W ostatnich kilkunastu miesiącach zmniejsza się stopa bezrobocia,  rośnie wydajność pracy, a kondycja firm jest dobra. Mimo to w wielu przedsiębiorstwach wynagrodzenia pracowników stoją w miejscu. Dotyczy to też firm, w których kadra zarządzająca podwyższa sobie honoraria i wypłaca wysokie premie. Często pracownicy wypracowują większy zysk, a z jego owoców korzysta wyłącznie kadra kierownicza. Wysokość płac dla pracowników nie ma więc związku z wydajnością pracy czy stopą zysku, a wyłącznie z samowolną decyzją pracodawcy. To mechanizm niesprawiedliwy, nieracjonalny i odbierający motywację do pracy. Brak mechanizmów partycypacji pracowników w zyskach przyczynia się też do wzrostu nierówności społecznych, które niszczą więzi społeczne i wzajemne zaufanie, prowadzą do częstszych chorób i stresów, są zagrożeniem dla demokracji i dobra wspólnego.

W Polsce praktycznie nie istnieją układy zbiorowe, a związki zawodowe mają niewielki wpływ na funkcjonowanie rynku pracy. W tej sytuacji tym bardziej potrzebne są ustawowe mechanizmy ograniczania patologii na rynku pracy.

Aby zapewnić partycypację pracowników w zyskach firmy i zarazem ograniczyć nierówności płacowe, warto wprowadzić zasadę, zgodnie z którą dochody najlepiej opłacanego członka danej firmy nie mogłyby przekraczać ośmiokrotności zarobków najgorzej zarabiającego pracownika. Przy czym należałoby wprowadzić takie obostrzenia, aby zarobki kadry zarządzającej obejmowały wszelkie premie, nagrody i inne dodatki. W ten sposób zysk firmy byłby skorelowany z dochodami zarówno prezesów, jak i pracowników. Ta zasada powinna dotyczyć wszystkich przedsiębiorstw, również prywatnych.

Gdyby więc najniżej opłacany pracownik zarabiał miesięcznie 2,5 tys. zł brutto, to prezes mógłby wypłacać sobie maksimum 20 tys. zł. Chcąc podwyższyć swoją pensję do 40 tys. zł, musiałby zwiększyć minimalne wynagrodzenie w firmie do 5 tys. zł. W ten sposób pracownicy mieliby poczucie, że partycypują w zyskach firmy i ich zarobki są przynajmniej częściowo uzależnione od jej wyników. Również gdyby sytuacja firmy była trudna i prezes chciałby obniżyć pensje pracownikom, musiałby też obniżyć honorarium dla siebie.

Wprowadzenie tego mechanizmu nie rozwiązałoby oczywiście wszystkich patologii na polskim rynku pracy. Jeżeli jednak mamy na poważnie traktować postulowany nie tylko przez związki zawodowe, ale też przez organizacje pracodawców, dialog społeczny, to wprowadzenie limitów nierówności płacowych w przedsiębiorstwach byłoby niewątpliwie krokiem w dobrym kierunku.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. I zaraz się okaże że to niesprawiedliwe, że w jednej firmie średnia pensja to 10k a w drugiej robiącej to samo średnia to tylko 2k – wtedy Szumi będzie się domagał ograniczeń w ramach całego społeczeństwa bo ci źli burżuje z pierwszej firmy zarabiają za dużo.

  2. Znowu opowiastki marzyciela.
    W 89 naród wybrał sobie drogę Balcerowicza i Chicago Boys.
    Dziwi mnie postawa autora, który nie potrafi tego uszanować.
    Skoro tak wybrali – to tak mają. Prezes kosi 18 średnich krajowych+ premie a robol 1/2 z premią,.
    Chcieliśta – to mata!!!
    (a niektórym idiotom wydawało się, ze jak przyjdzie Zachód to z mety w portfele dolków nasypie…)

  3. Czemu 8 razy nie 4? Może tylko 2? W końcu dyrekcja pracuje tyle godzin co i robotnik, a nawet jeśli dłużej, to i tak co najwyżej 24 na dobę

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Syria, jaką znaliśmy, odchodzi

Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …