W budowaniu Dżungli pomagały organizacje charytatywne, organizując budowę prowizorycznych domów, otwierając szkoły dla dzieci (jest ich w obozowisko co najmniej kilkaset), animując życie kulturalne. W połowie lutego prefekt Pas-de-Calais Fabienne Buccio ogłosiła jednak, że obozowisko, jako że nie jest instytucją państwową, musi zostać – na razie częściowo – zniszczone. Rzucając na prawo i lewo frazesami o „godnym rozwiązaniu”, Buccio zapowiedziała, że część uchodźców trafi do tymczasowych ośrodków rządowych. Tam otrzymają miejsce w dwunastoosobowym baraku… i zasadniczo nic więcej. Francja nie zamierza nawet organizować programów, które umożliwiłyby przybyszom z krajów ogarniętych wojną integrację w społeczeństwie.

Niszczenie Dżungli ruszyło wczoraj. Robotnicy i policjanci niszczą jeden za drugim kolejne domy i namioty. Część mieszkańców do ostatniej chwili nie mogła pogodzić się z takim obrotem spraw – tłum rzucał w przedstawicieli władz kamieniami, blokował ich pojazdy, kilka namiotów zostało podpalonych przez samych uchodźców w akcie protestu. Policja użyła w odpowiedzi gazu łzawiącego. Aresztowała również trzy osoby, chociaż wskutek działań protestujących nikt nie został poszkodowany.

Z atakiem na Dżunglę nie mogą pogodzić się również przedstawiciele organizacji dobroczynnych, które przez ostatnie miesiące pomagały uchodźcom i które w ubiegłym tygodniu bezskutecznie starały się zablokować zniszczenie obozowiska drogą sądową. Maya Konforti z fundacji Auberge des Migrants stwierdziła, że lokalne władze nie rozwiązują w ten sposób żadnego problemu. Uchodźcy nadal będą ciągnąć do Calais i próbować dostać się do Wielkiej Brytanii. Wielu z nich nie będzie chciało zamieszkać w upokarzających warunkach w rządowych ośrodkach i wyląduje po prostu na ulicy. Francja nie zaproponowała również żadnej formy pomocy dzieciom żyjącym w obozowisku bez żadnego dorosłego opiekuna – podsumowała działaczka.

[crp]
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…