17 września 2011 roku w nowojorskim parku Zuccotti doszło do pierwszego z serii protestów pod hasłem Occupy Wall Street. Wydarzenia te miały charakter masowy. Ludzi określających się jako „99 proc.” przybywało z dnia na dzień. Do akcji przyłączyły się także znane osobistości – Noam Chomsky czy David Graeber. 1 maja 2012 roku blisko 100 tysięcy osób przeszło przez Wall Street, niosąc na sztandarach hasła o wolności i równości. Ta energia umarła, dziś ma jednak szansę się odrodzić, a jej wpływ jeszcze bardziej nadszarpnąć teorię, jaką wdrukowali Amerykanom w mózgi politycy establishmentu.

Zaufanie do władzy – zarówno politycznej, jak i kapitału – znów gwałtownie spada. Pierwszym dowodem na to była seria protestów po zamordowaniu George’a Floyda. Drugim – szturm na Kapitol. Pod koniec stycznia natomiast uderzono wprost w symbol amerykańskiego kapitalizmu i wszechwładzy pieniądza: Wall Street.

Na nowojorskiej giełdzie papierów wartościowych sieć sklepów z grami komputerowymi GameStop przeżyła to, co w ekonomii nazywa się short squeeze. Ceny akcji zaczęły gwałtownie rosnąć, tworząc nie tylko bańkę spekulacyjną, ale jednocześnie olbrzymi popyt na kupowanie kolejnych kawałków ciasta o nazwie GameStop. Wielki kapitał zorientował się trochę za późno – na giełdzie doszło do potężnego zamieszania, które bardziej sprawnym graczom pomogło sprzedać akcje spółki z wielokrotnym zyskiem, a amatorów i pechowców postawiło w bardzo trudnej sytuacji. Cała akcja mająca na celu zawyżanie cen akcji GameStop została zainicjowana została przez użytkowników portalu Reddit. Grupa skupiająca miłośników giełdy papierów wartościowych o nazwie WallStreetBets przy pomocy aplikacji brokerskich na smartfony i stron internetowych ułatwiających inwestowanie zaczęła masowo skupować akcje tej spółki. Nie na darmo amerykański kapitalizm od ponad stu lat wmawia ludziom, że każdy może stać się Jeffem Bezosem czy Billem Gatesem. Popkulturowy mit Wilka z Wall Street forsowany przez miłośników coachingu oraz rozwoju osobistego upadł.

Na Wall Street zaczyna i kończy się każdy kryzys. Także ten z 2007-2009 r., który zniszczył życie milionów ludzi, ale zasadniczych mechanizmów polityki nie zmienił: nie podważono wszechmocy Banku Światowego oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Nawet najprostsze ingerencje państwa w politykę fiskalną stają się powoli niemożliwe do zrealizowania. Obniżenie stóp procentowych w celu zachęcenia ludzi do inwestowania, czyli naturalne działanie banków centralnych w czasie kryzysu jest dziś niemożliwe. W Polsce stopa procentowa znajduje się na najniższym poziomie w historii naszego kraju – 0,10 proc. Prawdopodobnie niedługo znajdziemy się w sytuacji, gdzie stopa oprocentowania będzie ujemna. Kryzysy kapitalizmu, jak wskazał Harry Cleaver w swojej książce zatytułowanej Teoria kryzysu jako teoria walki klas (Poznań, 2017) są niczym nowotwory. Wystarczy, aby recesja dotknęła wyłącznie jednego sektora, a wraz z nim polecą kolejne. Dobrą lekcją z ekonomii dla nas wszystkich jest trwający obecnie kryzys związany z pandemią koronawirusa. Przykładowo – bardzo ucierpiał na nim, bardzo dobrze rozwinięty w naszym kraju, sektor logistyczny. Polskie tiry woziły przysłowiowe “bułki, wędliny itp.” po całej Europie. I choć transportu żaden kryzys nie dotknął, to zamknięcie gastronomii, zmniejszenie zapotrzebowania na niektóre produkty mocno dotknął wszystkie firmy zajmujące się tymi usługami jeszcze przed pandemią.

Aktualny kryzys związany z short squeeze spółki GameStop może pomóc wielu przejrzeć na oczy i zrozumieć, że giełda przestała odpowiadać rzeczywistym wartościom. To czysta spekulacja. Upadek jakieś spółki giełdowej dla lewicowca może być powodem do radości i w pełni to rozumiem. Warto jednak patrzeć trochę szerzej i pamiętać, że za tymi tysiącami dolarów, które zmniejszają się i zwiększają za każdym razem, gdy ktoś kupi/sprzeda swoje akcje stoją ludzie, którzy stracą pracę przez kaprys jakiegoś gracza giełdowego.

Co zatem powinniśmy mówić jako lewica? Po pierwsze: że giełda papierów wartościowych po prostu nie ma sensu. To astrologia dla ludzi w garniturach. Za tysiącami dolarów nie stoją prawdziwe pieniądze. Do czasu wypłaty włożonej sumy te wszystkie cyferki to tylko efekt podbijania lub zbijania wartości akcji danej spółki. Po drugie: że czas najwyższy, ruch Occupy Wall Street powstał na nowo. Skoro grupa młodych ludzi z internetu jest w stanie wprowadzić działające od wielu lat w ten sam sposób algorytmy w błąd, a miliarderów w atak paniki, to znaczy, że zorganizowany i oddolny ruch antykapitalistyczny ma jeszcze szansę bytu.

Historia GameStop i reakcje na nią w internecie pokazywały jeszcze jedno. Nie tylko polaryzacja amerykańskiego społeczeństwa wzrosła – coraz więcej mieszkańców USA uznaje, że przemoc jest dopuszczalna w momencie, gdy jakaś grupa ludzi walczy o swoje. Nie chcę nic sugerować, ale rewolucji nie zrobi się w internecie.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Meandry waszyngtońskiej polityki

Wiosną tego roku odeszła ze swego stanowiska w Departamencie Stanu znana kuratorka „spraw …