Ogień, krzyki, gaz łzawiący. Właśnie wprowadzane jest w życie „humanitarne rozwiązanie” problemu uchodźców pod Calais zapowiadane przez francuskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
Obozowisko pod Calais, nazwane Dżunglą, powstało na wyraźne życzenie władz Calais, które chciały, by napływający do portowego miasta uchodźcy, w większości zamierzający dostać się do Wielkiej Brytanii, byli zgrupowani w jednym miejscu. W budowaniu Dżungli pomagały organizacje charytatywne, organizując budowę prowizorycznych domów, otwierając szkoły dla dzieci (jest ich w obozowisko co najmniej kilkaset), animując życie kulturalne. W połowie lutego prefekt Pas-de-Calais Fabienne Buccio ogłosiła jednak, że obozowisko, jako że nie jest instytucją państwową, musi zostać – na razie częściowo – zniszczone. Rzucając na prawo i lewo frazesami o „godnym rozwiązaniu”, Buccio zapowiedziała, że część uchodźców trafi do tymczasowych ośrodków rządowych. Tam otrzymają miejsce w dwunastoosobowym baraku… i zasadniczo nic więcej. Francja nie zamierza nawet organizować programów, które umożliwiłyby przybyszom z krajów ogarniętych wojną integrację w społeczeństwie.
Niszczenie Dżungli ruszyło wczoraj. Robotnicy i policjanci niszczą jeden za drugim kolejne domy i namioty. Część mieszkańców do ostatniej chwili nie mogła pogodzić się z takim obrotem spraw – tłum rzucał w przedstawicieli władz kamieniami, blokował ich pojazdy, kilka namiotów zostało podpalonych przez samych uchodźców w akcie protestu. Policja użyła w odpowiedzi gazu łzawiącego. Aresztowała również trzy osoby, chociaż wskutek działań protestujących nikt nie został poszkodowany.
Z atakiem na Dżunglę nie mogą pogodzić się również przedstawiciele organizacji dobroczynnych, które przez ostatnie miesiące pomagały uchodźcom i które w ubiegłym tygodniu bezskutecznie starały się zablokować zniszczenie obozowiska drogą sądową. Maya Konforti z fundacji Auberge des Migrants stwierdziła, że lokalne władze nie rozwiązują w ten sposób żadnego problemu. Uchodźcy nadal będą ciągnąć do Calais i próbować dostać się do Wielkiej Brytanii. Wielu z nich nie będzie chciało zamieszkać w upokarzających warunkach w rządowych ośrodkach i wyląduje po prostu na ulicy. Francja nie zaproponowała również żadnej formy pomocy dzieciom żyjącym w obozowisku bez żadnego dorosłego opiekuna – podsumowała działaczka.
[crp]Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…