Trwało to tak rekordowo długo, bo wielka grupa hotelarska Accor, jak i jej podwykonawca spółka STN, która zatrudniała pokojówki, zupełnie zlekceważyły protest kobiet, rozpoczęty w lipcu 2019 r. „Tak się cieszę, wszystko w tekście porozumienia jest dobre!” – mówiła przez łzy Rachel Keke, jedna z przywódczyń strajku.

Accor nie zatrudnił bezpośrednio strajkujących pokojówek, ale porozumienie przewiduje, że jeśli zmieni podwykonawcę, nowy będzie musiał je zatrudnić. Poza tym hotelarze musieli uwzględnić wszystkie postulaty kobiet. Najważniejszym było zmniejszenie tempa pracy, które wykańczało pracownice. Z 3,5 pokoju na godzinę zmniejszono tę normę do 2-3, w zależności od wielkości pokoju czy apartamentu. Sprzątaczki dostały też podwyżkę i zakończenie bezpłatnych godzin nadliczbowych, prawdziwej plagi.

Wygrana to owoc akcji prowadzonych przez pracownice w ciągu całego okresu strajku i długich mediacji. Kobiety stawały przed innymi hotelami grupy, gdzie śpiewały, skandowały i na kartonach informowały gości o swojej walce. Strajk był tak długi, że lewicowy związek zawodowy CGT przestał wierzyć w zwycięstwo, co skończyło się odejściem jego dyrekcji. Accor miał już jednak dość „strat wizerunkowych” i przystał na warunki kobiet.

„To jest zwycięstwo syndykalizmu i walki klas! Czegośmy nie słyszeli w czasie konfliktu ze strony związkowych „reformistów” – Nigdy nie wygracie przeciw grupie Accor, ten strajk jest za długi” – ironizowali związkowcy z CGT, którzy do końca popierali kobiety. W związku dojdzie w lipcu do wyborów nowej dyrekcji, a pokojówki i sprzątaczki szykują się do podjęcia pracy, już na dużo lepszych warunkach.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…